Wyszukaj w serwisie
wiadomości ceny zwierzęta uprawy maszyny finanse i prawo biznes Wieś
RolnikInfo.pl > Zwierzęta > Obiecywali zdrowe cielaki, a przyszła tragedia. Rolnicy tracą pieniądze jeden po drugim
Sebastian Mikiel
Sebastian Mikiel 15.04.2025 13:06

Obiecywali zdrowe cielaki, a przyszła tragedia. Rolnicy tracą pieniądze jeden po drugim

oszustwo, cielaki
unsplash.com / fot. freestocks

Wszystko miało być zgodne z ustaleniami – termin dostawy, wiek cieląt, waga. Rzeczywistość okazała się dramatycznie inna. Internetowe ogłoszenia stają się nową pułapką na polskich hodowców, a coraz więcej rolników dzieli się podobnymi historiami, w których zaufanie do sprzedawcy kończy się stratami finansowymi i problemami zdrowotnymi w stadzie.

Luka, którą wykorzystują oszuści. Zaufanie rolników wystawione na próbę

W dobie cyfrowego rolnictwa coraz więcej hodowców decyduje się na zakup oraz sprzedaż zwierząt za pośrednictwem Internetu. Jeśli chodzi o hodowlę krów, to zakup cieląt jest jednym z kluczowych etapów w prowadzeniu gospodarstwa hodowlanego, mający istotny wpływ na przyszłe wyniki produkcyjne oraz zdrowotność stada. Decyzja ta wymaga nie tylko odpowiedniego przygotowania zaplecza technicznego i żywieniowego, ale także wiedzy na temat pochodzenia, zdrowia i genetyki młodych zwierząt.

Dla wielu z rolników tego typu transakcja to szybka i wygodna forma zaopatrzenia gospodarstwa. Jednak – jak się okazuje – nie zawsze bezpieczna. Z jednym z takich przypadków zetknął się rolnik z województwa lubelskiego, który postanowił nabyć cielęta z ogłoszenia znalezionego online. 

Kontakt telefoniczny, szybkie ustalenia i gotówka przy odbiorze – schemat znany i powielany przez wielu, niemniej w tym przypadku zakończony poważnym rozczarowaniem i stratami.

Chciałem kupić pięć byczków, ostatecznie dałem się namówić na sześć – relacjonuje hodowca w rozmowie z redakcją TPR.

ciele 1.jpg
fot. Iberion.pl
Patryk Wołosz
Polska zakazuje importu. Te kraje są na czarnej liście
To najdroższe warzywo świata rośnie w Polsce. Na Zachodzie płacą za nie fortunę Już teraz posadź tę roślinę. W sezonie zaleje ogród kolorowymi "pomponami"

Niepokojące objawy, brak dokumentów i niespójności w danych. Rolnicy zaczęli mówić jednym głosem

Dostawa cieląt nastąpiła wieczorem. Jak podaje rolnik, nie otrzymał żadnych dokumentów: ani potwierdzenia wpłaty, ani świadectw zdrowia. Tłumaczenia kierowcy były zaś dość lakoniczne, tłumacząc się pośpiechem i brakiem czasu.

Dopiero następnego dnia wyszły na jaw pierwsze nieścisłości: cielaki były wyraźnie mniejsze, niż deklarowano w ogłoszeniu – ważyły zaledwie 47–56 kg, choć miały sięgać nawet 110 kg. Do tego zamiast sześciu byczków przyjechały cztery byczki i dwie jałówki.

Pewnie zostały napojone na maksa przed dostawą, żeby brzuchy były pełne – komentuje hodowca.

Prawdziwy dramat zaczął się kilka dni później, gdy zwierzęta zaczęły chorować. Biegunki, odwodnienie, konieczność podawania elektrolitów, a finalnie – śmierć dwóch jałówek. Sekcja wykazała ostre zapalenie płuc i poważne problemy z układem pokarmowym. Co więcej, w dokumentacji sprzedaży pojawiły się błędy – m.in. daty narodzin cieląt przypadające na dzień po ich dostarczeniu.

"Dostałem pozew SMS-em". Hodowcy organizują się na Facebooku, a straty liczone są w tysiącach złotych

Z biegiem czasu okazało się, że nie był to odosobniony przypadek, a pokrzywdzonych jest więcej. Zawiedzeni i rozgoryczeni rolnicy zaczęli szukać kontaktu ze sprzedawcą. Na próżno. Gdy tylko padło pytanie o jakość cieląt i ich wagę – kontakt się urywał. 

Ignorowanie połączeń, brak reakcji na wiadomości, milczenie ze strony sprzedawcy – wszystko trwało aż do momentu, gdy rolnik przekazał informację o śmierci kolejnego cielęcia. Dopiero wtedy otrzymał odpowiedź:

Sąd Rejonowy w Nowym Sączu Wydział Cywilny. (...) w serwisie Facebook opublikował wpis zawierający fałszywe informacje dotyczące działalności powoda. Dowody w tej sprawie, jak i zawiadomienie zostaną dostarczone pocztą w najbliższych dniach roboczych.

ciele 2.jpg
fot.Pixabay/ sawontheboss4

To nie była oficjalna korespondencja sądowa, a SMS stylizowany na wezwanie do sądu. Dokumentów nigdy nie dostarczono. W międzyczasie na Facebooku powstała grupa, do której dołączają kolejni poszkodowani. Historie są łudząco podobne – różne nazwiska, lokalizacje, ale ten sam numer telefonu i te same problemy z cielętami. Hodowcy przekonani są, że padli ofiarą zorganizowanego procederu. Niektórzy stracili kilka tysięcy złotych, inni – jak w przypadku rolnika ze Śląska – nawet więcej.

Ponieważ część była mniejsza niż się umawialiśmy, zeszli trochę z ceny. Wszystko było dobrze przez kilka dni. Potem zwierzęta zaczęły chorować. Siedem sztuk już padło – opowiada jeden z rolników.

Straty sięgają kilkunastu tysięcy złotych, a konsekwencje mogą być znacznie poważniejsze – zwłaszcza jeśli potwierdzą się podejrzenia o nielegalną sprzedaż zwierząt i fałszowanie danych.