Polskie drobiarstwo na krawędzi katastrofy. Embargo może zniszczyć branżę

Polska znajduje się w centrum uwagi unijnych urzędników, a branża eksportowa z napięciem śledzi każdy nowy komunikat. Decyzja, która może zapaść w najbliższych dniach, może poważnie zachwiać jednym z filarów naszej gospodarki. Czego konkretnie obawia się sektor?
Narastające napięcie między Warszawą a Brukselą. Czy Europa zamknie swoje granice na jeden z kluczowych towarów z Polski?
W relacjach między Polską a instytucjami unijnymi znów zaczyna iskrzyć – tym razem na tle jednej z najbardziej wrażliwych i dochodowych gałęzi polskiego eksportu. Z nieoficjalnych źródeł płyną sygnały, że Komisja Europejska rozważa zastosowanie mechanizmu, który może wywołać prawdziwe trzęsienie ziemi w sektorze rolniczo-spożywczym. Choć konkretów wciąż brakuje, atmosfera wokół całej sprawy staje się coraz bardziej napięta.
Strona polska stara się tonować emocje i prowadzi rozmowy z unijnymi decydentami, ale przedstawiciele branży mówią wprost: „Tak źle nie było od lat”. Eksporterzy są w pełnej gotowości – nie tylko z obawy o utratę przychodów, ale także z powodu możliwej utraty rynków, które budowano mozolnie przez dekady. Co dokładnie wywołało ten kryzys i dlaczego dzieje się to właśnie teraz?

Sektor, który stał się polskim hitem eksportowym. Co może go zatrzymać i dlaczego teraz?
Jeszcze kilka lat temu nikt nie przewidywał, że to właśnie ten segment stanie się jednym z motorów polskiego eksportu rolno-spożywczego. Dziś trudno sobie wyobrazić naszą gospodarkę bez tej branży – generuje miliardowe wpływy, zapewnia dziesiątki tysięcy miejsc pracy i z powodzeniem konkuruje z największymi europejskimi graczami. Mówimy o sektorze, który rozwinął się dzięki wysokiej jakości produkcji, konkurencyjnym cenom i skutecznie prowadzonym negocjacjom handlowym.
I właśnie dlatego planowane unijne działania budzą tak duży niepokój. Eksporterzy, producenci, a nawet lokalni samorządowcy pytają wprost: czy to możliwe, że cała nasza przewaga może w jednej chwili runąć?
Trudno mówić o przypadku – Bruksela od dawna przygląda się sytuacji w tej branży, a najnowsze doniesienia mogą być tylko pretekstem do uruchomienia szerszych działań. Dla wielu firm oznaczałoby to nie tylko konieczność zmiany strategii, ale w skrajnym przypadku – zawieszenie działalności.
Groźba embarga staje się realna. Straty mogą iść w miliardy złotych, a decyzja ma zapaść lada moment
Według ustaleń „Gazety Wyborczej”, Komisja Europejska może już 11 kwietnia wprowadzić embargo na drób z Polski. Powodem mają być 75 ognisk ptasiej grypy, wykrytych od początku roku na terenie kraju. Choć początkowo rozważano objęcie zakazem całego terytorium Polski, obecnie mówi się o ograniczeniu eksportu z takich regionów jak Wielkopolska i część Mazowsza – co oznacza nawet 40 proc. całej krajowej produkcji.
– Konsekwencje będą straszne, straty pójdą w miliardy złotych – ocenił w rozmowie z Gazetą Wyborczą Dariusz Goszczyński, prezes Krajowej Rady Drobiarskiej Izby Gospodarczej.

W ubiegłym roku Polska wyprodukowała 3,5 mln ton mięsa drobiowego, z czego aż 2 mln ton trafiło na eksport. Tymczasem Bruksela – obawiając się rozprzestrzenienia się wirusa H5N8 – może ograniczyć ten handel, co oznaczałoby gwałtowny spadek dochodów wielu firm i zachwianie pozycji naszego kraju jako eksportowego lidera.
Warto zaznaczyć, że wirus nie przenosi się na ludzi, ale człowiek może go mechanicznie roznosić – np. na podeszwach butów. W razie wykrycia ogniska w gospodarstwie dochodzi do całkowitego wybicia stada i zakazu produkcji przez minimum 3 miesiące. W Europie wirus najmocniej uderzył właśnie w Polskę oraz Węgry, ale to Polska – jako największy gracz – może zapłacić najwyższą cenę.



































