wiadomości ceny zwierzęta uprawy maszyny finanse i prawo biznes Wieś
Obserwuj nas na:
RolnikInfo.pl > Zwierzęta > Choroba zombie atakuje zwierzęta. Epidemiolodzy z całego świata mają obawy
Julia Bogucka
Julia Bogucka 30.10.2025 07:00

Choroba zombie atakuje zwierzęta. Epidemiolodzy z całego świata mają obawy

Choroba zombie atakuje zwierzęta. Epidemiolodzy z całego świata mają obawy
Fot. Gert Hilbink/Getty Images/CanvaPro

Najnowsze doniesienia na temat przerażającej choroby mrożą krew w żyłach. Badacze wiedzą, co ją wywołuje, leki nie istnieją. Zwierzęta zachowują się irracjonalnie, epidemiolodzy z całego świata odczuwają niepokój. Stawia to fundamentalne pytania o mechanizmy kontroli chorób dzikiej fauny i realność zagrożenia dla ludzi.

Patogeny w polskich lasach

Polskie ekosystemy leśne nie są sterylne i nieustannie toczy się w nich walka z różnorodnymi patogenami. Najgłośniejszym i najbardziej dotkliwym ekonomicznie zagrożeniem ostatnich lat jest bez wątpienia afrykański pomór świń (ASF). Ten wysoce zakaźny wirus, choć niegroźny dla ludzi, dziesiątkuje populację dzików i stanowi śmiertelne zagrożenie dla hodowli trzody chlewnej, generując gigantyczne straty dla rolnictwa i przemysłu mięsnego poprzez wprowadzanie stref ochronnych i wstrzymywanie eksportu.

Jednak to nie jedyne zagrożenie. W przeszłości ogromny problem stanowiła wścieklizna, choroba wirusowa śmiertelnie niebezpieczna dla ludzi. Jej opanowanie w Polsce jest jednym z większych sukcesów służb weterynaryjnych i myśliwych. Program masowych szczepień lisów, polegający na zrzucaniu z samolotów specjalnych przynęt ze szczepionką, drastycznie ograniczył występowanie tej choroby. W tym złożonym systemie kluczową rolę odgrywa gospodarka łowiecka, prowadzona w Polsce głównie przez Polski Związek Łowiecki (PZŁ).

Choroba zombie atakuje zwierzęta. Epidemiolodzy z całego świata mają obawy
Fot. Kaspars Grinvalds/CanvaPro

Działalność myśliwych często mylnie sprowadza się wyłącznie do aspektu rekreacyjnego, podczas gdy ich ustawowe obowiązki obejmują ścisłe monitorowanie stanu zdrowotnego zwierzyny. To myśliwi, przebywając w łowiskach, stanowią pierwszą linię obserwacji. Mają obowiązek zgłaszania służbom weterynaryjnym każdego przypadku znalezienia padłego zwierzęcia lub zaobserwowania osobnika wykazującego nietypowe zachowanie. Kluczowym narzędziem prewencyjnym jest odstrzał sanitarny, czyli selektywna eliminacja zwierząt widocznie chorych, słabych lub rannych, co bezpośrednio hamuje rozprzestrzenianie się infekcji. Realizacja rocznych planów łowieckich, określających liczbę zwierząt do pozyskania, zapobiega nadmiernemu zagęszczeniu populacji, które sprzyja szybkiemu przenoszeniu się chorób, takich jak choćby gruźlica wśród jeleni czy dzików.

Przerażający patogen atakuje zwierzęta

Model zarządzania dziką przyrodą w Ameryce Północnej znacząco różni się od polskiego. Opiera się on na tzw. Północnoamerykańskim Modelu Ochrony Przyrody (North American Model of Wildlife Conservation), w ramach którego dzika zwierzyna jest traktowana jako dobro publiczne, a polowanie jest kluczowym narzędziem zarządzania jej populacjami.

Co istotne, system ten jest w dużej mierze finansowany przez samych myśliwych. Specjalny federalny podatek (Pittman-Robertson Act), pobierany od sprzedaży broni, amunicji i sprzętu łowieckiego, zasila fundusze przeznaczane na ochronę przyrody i badania naukowe na poziomie stanowym. W wielu regionach USA i Kanady, bez aktywnej presji łowieckiej, populacje niektórych gatunków, zwłaszcza jelenia wirginijskiego (Odocoileus virginianus) czy mulaka (Odocoileus hemionus), osiągnęłyby poziomy zagrażające równowadze ekosystemów i powodujące gigantyczne straty w rolnictwie. To właśnie tamtejsi myśliwi od ponad dwóch dekad znajdują się na pierwszej linii frontu walki z zagrożeniem, które w Polsce jest jeszcze nieobecne, czyli przewlekłą chorobą wyniszczającą (CWD), znaną właśnie jako "choroba zombie".

Choroba zombie atakuje zwierzęta. Epidemiolodzy z całego świata mają obawy
Fot. Stefan Botezatu's Images/CanvaPro

W Stanach Zjednoczonych i Kanadzie myśliwi są fundamentem systemu monitorowania CWD. W wyznaczonych "strefach zarządzania CWD" (CWD Management Zones) są oni często prawnie zobowiązani do przekazywania próbek, zazwyczaj głów lub węzłów chłonnych upolowanych zwierząt, do badań laboratoryjnych. Punkty kontrolne (check stations), obsługiwane przez biologów i służby ochrony przyrody, zbierają tysiące próbek w każdym sezonie. To właśnie te dane, pozyskane dzięki myśliwym, pozwalają tworzyć mapy rozprzestrzeniania się choroby i podejmować decyzje o działaniach zaradczych, takich jak czasowe zwiększenie odstrzału na danym obszarze, aby zredukować zagęszczenie populacji i spowolnić transmisję patogenu. Skutki zainfekowania są krytyczne.

Zobacz: Ptasia grypa u wrót Polski. Giną tysiące zwierząt, kurniki pod kluczem. Najgorzej w tym regionie

Choroba zombie atakuje jelenie

Pod koniec 2023 roku świat obiegła informacja, która nadała walce z CWD nowy, bardziej złowieszczy wymiar. Po raz pierwszy w historii potwierdzono obecność patogenu u zwierzęcia na terenie Parku Narodowego Yellowstone. Znaleziono tam szczątki dorosłego mulaka, który, jak wykazały badania, padł w wyniku CWD. Odkrycie to jest alarmujące, ponieważ Yellowstone, często nazywane "amerykańskim Serengeti", jest jednym z najlepiej chronionych i najbardziej kompletnych ekosystemów strefy umiarkowanej.

Skoro choroba dotarła tam, prawdopodobnie jest już szeroko rozpowszechniona w otaczających rejonach. "Choroba zombie" należy do śmiertelnej rodziny chorób wywoływanych przez priony. Priony nie są wirusami ani bakteriami; to nieprawidłowo sfałdowane białka (oznaczane jako PrPSc), które posiadają zdolność "infekowania" swoich zdrowych odpowiedników (PrPC) w organizmie gospodarza, głównie w mózgu. Powodują one lawinową reakcję, prowadząc do odkładania się złogów białkowych i powstawania mikroskopijnych "dziur" w tkance nerwowej, nadając jej wygląd gąbki (stąd nazwa gąbczasta encefalopatia).

Ta choroba stanowi obecnie prawdopodobnie największe zagrożenie dla jeleni w Ameryce Północnej - mówi biolog Steven Shea w rozmowie z "The Guardian"

U jeleniowatych proces ten trwa miesiącami, a nawet latami, prowadząc do drastycznej utraty wagi (wyniszczenia), apatii, problemów z koordynacją, ślinotoku i utraty naturalnego lęku przed ludźmi. Choroba jest w stu procentach śmiertelna i nie ma na nią lekarstwa. Największą obawą pozostaje potencjalne przeniesienie CWD na ludzi. Pamiętamy epidemię choroby szalonych krów (BSE) w Wielkiej Brytanii, która udowodniła, że priony zwierzęce mogą przekroczyć barierę gatunkową i wywołać u ludzi śmiertelny wariant choroby Creutzfeldta-Jakoba (vCJD). Choć amerykańskie Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) oraz Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uspokajają, że jak dotąd nie udokumentowano przypadku CWD u człowieka, obie instytucje stanowczo odradzają spożywanie mięsa zwierząt, u których podejrzewa się lub potwierdzono chorobę.

Priony są przerażająco odporne, nie niszczy ich gotowanie, mrożenie ani większość standardowych środków dezynfekcyjnych. Mogą przetrwać w środowisku, głównie w glebie, przez wiele lat, a nawet być pobierane przez rośliny, które następnie zjadają zwierzęta. Choć CWD nie dotarło jeszcze do Polski, Europa nie jest wolna od tego zagrożenia. Pierwsze przypadki tej choroby na naszym kontynencie zdiagnozowano już w 2016 roku u dzikich reniferów i łosi w Norwegii, a później także w Finlandii i Szwecji. To dowód, że patogen przekroczył już Atlantyk.

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News
RolnikInfo.pl
Obserwuj nas na: