Pożar pasieki. Ktoś podłożył ogień?
W pożarze doszczętnie spłonęło 14 pszczelich rodzin, co daje szacunkową liczbę od 500 tys. do nawet 700 tys. pszczół. Wszystko wskazuje na podpalenie.
Ogień pochłonął kilkanaście uli
W piątek 8 września Gospodarstwo pasieczne „Z pasieki dziadka” udostępniło na swoim profilu na Facebooku post, w którym opisują swoje makabryczne doświadczenia. W niedzielę 3 września ktoś najprawdopodobniej podłożył ogień pod ule rozstawione w miejscowości Marysin znajdującej się w okolicach Tomaszowa Lubelskiego.
Chcieliśmy podzielić się z Wami naszymi ostatnimi doświadczeniami. Niestety… tym razem bardzo negatywnymi. Od kilku lat ciężko pracujemy nad rozwojem naszej pasieki. Przyszedł dzień, w którym ktoś z czystej zazdrości, zawiści lub innych niezrozumiałych przyczyn postanowił to zniszczyć. – podkreśla w poście Gospodarstwo pasieczne „Z pasieki dziadka”.
Ogień pochłonął kilkanaście pszczelich rodzin
Właściciel pasieki w mediach społecznościowych podaje, że do pożaru doszło najprawdopodobniej kilka godzin po ich wyjeździe od uli w Marysinie, gdzie były przeprowadzane kolejne etapy przygotowania pszczół do sezonu zimowego.
Szczęściem w tym nieszczęściu jest to, że część pasieki ocalała, jednak doszczętnie spłonęło 14 rodzin, dwa kolejne ule zostały nadpalone. – czytamy.
Działalność owadów jako zapylaczy jest bezdyskusyjną podstawą zabezpieczenia wyżywienia dla ludzi. Tyczy się to zarówno dobrze znanej nam pszczoły miodnej, jak i dzikich zapylaczy takich jak np. trzmiele czy pszczoły samotnice.
Jednak znaczenie pszczół dla środowiska przyrodniczego i gospodarki wykracza daleko ponad samą produkcję rolniczą. Oprócz roślin uprawnych i sadowniczych, pszczoły zapylają również te dziko rosnące, które z kolei dostarczają pożywienia zwierzętom żyjącym na wolności. Mechanizm ten zapewnia ważną równowagę w ekosystemie.
Trudno nam zrozumieć, co kierowało człowiekiem, który zdecydował się unicestwić część naszego dorobku. Dziwi, że w czasach propagowania wiedzy na temat ogromnej roli zapylaczy w środowisku naturalnym, ktoś po prostu postanawia je bezdusznie niszczyć. – podaje w poście Gospodarstwo pasieczne „Z pasieki dziadka”.
Straty po pożarze
Gospodarstwo pasieczne „Z pasieki dziadka” wycenia straty materialne na kilkanaście tysięcy złotych. Natomiast podkreśla, że w porównaniu z szacunkową liczbą straconych pszczół w ilości ok. 500-700 tys. i wszelkimi wysiłkami, które wkładali przez cały sezon w ich rozwój i pielęgnację, straty pieniężne wydają się mało istotne.
Zbieramy się w sobie po tych wydarzeniach i prosimy o udostępnianie posta. Niech ta wiadomość poruszy jak najwiecej osób. Liczymy, że dotrze ona do człowieka, który stał się przyczyną nieszczęścia. Warto pamiętać - Karma wraca. – czytamy.