Tyle Polacy zapłacą za prąd w 2026 roku. Prognozy PGE mogą zaskoczyć

Koniec ochronnego parasola

Przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do pewnej stabilności. Rządowe mechanizmy osłonowe skutecznie trzymały w ryzach ceny energii dla gospodarstw domowych, chroniąc nas przed rynkowymi zawirowaniami. Ten czas jednak dobiega końca. Od 2026 roku rynek może wrócić do normalności, a „normalność” w tym przypadku oznacza powrót do realnych, znacznie wyższych kosztów. 

Dla milionów Polaków korzystających z najpopularniejszej taryfy G11 będzie to bolesne zderzenie z rzeczywistością, w której energia elektryczna stanie się jednym z kluczowych obciążeń domowego budżetu.

Skąd bierze się kwota 500 zł?

Zapowiedź wiceprezesa PGE nie jest wróżeniem z fusów. Kwota przekraczająca 500 zł/MWh to wynik analiz i kontraktowania energii na nadchodzące lata. Trzeba jednak pamiętać, że to nie jest jeszcze ostateczna cena na naszym rachunku. To dopiero początek. Do samej ceny energii elektrycznej dochodzą bowiem inne, coraz istotniejsze składniki. 

PGE już teraz szacuje tak zwane koszty profilu i bilansowania na około 100 zł/MWh. Są to, w uproszczeniu, opłaty za utrzymanie stabilności systemu – za to, że prąd jest dostępny zawsze, gdy go potrzebujemy, niezależnie od pory dnia czy pogody. Koszty te również mogą wzrosnąć, dodatkowo podbijając finalną stawkę na fakturze. PGE zapowiada dalsze analizy i aktualizacje.

Polacy zapłacą więcej

W praktyce prognozowany wzrost oznacza dla przeciętnej rodziny wydatek większy o kilkaset złotych w skali roku. To kwota, której nie da się zignorować. Pomóc mogą świadome i przemyślane kroki, które pozwolą zamortyzować nadchodzący szok cenowy. Warto zacząć od inwestycji w efektywność, wymieniając stare, prądożerne urządzenia na nowe, energooszczędne modele. Zaskakujące oszczędności może przynieść również sprawdzenie i ewentualna modernizacja domowej instalacji elektrycznej. Coraz częściej ekonomiczną koniecznością staje się także rozważenie własnej mikroinstalacji fotowoltaicznej.