Rośnie przy drogach i w lasach. Polacy nie wiedzą, że ta roślina to skarbnica zdrowia

Co roku tłumy przechodni i rowerzystów mijają przydrożne krzaki oblepione czerwonymi koralikami, które, choć skrywają w sobie prawdziwą receptę na odporność, wciąż przegrywają z modnym acai czy granatem. Tymczasem to właśnie nasze rodzime zarośla skrywają naturalny „dopalacz” dla serca i organizmu. Krzew często niedoceniany, skrywa w sobie moc prozdrowotnych właściwości i kulinarnych inspiracji. Jego jagody, bogate w cenne związki, od wieków wspierają układ krążenia i wzmacniają kondycję, a jesienią stają się cennym pożywieniem dla ptaków.
Gdzie kryje się skarb i jak go rozpoznać
To właśnie głóg w gwarze bywa nazywany „babią mąką” lub „ptasim chlebem”. Najczęściej w Polsce można spotkać dwie odmiany: jednoszyjkową (Crataegus monogyna) i dwuszyjkową (C. laevigata). Zarośla głogowe tworzą zielone ogrodzenia, łagodzą wiatr i służą ptakom za stołówkę. Krzew rośnie na glebie piaszczystej, znosi suszę i miejski smog, więc spotkasz go zarówno przy drodze, jak i pod lasem.
Gdy w maju głóg rozsiewa słodkawy aromat migdałów, jego gałęzie obsypują się drobnymi białymi kwiatami. Jesienią liście stają się intensywnie karminowe, a czerwone jagody pozostają na pędach aż do zimy, stając się smakowitym bufetem dla ptaków. Dlaczego jest tak zdrowy i wskazany szczególnie dla osób, które cierpią na choroby układu krążenia?
Z czego płynie moc głogu?
Flawonoidy w owocach „zmiatają” wolne rodniki, procyjanidyny dbają o elastyczność naczyń, a witamina C wzmacnia odporność. Wyciąg z głogu może poprawiać frakcję wyrzutową serca już po ośmiu tygodniach. Eksperci zalecają filiżankę naparu rano i wieczorem, jednak warto zwrócić uwagę, aby nie łączyć herbatki z glikozydami nasercowymi, bo ich działanie może się intensyfikować.
Oprócz flawonoidów i witamin roślina zawiera potas, wapń, magnez i żelazo – pierwiastki niezbędne dla mięśni. Błonnik oraz pektyny obniżają poziom „złego” cholesterolu i wspierają perystaltykę jelit. Regularne kuracje głogowe poprawiają tolerancję wysiłku, łagodzą kołatanie serca i ułatwiają zasypianie dzięki delikatnemu efektowi uspokajającemu. W jaki sposób najlepiej wykorzystać dobroczynne działanie głogu w kuchni?
Głóg w kuchni - jak najlepiej wykorzystać jego potencjał?
Po pierwszym przymrozku smak owoców głogu łagodnieje – to właśnie wtedy jest najlepszy moment, aby zebrać je na głogówkę lub sok do herbaty. Można też zrobić dżem z jabłkiem, kwaśny ocet albo dodać garść jagód do kiszonej kapusty. Suszone pestki aromatyzują napar, a sos głogowo-żurawinowy wzbogaca pieczoną kaczkę.
Najprostszym sposobem na codzienną dawkę antyoksydantów jest herbatka: dwie łyżki suszu zalewamy 250 ml wrzątku, parzymy 10 min i pijemy bez cukru. Z kolei do konfitur dodajemy sok z cytryny, by podkreślić kolor i chronić witaminę C. Jeśli nie preferujemy alkoholu, możemy z powodzeniem zamienić głogówkę na syrop. Wówczas warto zasypać owoce miodem, odstawić na trzy tygodnie i przechowywać później w lodówce jako naturalny „antybiotyk” na jesienne infekcje.

































