Wyszukaj w serwisie
wiadomości ceny zwierzęta uprawy maszyny finanse i prawo biznes Wieś
RolnikInfo.pl > Finanse i Prawo > Rolnicy muszą przestrzegać wytycznych kolei, choć tory od lat są nieczynne. PKP tłumaczy się z absurdu
Iwona Stachurska
Iwona Stachurska 07.11.2024 19:26

Rolnicy muszą przestrzegać wytycznych kolei, choć tory od lat są nieczynne. PKP tłumaczy się z absurdu

tory kolejowe
fot.Pixabay/_Alicja_

Scenariusz rodem z komedii, rozgrywa się za każdym razem, kiedy kilkoro rolników z miejscowości Binino pod Szamotułami, musi dojechać traktorami do swoich pól przez nieczynny od 20 lat przejazd kolejowy. Otwieranie i zamykanie kłódki na przejeździe to czynności obowiązkowe, a za nieprzestrzeganie wytycznych, rolnicy otrzymują pisma z groźbami. Absurdów to jednak nie koniec.

Przejazd kolejowy dla pociągu widmo

Wydawałoby się, że ci rolnicy grają główne role w serialu komediowym, a jednak prawda okazuje się zgoła inna. Serwis Fakt.pl dotarł do grupy rolników mieszkających we wsi Binino pod Szamotułami, którzy codziennie przeżywają déjà vu. Chcąc dojechać do swoich pól, położonych z drugiej strony zamkniętego na kłódkę przejazdu kolejowego, muszą za każdym razem powtarzać te same czynności. 

Przed przejazdem muszą zatrzymać się, wykonać telefon do dyspozytora w Szamotułach i dowiedzieć się, czy w najbliższym czasie nie będzie przejeżdżał tymi torami żaden pociąg. 

Jeśli otrzymają informację zezwalającą na przejazd, mogą otworzyć kłódkę i przejechać przez tory, a następnie zamknąć kłódkę z powrotem. Na koniec każdy z rolników musi ponownie zadzwonić dyspozytora i poinformować go o szczęśliwym przejeździe na drugą stronę i zabezpieczeniu przejazdu kolejowego kłódką. I tak za każdym razem, kiedy chcą dojechać do pola lub wrócić do domu. Nie ważne, że tymi torami od ponad 20 lat nie przejechał żaden pociąg.

Samochód osobowy wjechał w tył przyczepy rolniczej. Auto zgniecione jak puszka

Absurd goni absurd. Płacić i dbać o nieczynne tory

Dwa telefony do dyspozytora w Szamotułach i otwieranie lub zamykanie przejazdu kolejowego zawsze, kiedy potrzebują przejechać ciągnikiem przez te tory, to jeszcze nic. Rolnicy zobowiązani są do utrzymywania przejazdu kolejowego w czystości. To oznacza, że zimą muszą przejazd odśnieżać, a latem kosić rosnącą na nim trawę. Za choćby jednorazowe niedostosowanie się rolników do wymogu kolei, może grozić kara.

Kiedyś się zdarzyło, że ktoś jechał na chwilę po siano na pole i nie zamknął przejazdu, żeby za chwilę znów go nie otwierać, to od razu do wszystkich przyszło pismo z groźbami, że jak jeszcze raz się to powtórzy, to będą kary - opowiada pan Grzegorz, cytowany przez Fakt.pl.

Wszystko po to, by pociąg mógł sprawnie przejechać... pociąg widmo, ponieważ żaden tędy prędko nie przejedzie. Tory w Bininie "widziały" ostatni pociąg osobowy przejeżdżający w tej wsi, nie dalej jak 25 lat temu, potem od czasu do czasu przejeżdżały towarowe. Nie ma szans, by jakikolwiek pociąg znowu pojawił się w tej okolicy, ponieważ z jednej strony zerwana jest trakcja, a z drugiej rozebrany wiadukt.

Opisane powyżej monotonne i absurdalne czynności rolników, to zawarte w umowie z PKP wytyczne, których rolnicy nie mają, a muszą przestrzegać. Mało tego, każdy z rolników dojeżdżających do pola za torami, musi płacić 37 zł rocznie za samą możliwość przejechania przez przejazd. 

Bez względu na wszystko, rolnicy muszą zamykać kłódkę na przejazd, bo w przeciwnym razie, następnym razem wcale nie dojadą do pola. Drogę zablokuje im zamknięty na amen, nowy przejazd kolejowy. 

To przejście kolejowe w dalszym ciągu posiada kat. F

Radosław Śledziński, rzecznik prasowy PKP Polskie Linie Kolejowe S.A w rozmowie z serwisem Fakt.pl. wyjaśnia, że choć linia kolejowa znajdująca się w Bininie, nie została zlikwidowana i na chwilę obecną nie jest wykorzystywana, to jako istniejąca linia, wciąż podlega przepisom. 

Wskazują one, że niezależnie od prowadzenia ruchu pociągów, przejazdy znajdujące się na liniach będących w wykazie muszą mieć odpowiednią kategorię i adekwatne do niej zabezpieczenia – wyjaśnia Faktowi Radosław Śledziński, rzecznik prasowy PKP Polskie Linie Kolejowe S.A.

Owy przejazd w Bininie należy do kategorii "F", a to oznacza, że jest przejazdem użyteczności prywatnej. Przejścia kolejowe kat. F wyposaża się w rogatki stale zamknięte, otwierane w razie potrzeby przez użytkowników. Jak czytamy w rozporządzeniu Ministra Infrastruktury i Rozwoju z dnia 20 października 2015 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać skrzyżowania linii kolejowych oraz bocznic kolejowych z drogami i ich usytuowanie (§ 12. 1):

  1. Do kategorii F zalicza się przejazdy i przejścia użytku niepublicznego, z których korzystanie następuje na podstawie umowy zawartej między zarządem kolei a użytkownikiem przejazdu lub przejścia. 
  2. Urządzenie przejazdów i przejść, określonych w ust. 1, przez tory kolei użytku niepublicznego wymaga ponadto zgody właściwej miejscowo dyrekcji okręgowej kolei państwowych w zakresie ustalenia warunków zabezpieczenia ruchu i warunków korzystania z przejazdów i przejść. 

Linia nie została zlikwidowana, bo obecni dzierżawcy w razie wznowienia ruchu pociągów, musieliby ponownie przechodzić wszelkie procedury pozwalające na budowę torów i to na własny koszt. 

PKP się ugięło. Pomógł rozgłos

Polskie Koleje Państwowe uważają, że torami w Bininie w przyszłości znowu pojadą pociągi. W tym celu przygotowana jest już nawet dokumentacja potrzebna do modernizacji trasy, którą sfinansuje program Kolej Plus. 

Jednak w tym projekcie nie przewidziano zmian na przejeździe we wsi Binin, co spotkało się ze sprzeciwem rolników dojeżdżających do swoich pól przez ten przejazd. Postanowili nagłośnić sprawę i udało im się poniekąd osiągnąć swój cel.

Rzecznik PKP, chcąc uprzyjemnić rolnikom życie, przygotował aneksy umożliwiające korzystanie z przejazdu bez konieczności utrzymywania go w należytym porządku i ciągłego zamykania rogatek.