Nawet 500 zł kary za zbieranie grzybów w tych miejscach. Grzybiarze muszą mieć się na baczności

Trujące okazy to nie jedyne zagrożenie w lesie. W tym sezonie nieostrożność może zaboleć też nasz portfel. Jedna, z pozoru drobna pomyłka potrafi kosztować nawet 500 zł — i nie uratuje nas tłumaczenie “nie wiedziałem”. Gdzie grzybobranie zamienia się w ryzyko mandatu? Nie wszędzie to złoty interes.
“Emocje jak na grzybach”? Ten sezon może podnieść Polakom ciśnienie
Wakacje 2025 potrafiły zaskoczyć pogodą i leśnymi znaleziskami. We wrześniu przyszedł jednak czas na jesienne klasyki: prawdziwki, podgrzybki i kurki. Dla wielu Polaków to nie tylko przysmaki, ale również sposób na podbudowanie domowego budżetu.
W tym roku ceny grzybów są zmienne — w lipcu i sierpniu kurki kosztowały nawet 100 zł/kg, choć lokalnie można było kupić je taniej. Orientacyjne widełki z ostatnich tygodni to ok. 30–65 zł/kg za kurki oraz 30–80 zł/kg za świeże prawdziwki; suszone borowiki w detalu potrafią kosztować 250–500 zł/kg. Może się wydawać, że to prawdziwa żyła złota. Taki biznes może nas jednak słono kosztować.
Miłośnicy grzybów wciąż popełniają ten błąd. Bez tego możesz zapomnieć o dodatkowej gotówce
Okazuje się, że grzybobranie może być bardzo ryzykownym sportem, jeśli nie znamy podstawowych zasad, których złamanie skończy się mandatem do nawet 500 złotych. Pod lupę mogą trafić między innymi osoby, które skusił zarobek. Rozporządzenie Ministerstwa Zdrowia jasno określa, które gatunki grzybów są dopuszczane do obrotu i jakie zasady trzeba spełnić, by móc handlować leśnymi skarbami. Szczegóły znajdziemy również na stronie GIS.
Kluczowy wymóg stanowi atest sanepidu, bez którego nie sprzedamy ani jednego prawdziwka – a przynajmniej nie zrobimy tego legalnie. Co więcej, handel powinien odbywać się w miejscach do tego przeznaczonych. Zasady te dotyczą zarówno świeżych, jak i suszonych grzybów, a restauracje muszą dodatkowo posiadać potwierdzenie pochodzenia.
A co z osobami, które zbierają grzyby tylko na własny użytek? Wielu Polaków o tym nie wie, ale również one muszą się mieć na baczności. Za tą praktykę posypią się mandaty.

500 zł kary to nie wszystko. Grzywna poszybuje w górę, wystarczy jeden błąd
Wiele osób nie ma o tym pojęcia, ale zbieranie grzybów nie jest dozwolone we wszystkich polskich lasach. Chociaż w większości miejsc nie będzie to stanowiło problemu, na terenie parków narodowych i rezerwatów przyrody zrywanie dziko rosnących roślin i grzybów jest zabronione (art. 15 ustawy o ochronie przyrody). Wyjątki mogą wynikać wyłącznie z decyzji dyrektora parku lub RDOŚ — rzadko dotyczą jednak zwykłego grzybobrania. Za złamanie zakazów straż parku lub policja mogą wystawić mandat do 500 zł, a przy poważniejszej ingerencji sprawa może trafić do sądu, gdzie grzywna sięgnie nawet 5 000 zł (art. 127 ustawy).
Na tym jednak nie koniec. Strefy czasowego zakazu wstępu (np. po wichurach czy w trakcie prac leśnych) oznaczają ryzyko kolejnego mandatu do 500 zł za wejście. Do tego dochodzą kary za niszczenie ściółki i grzybni, a także za wjazd autem do lasu poza dopuszczonymi drogami. Poza obszarami ścisłej ochrony w lasach państwowych co do zasady wolno zbierać grzyby z poszanowaniem regulaminów i okresowych zakazów. Jeśli nie masz pewności co do granic parku czy rezerwatu, sprawdź mapy i tablice terenowe danej jednostki.

































