Polskie truskawki pod znakiem zapytania, straty sięgają 80 proc. A to nie koniec problemów

Rolnicy i sadownicy mają się czym martwić. Ostatnie tygodnie pokazały, że zbiory mogą nie być wystarczająco zachwycające. Straty w truskawkach wynoszą nawet 80 proc., co może się przełożyć na ich ceny. To jednak niejedyne, z czym muszą się mierzyć plantatorzy. Już za kilka dni sytuacja może się znacząco pogorszyć.
Polskie truskawki trafiły do sklepów
Do niedawna w sklepach wiosną 2025 roku można było natrafić wyłącznie na truskawki importowane z innych państw — przede wszystkim Grecji czy Hiszpanii. Na pochodzące z polskich upraw owoce musieliśmy długo poczekać. Pierwsze w sklepach pojawiły się te pochodzące ze szklarni, gdzie mają szansę dojrzeć zdecydowanie wcześniej.
Rolnicy, którzy decydują się na taki ruch, najczęściej uprawiają truskawki na stołach lub w specjalnych rynienkach, które są zawieszone nad ziemią, a owoce rosną w ten sposób w substracie, a nie tradycyjnej glebie. Zimą należy je doświetlać, a same szklarnie ogrzewać. To przekłada się oczywiście na wyższe koszty, niż w przypadku uprawy tradycyjnej. Szacuje się, że za 1 hektar takiej całorocznej uprawy należy zapłacić od 2 do nawet 5 milionów złotych, a końcowe wydatki zależą między innymi od technologii, automatyzacji, a także źródeł ogrzewania.

Kiedy więc pierwsze polskie truskawki w 2025 roku trafiły do sklepów, ich ceny wielu klientów wprawiły w osłupienie. Pierwsze takie owoce można było zaobserwować choćby w Lidlu, gdzie za opakowanie o wadze 250 g należało zapłacić 11,99 złotych, co przekłada się na 47,96 złotych za kilogram. Teraz okazuje się, że ceny mogą długo nie spaść. Wszystko przez gigantyczne straty, które odnotowali rolnicy. A może być jeszcze gorzej.

Polskich truskawek może zabraknąć, gigantyczne straty
Jeszcze kilka tygodni temu pogoda rozpieszczała, a temperatury wynosiły nawet powyżej 20 stopni Celsjusza. W kwietniu 2025 roku w wielu regionach rolnicy doświadczyli jednak silnych przymrozków, które wyrządziły poważne szkody w uprawach owoców jagodowych. Wspomina o tym między innymi prezes Lubelskiej Izby Rolniczej Gustaw Jędrejek w rozmowie z PAP.
W niektórych przypadkach w uprawach truskawek straty wstępnie szacują nawet na 70-80 procent - zarówno w kwiatach otwartych i już zamkniętych, które obmarzły. Te szkody nie występują na wielkich obszarach, ale punktowo - zaznaczył.
Pomiary wskazują, że w tym regionie przymrozki utrzymują się nawet od ostatniego tygodnia kwietnia. Zdarzało się nawet, że pojawiły się podczas kilku nocy pod rząd. Cytowany prezes wskazuje, że niekiedy temperatura spadła do -4 st. C. To bardzo zła wiadomość zarówno dla osób zajmujących się uprawą truskawek, jak i ich miłośników. Może to bowiem oznaczać, że ceny tych owoców poszybują w górę.

Problemy dotyczą również sadowników, o czym wspomina Krzysztof Cybulak ze Związku Sadowników RP w rozmowie z PAP.
Śliwki u mnie niby się trzymają, są zielone, ale półtora kilometra dalej u kolegi w innym sadzie już są na nich brązowe przebarwienia, więc tu na pewno będą straty. Czy u nas będą, jeszcze nie wiadomo - powiedział.
Poza przymrozkami problemem jest również susza i bardzo niewielkie opady deszczu, które również nie pomagają. Wiele wskazuje jednak na to, że to nie koniec kłopotów rolników i sadowników.
Zobacz: Posadź w ogrodzie zamiast tui. Wygląda zjawiskowo, a do tego odstrasza komary i kleszcze
To nie koniec problemów rolników
Wiele osób wie, że już w najbliższych dniach rozpoczyna się okres, który może dołożyć problemów polskim uprawom. Już w dniach od 12 do 14 maja, jak niemal każdego roku, w Europie Środkowej będziemy mieli do czynienia z falą przymrozków, która jest określana mianem “zimnych ogrodników”. To niejedyny kłopot, bo już dzień później, 15 maja, nadejdzie “zimna Zośka”.
I w tym roku scenariusz ten może się ziścić. Najnowsze prognozy wskazują, że właśnie w okresie od 12 do 15 maja w kraju możemy mieć do czynienia z przygruntowymi przymrozkami, na co powinni natychmiast przygotować się rolnicy i sadownicy. Jest na to kilka sposobów, o których wspomina na swojej stronie Polski Związek Działkowców w Małopolsce.
Rośliny należy osłonić agrowłókniną na czas spodziewanych przymrozków. Można też użyć tektury falistej, szklanych kloszy a nawet uciętych plastikowych butelek, wiadra czy donicy ustawionych do góry dnem. Tego typu okrycia zakładamy na około godzinę przed zachodem słońca i zdejmujemy rankiem - czytamy.
Warto również pamiętać, że jeśli przymrozki uderzą w uprawy polskich rolników czy sadowników, to ci mogą się ubiegać o stosowną rekompensatę. Takie działania umożliwia od 2024 roku Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które zauważa problem i chce zareagować.
Nie możemy zostawić rolników samych w tej trudnej sytuacji - mówił wówczas minister rolnictwa Czesław Siekierski w rozmowie z Polskim Radiem.
W ubiegłym roku do 15 listopada można było złożyć wnioski drogą elektroniczną, które umożliwiały uzyskanie rekompensaty z budżetu państwa za szkody powstałe między innymi w wyniku gradu, deszczu nawalnego, przymrozków wiosennych czy huraganów.



































