wiadomości ceny zwierzęta uprawy maszyny finanse i prawo biznes Wieś
Obserwuj nas na:
RolnikInfo.pl > Wiadomości > Bruksela chce zalać Polskę cukrem z Ukrainy. Rolnicy w napięciu czekają na decyzje
Sebastian Mikiel
Sebastian Mikiel 29.09.2025 07:18

Bruksela chce zalać Polskę cukrem z Ukrainy. Rolnicy w napięciu czekają na decyzje

cukier, Ukraina
Pixabay/pasja1000 Pixabay/Joleńka

Rosnące napięcia wokół importu produktów rolnych z Ukrainy elektryzują unijną scenę polityczną. Dyskusja o możliwych rozwiązaniach trwa, a stawką są nie tylko miliardy euro, ale też stabilność wielu rynków. Czy specjalny fundusz okaże się ratunkiem? Coraz więcej państw domaga się twardych działań Brukseli, a oczekiwania rosną z każdym tygodniem.

Import z Ukrainy – temat, który dzieli Europę

Od kilku miesięcy kwestia handlu rolnego z Ukrainą budzi ogromne emocje zarówno wśród polityków, jak i rolników w państwach członkowskich Unii Europejskiej. Już wcześniej napływ zboża, owoców czy warzyw zza wschodniej granicy prowadził do licznych protestów, blokad granicznych i presji na Komisję Europejską. Wydawało się, że wypracowane rozwiązania uspokoją sytuację, jednak najnowsze zapowiedzi wskazują, że problem wcale nie został rozwiązany.

Autonomiczne środki handlowe, które obowiązywały od wybuchu wojny w Ukrainie, wygasły na początku czerwca. Zastąpiono je rozwiązaniem tymczasowym, przywracającym część dawnych ograniczeń. Jednak to tylko przejściowa regulacja – trwa bowiem proces negocjacyjny, który ma określić nowe zasady wymiany handlowej pomiędzy UE a Ukrainą.

Niepokój budzi przede wszystkim skala planowanych zmian. Według wstępnych informacji, Komisja Europejska może dopuścić do znacznego zwiększenia kwot importowych dla wybranych produktów. To z kolei mogłoby wstrząsnąć rynkami krajów przyfrontowych – w tym Polski.

cukier 1.jpg
fot. Iberion.pl

Nowe propozycje Brukseli i rosnący sprzeciw rolników

Na stole pojawiły się pomysły, które – zdaniem wielu państw – idą zdecydowanie za daleko. Bruksela rozważa bowiem liberalizację handlu w większym stopniu, niż przewidywano. W praktyce oznaczałoby to, że ukraińskie produkty rolne w jeszcze większych ilościach trafiłyby na wspólny rynek unijny.

Dyskusja nie toczy się w próżni. Rolnicy w Polsce, na Słowacji czy Węgrzech wielokrotnie podkreślali, że bez dodatkowych zabezpieczeń zostaną postawieni w sytuacji nie do udźwignięcia. Koszty produkcji w krajach UE są bowiem wyższe, a konkurencja ze strony tańszych produktów zza wschodniej granicy mogłaby doprowadzić do poważnych strat.

Nic więc dziwnego, że państwa regionu zaczęły budować wspólny front. W Brukseli coraz głośniej mówi się o konieczności stworzenia funduszu rekompensacyjnego. Środki z takiego mechanizmu miałyby trafiać do rolników, którzy najbardziej odczują skutki liberalizacji handlu.

Wątpliwości pojawiają się jednak co do samej skali zmian. Jak informują źródła zbliżone do rozmów, różnica między wcześniejszymi zapowiedziami a obecnymi propozycjami jest ogromna. Słowacki minister rolnictwa Richard Takač zwrócił uwagę, że "obecna sytuacja odbiega od obietnic złożonych przez Komisję Europejską kilka miesięcy temu" – cytował go portal agronews.ua, powołując się na rozmowę w Brukseli dla TASR.

Skoro jeszcze niedawno mówiono o wzroście kontyngentów o 25 proc., to nagła perspektywa kilkuset procent wywołała szok i oburzenie. W tle pozostaje pytanie: czy unijny fundusz rzeczywiście powstanie i w jakiej formie?

Cukier i miód w centrum sporu. Polska przyłącza się do inicjatywy Słowacji

Kluczowe szczegóły propozycji ujawnione przez Komisję Europejską nie pozostawiają wątpliwości: chodzi o gigantyczne zwiększenie importu cukru i miodu z Ukrainy – nawet o 400–500 proc. w porównaniu z dotychczasowymi kwotami. Dla wielu rolników w Polsce czy na Słowacji to scenariusz niebezpieczny, który mógłby zachwiać stabilnością lokalnych rynków.

Dlatego właśnie Słowacja zaproponowała utworzenie specjalnego funduszu unijnego, który zapewniłby rekompensaty rolnikom poszkodowanym w wyniku nadmiernego importu. Postulat ten szybko zyskał poparcie wśród innych krajów regionu.

Polska delegacja również poparła inicjatywę. Jak podkreślił minister rolnictwa Stefan Krajewski, "relacje handlowe z Ukrainą są dla Polski bardzo ważne, jednak musimy pamiętać, że scenariusz nadmiernego importu wrażliwych produktów rolnych z tego kraju jest wysoce prawdopodobny". Zaznaczył przy tym, że najbardziej narażone na straty są kraje przyfrontowe, które już wcześniej borykały się z problemem nadwyżki ukraińskiego zboża.

ukraina.jpg
Fot. Pixabay.com/jorono

Minister zwrócił uwagę, że skala obecnych propozycji jest "rzeczywiście znacząca i większa, niż pierwotnie zakładano". Dotyczy to przede wszystkim cukru, który może zalać europejskie rynki w bezprecedensowej ilości. Jednocześnie Polska liczy, że w razie kryzysu Komisja Europejska uruchomi klauzulę ochronną, która pozwoli ograniczyć napływ produktów, gdyby zagrożone zostało bezpieczeństwo ekonomiczne rolników.

Nie jest tajemnicą, że rozmowy w Brukseli będą trudne i wymagające. Z jednej strony mamy bowiem potrzebę wspierania Ukrainy, z drugiej – konieczność ochrony unijnych producentów. Czy kompromis w postaci funduszu rekompensacyjnego wystarczy, by uspokoić nastroje?

Spór o import z Ukrainy dopiero się rozpoczyna, a jego finał będzie miał ogromne znaczenie dla setek tysięcy rolników w całej Unii Europejskiej. Polska i Słowacja starają się przekonać Brukselę, że bez systemu rekompensat liberalizacja handlu okaże się katastrofalna w skutkach. W najbliższych tygodniach okaże się, czy fundusz rekompensacyjny stanie się realnym narzędziem ochrony producentów, czy też dyskusja przerodzi się w kolejny kryzys w relacjach między państwami członkowskimi a Komisją Europejską.

RolnikInfo.pl
Obserwuj nas na: