Kontrahent zamówił 11 ton śliwek i zniknął. Rolnik potrzebował pomocy, uratowali go internauci

Jeden nieodebrany telefon potrafi zrujnować miesiące ciężkiej pracy. Przekonał się o tym rolnik z Dolnego Śląska, który został z 11 tonami śliwek i widmem ogromnej straty finansowej, gdy kontrahent nagle zniknął. Kiedy tradycyjny rynek zawodzi, a partner w biznesie okazuje się nierzetelny, co pozostaje? Okazuje się, że w takich sytuacjach rodzi się niezwykła solidarność, która potrafi zdziałać cuda.
Telefon, który zwiastował katastrofę
Każdy, kto prowadzi gospodarstwo, wie, że praca nie kończy się na zbiorach. Prawdziwym testem jest sprzedaż plonów, czyli moment, w którym miesiące wysiłku, inwestycji i niepewności związanej z pogodą mają wreszcie przynieść zysk.

Dla pana Damiana z Węgrzynowa pod Trzebnicą ta chwila zamieniła się w koszmar. Umówiony klient na gigantyczną partię 11 ton śliwek po prostu się nie pojawił. Nie odebrał telefonu, zniknął. W takiej sytuacji rolnik zostaje sam: z ogromną ilością owoców, których czas przydatności liczy się w dniach, i poczuciem, że został potraktowany nieuczciwie. To scenariusz, który spędza sen z powiek tysiącom producentów rolnych w całej Polsce.
Niezwykła pomoc, czyli siła mediów społecznościowych
Zamiast załamywać ręce, do akcji wkroczył przyjaciel rolnika, wykorzystując narzędzie, którego siły często nie doceniamy – media społecznościowe. Na lokalnej grupie „Widzialna Ręka Wrocław” opublikował krótki, ale dramatyczny w swojej prostocie apel. Opisał sytuację pana Damiana i zaprosił wszystkich do Węgrzynowa, pisząc: „Weźcie ze sobą własne kartony, wiaderka, pojemniki”.
To, co stało się później, przerosło wszelkie oczekiwania. Post udostępniony setki, a potem tysiące razy, zadziałał jak społeczna lawina i był najlepszym dowodem na to, że wciąż potrafimy się jednoczyć.
Finał, który przywraca wiarę w ludzi
W sobotni poranek do małego Węgrzynowa zaczęły zjeżdżać samochody z całego regionu. Ludzie przyjeżdżali ze skrzynkami, wiadrami, a nawet torbami, kupując po kilka, a czasem kilkadziesiąt kilogramów owoców. W ciągu zaledwie kilku godzin całe 11 ton śliwek znalazło nowych właścicieli. Sam rolnik był w szoku.
Jesteście niesamowici! Ilość wiadomości i połączeń wczoraj sprawiła, że mój telefon i FB były prawie blisko eksplozji – napisał w podziękowaniu.



































