Polacy od lat popełniają ten błąd w ogrodach. Palenie liści może dziś kosztować 5000 zł.

Jesień w pełni, a wraz z nią porządki w ogrodach. Kupa liści i gałęzi może kusić, by puścić ją z dymem, jednak tradycyjne ognisko to nie zawsze dobry pomysł. Przepisy są w tej kwestii bezwzględne, a za ich złamanie grożą wysokie kary. Co grozi za palenie odpadów zielonych i czy istnieją wyjątki od tej reguły?
Palenie liści i gałęzi niezgodne z prawem
Dla wielu właścicieli działek jesienne ognisko to niemal rytuał, sposób na szybkie pozbycie się resztek roślinnych i symboliczne zamknięcie sezonu. Niestety to, co kiedyś było normą, dziś jest prostą drogą do kłopotów.

Dym z palonych liści i wilgotnych gałęzi to nie tylko uciążliwy zapach, ale przede wszystkim chmura szkodliwych dla zdrowia substancji, która przyczynia się do powstawania smogu. Właśnie dlatego ustawodawca wprowadził surowe ograniczenia. Argument o „wieloletniej tradycji” nie robi wrażenia na strażnikach miejskich ani policjantach.
Podstawy prawne zakazu palenia odpadów zielonych
Podstawowy błąd polega na tym, że liści i gałęzi często nie traktujemy jak odpadów, tymczasem w świetle prawa nimi właśnie są. Ustawa o odpadach jasno określa, że odpady zielone podlegają segregacji i powinny być zagospodarowane w sposób zgodny z przepisami, na przykład poprzez kompostowanie lub przekazanie do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK).
Zgodnie z art. 31 ust. 7 tej ustawy, zakazane jest spalanie liści i gałęzi objętych obowiązkiem selektywnej zbiórki. Palenie liści na ziemi jest właśnie taką nielegalną formą „przetwarzania termicznego”. Co więcej, lokalne przepisy, takie jak uchwały antysmogowe obowiązujące w wielu województwach, mogą wprowadzać jeszcze surowsze obostrzenia, całkowicie zakazując spalania biomasy w określonych okresach.
Od mandatu po areszt – jakie kary grożą za dym w ogrodzie?
Jasne, oto tekst z wyróżnionymi frazami, które mogą zwiększyć jego widoczność w Google Discover.
Zakaz palenia liści i gałęzi. Kiedy ognisko w ogrodzie to kosztowny błąd?
Jesień w pełni, a wraz z nią porządki w ogrodach. Kupa liści i gałęzi może kusić, by puścić ją z dymem, jednak tradycyjne ognisko to nie zawsze dobry pomysł. Przepisy są w tej kwestii bezwzględne, a za ich złamanie grożą wysokie kary. Co grozi za palenie odpadów zielonych i czy istnieją wyjątki od tej reguły?
Ognisko – tradycja w konflikcie z prawem
Dla wielu właścicieli działek jesienne ognisko to niemal rytuał, sposób na szybkie pozbycie się resztek roślinnych i symboliczne zamknięcie sezonu. Niestety to, co kiedyś było normą, dziś jest prostą drogą do kłopotów. Dym z palonych liści i wilgotnych gałęzi to nie tylko uciążliwy zapach, ale przede wszystkim chmura szkodliwych dla zdrowia substancji, która przyczynia się do powstawania smogu. Właśnie dlatego ustawodawca wprowadził surowe ograniczenia. Argument o „wieloletniej tradycji” nie robi już wrażenia na strażnikach miejskich ani policjantach, a skargi od sąsiadów, którym przeszkadza gryzący dym, to codzienność.
Podstawy prawne zakazu palenia odpadów zielonych
Podstawowy błąd polega na tym, że liści i gałęzi często nie traktujemy jak odpadów, tymczasem w świetle prawa nimi właśnie są. Ustawa o odpadach jasno określa, że odpady zielone podlegają segregacji i powinny być zagospodarowane w sposób zgodny z przepisami, na przykład poprzez kompostowanie lub przekazanie do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK). Zgodnie z art. 31 ust. 7 tej ustawy, zakazane jest spalanie liści i gałęzi objętych obowiązkiem selektywnej zbiórki. Palenie liści na ziemi jest właśnie taką nielegalną formą „przetwarzania termicznego”. Co więcej, lokalne przepisy, takie jak uchwały antysmogowe obowiązujące w wielu województwach, mogą wprowadzać jeszcze surowsze obostrzenia, całkowicie zakazując spalania biomasy w określonych okresa
Ignorowanie przepisów może okazać się kosztowną lekkomyślnością, a funkcjonariusze wezwani na interwencję mają wachlarz możliwości, by ukarać osobę palącą odpady zielone. Najczęściej spotykaną karą jest mandat karny nakładany przez Straż Miejską lub Policję, który na podstawie Kodeksu wykroczeń może wynieść do 500 zł. Jeśli sprawa trafi do sądu, sankcje stają się znacznie surowsze. Ustawa o odpadach przewiduje karę grzywny w wysokości do 5000 zł, a w skrajnych przypadkach nawet karę aresztu.
Należy również pamiętać o tak zwanych immisjach. Jeśli dym z naszego ogniska regularnie uprzykrza życie sąsiadowi, ma on prawo wystąpić na drogę sądową z pozwem cywilnym na podstawie artykułu 144 Kodeksu cywilnego. Zamiast ryzykować spory i wysokie kary, warto postawić na legalne i ekologiczne rozwiązania. Dobrze założony kompostownik to nie tylko sposób na pozbycie się liści, ale także źródło cennego nawozu. Gdy odpadów jest zbyt dużo, zawsze można je oddać do gminnego PSZOK-u.




































