Oszustwo na borówkach. Kontrolerzy IJHARS ujawniają kolejne procedery
Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych ujawniła niedawno kolejne oszustwa handlarzy, tym razem na krakowskim targowisku. Inspektorzy odkryli handel borówkami, które pochodziły z Rumunii, a jednak ich oznaczenie wskazywało na polskie pochodzenie. Mowa o setkach kilogramach owoców. Takich precedensów przybywa z każdym dniem.
Oszustwa dotyczące pochodzenia owoców
Kontrole "brygad tygrysa" na czele z wiceministrem rolnictwa Michałem Kołodziejczakiem, nieustannie sprawdzają polskie targowiska, giełdy czy supermarkety. IJHARS oraz GIS obrali za cel prawidłowość oznaczeń owoców i warzyw oraz sprawdzanie jakości tych artykułów rolno-spożywczych.
Nie tak dawno polscy sadownicy i rolnicy wybuchli gniewem, kiedy okazało się, że handlarze oferują Polakom czereśnie podchodzące z importu, a oznaczone jako polskie. Niczego nieświadomi konsumenci kupowali takie owoce. Teraz przyszedł czas na borówki i oszustwa z nimi związane.
Borówki z importu sprzedawane jako polskie
Inspektorzy z IJHARS pojawili się na jednym z targowisk w Krakowie. Rutynowo przeprowadzono kontrole handlarzy owoców. U jednego ze sprzedawców wykryto nieprawidłowe oznaczenie na borówkach.
Mowa tu o 390 kg borówek, który sprowadzono z Rumunii, a następnie sprzedawano w stolicy Małopolski jako rodzime. Sprzedawcy zarzekali się, że to polskie borówki, jednocześnie nie potrafiąc udowodnić tego faktu. Handlarze podstępnie oszukiwali konsumentów, podnosząc ceny borówek i robiąc konkurencje dla owoców pochodzących z polskich plantacji.
Straż miejska wkroczyła na targi i rynki
Oszustwa na nieprawidłowym oznakowaniu owoców i warzyw pojawiają się nagminnie. W tym celu powołano specjalne kontrole Głównego Inspektoratu Sanitarnego oraz przedstawiceli IJHARS. Kontrolom często towarzyszył i ujawniał wszelkie nieprawidłowości wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak.
Pod koniec maja pojawił się na krakowskim targu, gdzie wykrył precedens z oznaczeniem rumuńskich ziemniaków jako polskie. Takich sytuacji przybywa, co nie jest dla polskich rolników i sadowników powodem do radości.
Kontrole od początku czerwca rozpoczęła również straż miejska, która będzie pojawiać się na rynkach handlowych i targowiskach. Inspekcje poszerzają kontrolę o hurtownie i sklepy. Tam będą weryfikować sprzedawców i oznaczenia ich artykułów rolno-spożywczych.