Polscy hodowcy łapią się za głowy. Ceny tego bydła są już najwyższe w historii

Spełniają się czarne scenariusze rolników — w dobie panujących chorób, dochodzi do niespotykanych do tej pory wzrostów cen bydła — które z tygodnia na tydzień stają się coraz wyższe. „Każda podwyżka ceny, to jest automatycznie zaciągnięcie hamulca ręcznego dla rolników” - alarmuje jeden z pośredników.
Brak bydła spowodował wzrost cen, jakiego jeszcze nie było
Spożycie wołowiny w Polsce utrzymuje się na niskim poziomie ze względu na wysokie ceny tego mięsa. Z tego względu produkcja w kraju ukierunkowana jest przede wszystkim na eksport. Coraz trudniejszą sytuację na rynku kształtują przede wszystkim panujące choroby bydła wykryte w kraju i Europie.

Choroby doprowadziły do wyprzedawania mniejszych sztuk, przez co stały się słabo dostępne — w konsekwencji pojawiły się kolejne podwyżki cen bydła. Pośrednicy wskazują, że sytuacja na rynku wciąż pozostaje dynamiczna, a postępująca sytuacja jeszcze może nas zaskoczyć — najpewniej niestety negatywnie.

Pośrednicy o sytuacji na rynku żywca wołowego
Portal Wieści Rolnicze skontaktował się z pośrednikami, którzy bacznie obserwują dynamiczną sytuację na rynku żywca wołowego.
Na tę chwilę zaczyna to wszystko hamować. Już jest tak drogo i to nie może iść w nieskończoność. Otwarł się już rynek na Słowacji i można kupować od nich bydło. Jakieś cielaczki też już powoli do nas stamtąd jadą, więc za chwilę sytuacja może się odwrócić i ceny delikatnie spaść. To ustabilizuje trochę rynek. Takie jest moje odczucie. A jak będzie w praktyce, to tak naprawdę czas pokaże - mówi jeden z pośredników.
Jak podkreślał rozmówca, bydło, które teraz odbiera od rolników, jest duże i ciężkie, natomiast zdarzają mniejsze sztuki, ale sprzedają je głównie ci, którzy bardzo potrzebują pieniędzy.
Uważam, że bydło powinno być na bieżąco sprzedawane. Jak jest byk dorosły, to sprzedaję, a teraz są byki trzymane po 30 miesięcy, do tej końcowej granicy, żeby go przetrzymać jak najdłużej i jak najwięcej za niego wyszarpać - dodaje skupujący.
Każda podwyżka ceny to „zaciągnięcie hamulca ręcznego dla rolników” - to właśnie wtedy zaczyna się oczekiwanie na jeszcze wyższe ceny, przez co sztuki, które mogłyby zostać sprzedawane, nie są, bo przewoźnicy i zakłady zaczynają się licytować i przebijać ceny. A już te obecne mogą przyprawiać o ból głowy.
Zobacz też: Poważne kłopoty polskich hodowców. Węgry nie odpuszczają, straty rosną
Tak rysują się aktualne ceny żywca wołowego
Obecnie ceny za byka HF mieszczą się w granicach 12,50 - 15,00 zł/kg. W przypadku MCB stawki wynoszą już 13,00 - 16,00 zł/kg. Za MM rolnik może dostać 14,50 - 17,00 zł/kg. Za byki najlepszej jakości można dostać do 18,50 zł/kg.
Jeśli chodzi jałówki, ceny po podwyżkach są podobne: za HF - 12,00 - 14,00 zł/kg, za MCB - do 15 zł/kg, a za MM wahają się między 16,00 a 17,00 zł/kg.
W górę poszły również stawki za krowy. Za te najwyższej klasy dochodzą do 13,00 zł/kg, a najniższej 6,00 zł/kg.
Ceny za krowy w ogóle oszalały. Jest na to popyt, to czemu ma nie być dobrej ceny? Aczkolwiek ja zawsze się śmieję, że to jest odpad produkcyjny, bo tak naprawdę na mleku się zarabia pieniądze, a nie na krowie - mówi z zaskoczeniem pośrednik.



































