Wlatują do domów i sieją postrach. To prawdziwi drapieżcy wśród owadów, ale lepiej się ich nie pozbywać

Wczesna jesień to okres, w którym owady poszukują bezpiecznego miejsca na przezimowanie. Tak się składa, że wybór często pada na nasze domy, co nie jest pożądanym rozwiązaniem. Widok niektórych mniej znanych okazów może przerazić, a tak jest między innymi w przypadku tego osobnika. Wiadomo, czy jest się czego bać oraz jak można się go pozbyć.
Polacy obawiają się owadów w domach
Widok owada w mieszkaniu u wielu Polaków wywołuje natychmiastową reakcję, która najczęściej jest łagodnym dyskomfortem lub odrazą, a rzadziej nawet entomofobię, czyli specyficzne zaburzenie lękowe, które dotyczy niewielkiego odsetka osób.
Problem ten narasta jesienią, gdy ochłodzenie zmusza liczne gatunki do poszukiwania schronienia na czas zimy. Nasze domy stają się dla nich idealną, ciepłą kryjówką. Jednym z najczęściej spotykanych sezonowych intruzów jest biedronka azjatycka (Harmonia axyridis), która, w odróżnieniu od rodzimej siedmiokropki, potrafi boleśnie ugryźć i w sytuacji zagrożenia wydziela żółtą, intensywnie pachnącą hemolimfę, trwale plamiącą ściany i meble.

Również wtyk amerykański (Leptoglossus occidentalis), duży pluskwiak, swoim rozmiarem i głośnym brzęczeniem w locie potrafi przestraszyć, choć dla ludzi pozostaje całkowicie niegroźny. Do tej grupy zaliczają się także pająki kątniki, których budowa bywa błędnie kojarzona z zagrożeniem.
Warto pamiętać, że większość owadów i pajęczaków, które jesienią trafiają do naszych domów, nie stanowi żadnego realnego zagrożenia. Wręcz przeciwnie, część z nich pełni istotne funkcje ekologiczne, np. kątniki redukują liczebność much i komarów, a złotooki odżywiają się mszycami, które niszczą rośliny doniczkowe. Zamiast od razu sięgać po chemiczne środki owadobójcze, lepszym rozwiązaniem jest delikatne odłowienie nieproszonego gościa i wypuszczenie go na zewnątrz. Taka praktyka nie tylko chroni nasze otoczenie przed niepotrzebnymi toksynami, ale także wspiera naturalną równowagę przyrodniczą.
Wczesną jesienią do domów Polaków wlatuje jeszcze jeden nieproszony gość, który potrafi wystraszyć. Wiadomo, czy w rzeczywistości jest się czego bać.
Te owady mogą przerazić
Wśród jesiennych gości złotook pospolity (Chrysoperla carnea) zasługuje na szczególne traktowanie. Jego nazwa pochodzi od charakterystycznych, półkulistych oczu o metalicznym, złotym połysku. Dorosły osobnik, o smukłym ciele i dużych, przezroczystych, gęsto użyłkowanych skrzydłach, przypomina postać z baśni.
Wbrew pozorom, dorosłe złotooki nie są drapieżnikami, żywią się nektarem, pyłkiem kwiatowym oraz spadzią, przy okazji pełniąc funkcję zapylaczy. Prawdziwa siła tego gatunku ujawnia się jednak w jego potomstwie. Samica składa jaja na roślinach, umieszczając każde na cienkim, jedwabistym styliku, co chroni je przed drapieżnikami. Z jaj wylęgają się larwy, znane w entomologii jako "lwy mszycowe”. Te niepozorne, wrzecionowate stworzenia to jedne z najskuteczniejszych naturalnych drapieżników w ogrodach, jedna larwa w ciągu swojego kilkutygodniowego rozwoju potrafi bowiem zjeść od 200 do nawet 500 mszyc.

Jej ofiarą padają także inne szkodniki, m.in. przędziorki, mączliki, czerwce czy jaja owocówki jabłkóweczki. Zdolności larw złotooka są tak cenione, że są one hodowane i sprzedawane firmom jako ekologiczny środek ochrony roślin w szklarniach i uprawach polowych.
Warto dodać, że złotooki są niezwykle wrażliwe na pestycydy i zanieczyszczenia środowiska, co czyni je ważnym bioindykatorem kondycji ekosystemu. Im więcej tych owadów obserwujemy w otoczeniu, tym lepiej świadczy to o równowadze przyrodniczej i ograniczonym użyciu chemii. Dlatego ich obecność w domu czy ogrodzie nie powinna budzić obaw, wręcz przeciwnie, jest oznaką zdrowego środowiska i naturalnej ochrony przed plagami szkodników.
Wiadomo, co zrobić ze złotookiem, jeśli pojawi się w naszym domu. Te wskazówki pomogą wielu Polakom.
Zobacz: Tak w mig przegonisz nornice. Wystarczy chwila i uciekną, gdzie pieprz rośnie
Tak pozbędziesz się tych owadów z domu
Świadomość, jak cennym stworzeniem jest złotook, zmienia perspektywę jego obecności w domu. Jego zabicie to nie tylko niepotrzebny akt, ale realna strata dla lokalnego ekosystemu. Co zatem robić, gdy znajdziemy złotooka w mieszkaniu?
Przede wszystkim działać prewencyjnie, a najskuteczniejszą barierą są siatki (moskitiery) zamontowane w oknach i drzwiach balkonowych. Warto także uszczelnić wszelkie potencjalne drogi wejścia: szpary wokół ram okiennych i drzwiowych, miejsca przejścia rur i instalacji przez ściany oraz otwory wentylacyjne.
Pomóc może również zmiana oświetlenia zewnętrznego, światło o ciepłej, żółtej barwie jest znacznie mniej atrakcyjne dla owadów niż zimne, białe czy niebieskawe światło LED. Jeśli jednak złotookowi uda się dostać do środka, warto potraktować go z szacunkiem.
Najprościej przykryć go szklanką, wsunąć pod nią kartkę i bezpiecznie wynieść na zewnątrz. Idealnym miejscem do wypuszczenia owada będzie nieogrzewany garaż, szopa, strych czy stos drewna, tam złotook bezpiecznie przezimuje. Takie podejście to wyraz ekologicznej dojrzałości i zrozumienia, że nasze domy są częścią większego, skomplikowanego świata przyrody.
Dziś nauka potwierdza, że te delikatne stworzenia to sprzymierzeńcy w ochronie roślin i naturalni regulatorzy liczebności wielu uciążliwych szkodników. Traktując je z szacunkiem, wspieramy równowagę biologiczną i pokazujemy, że drobne gesty, takie jak bezpieczne wypuszczenie owada, mają realne znaczenie dla środowiska.



































