Wyszukaj w serwisie
wiadomości ceny zwierzęta uprawy maszyny finanse i prawo biznes Wieś
RolnikInfo.pl > Wiadomości > Dramatyczny problem z pracownikami sezonowymi. Rolnicy załamują ręce
Sebastian Mikiel
Sebastian Mikiel 20.05.2025 06:30

Dramatyczny problem z pracownikami sezonowymi. Rolnicy załamują ręce

praca sezonowa, zbiory
fot. unsplash.com/Timothy Meinberg

Miały być zbiory, są nerwy i niepewność. Polscy rolnicy znaleźli się w trudnym położeniu. Przymrozki na początku maja zdziesiątkowały uprawy i doprowadziły do gigantycznych strat. Jak się okazuje, to nie jedyny problem. Kolejny dotyczy pracowników sezonowych, których Przedstawiamy szczegóły.

Praca w polu? Zainteresowanie spada szybciej niż słupki rtęci po przymrozkach

Sezon zbiorów w Polsce od lat nie był tak niepewny. Gdy jedni boją się strat przez pogodę, inni mierzą się z dużo bardziej palącym problemem – brakiem rąk do pracy. Co gorsza, nie chodzi o chwilowe trudności, ale o systemowy kryzys, który narasta od lat.

Rolnicy z całego kraju informują, że drastycznie zmniejszyła się liczba osób gotowych do pracy w rolnictwie sezonowym. I choć w statystykach widnieją dziesiątki tysięcy zezwoleń na pracę, to w rzeczywistości tych ludzi na polach... po prostu nie ma.

– Jeszcze daję radę, ale tylko dlatego, że mam niewielkie uprawy. Zatrudniam około 10 osób, w większości nie są to już obcokrajowcy – mówi Mariusz, rolnik z woj. łódzkiego, cytowany przez WP Finanse.

W trudniejszej sytuacji są właściciele większych plantacji. Tam skala potrzeb i strat rośnie lawinowo. Brak ludzi to nie tylko problem organizacyjny – to zagrożenie dla całych sezonów zbiorów.

zbiory 1.jpg
fot. unsplash.com / fot. Jed Owen
Rząd szykuje kolejne wsparcie dla rolników. Ministerstwo wydało ważny komunikat Węgierski zakaz kosztował Polskę fortunę. Straty liczone w milionach, musiała interweniować Unia

Znikający Ukraińcy i niespełnione nadzieje na nową falę pracowników z Azji i Ameryki Południowej

Jeszcze kilka lat temu większość pracowników sezonowych w Polsce pochodziła z Ukrainy. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej.

Nie ma już Ukraińców, którzy przyjeżdżali masowo na zbiory. Zostali albo w swoim kraju, albo wyjechali dalej – mówi Cezary Sygocki, właściciel agencji pracy CZARSTON, który sam posiada plantacje owoców (źródło: WP Finanse).

Zgodnie z danymi, w 2024 roku złożono ponad 57 tys. wniosków o pracę sezonową, ale ostatecznie przyznano ich jedynie 16 tys. Najwięcej, bo ponad 11 tys. zezwoleń, otrzymali Ukraińcy, ale to wciąż za mało.

Zgłaszają się głównie osoby bardzo młode lub w wieku emerytalnym, a brakuje tych najważniejszych – sprawnych mężczyzn w sile wieku – podkreśla Sygocki.

Agencje próbują łatać braki pracownikami z Mołdawii, Białorusi, Kolumbii, Nepalu, Kazachstanu czy Uzbekistanu. Ale ich liczba i motywacja pozostawiają wiele do życzenia.

– Pracownicy z niektórych krajów nie chcą pracować, niszczą uprawy, mają problemy z asymilacją – mówi właściciel CZARSTON. Z drugiej strony, są też dobre praktyki – Kolumbijczycy okazują się najbardziej skuteczni i przygotowani.

– W ich kraju rolnictwo jest bardzo rozwinięte, a oni mają konkretne umiejętności, które łatwo adaptują do polskich realiów – mówi Alex Kartsel, wiceprezes agencji EWL Group.

Wygórowane żądania i rosnące koszty pracy mogą pogrążyć opłacalność całego sektora

To, co dziś najbardziej przeraża rolników, to nie tylko brak ludzi, ale roszczeniowa postawa tych, którzy jeszcze zostali.

Żądają nawet 500 zł dziennie, a ich wydajność jest bardzo słaba – alarmuje Sygocki (źródło: WP Finanse).

Wzrost kosztów pracy sezonowej bije w fundamenty rentowności rolnictwa. Płaca minimalna w 2025 r. wynosi 4666 zł brutto, a minimalna stawka godzinowa to 30,50 zł. Ale wielu pracowników domaga się tylu pieniędzy „na rękę”, co dla rolników oznacza katastrofę.

Nie stać nas na płacenie 30 zł za godzinę, a do tego trzeba jeszcze doliczyć zakwaterowanie, ubrania robocze, transport, wodę. Koszty zatrudnienia sięgają 50 proc. – mówi właściciel CZARSTON.

zbiory 2.png
fot. Canva / lzf

Z tej przyczyny coraz więcej gospodarstw rezygnuje z upraw i zamyka działalność.

– Po wszystkim, co zostaje po stronie rolnika, to może 20 proc. zysku. Przy rosnących kosztach środków ochrony roślin i paliwa to się po prostu przestaje opłacać – dodaje Sygocki.

Nastroje względem pracowników sezonowych – zwłaszcza ukraińskich – także się pogarszają.

– Obcokrajowcy dostają 30 zł za godzinę, a Polacy nie mogą znaleźć pracy za 22 zł. Powstała nierówność, której nie da się już zaakceptować – podkreśla rolnik.

Obecna sytuacja w polskim rolnictwie to nie chwilowy kryzys, ale sygnał systemowego problemu. Z jednej strony mamy brak rąk do pracy, z drugiej – wygórowane żądania płacowe, które uniemożliwiają kontynuację działalności.
Jeśli państwo nie podejmie natychmiastowych działań wspierających branżę, polskie owoce mogą wkrótce stać się towarem deficytowym – i to nie tylko ze względu na pogodę.