Lekarze ostrzegają, chrońcie swoje psy. Niebezpieczeństwo czyha w trawie

Wysoka trawa, słońce i beztroska zabawa – brzmi jak idealne warunki na spacer z psem. Jednak to właśnie tam czai się jedno z najbardziej podstępnych zagrożeń, które może zmienić zwykły dzień w dramatyczną walkę o zdrowie pupila.
Letni wróg wśród zieleni, o którym większość właścicieli psów nie ma pojęcia
Latem, gdy uwaga opiekunów zwraca się głównie ku ochronie przed kleszczami, niewielu z nich zdaje sobie sprawę z innego, znacznie bardziej podstępnego zagrożenia, które czai się w trawie. Niepozorne, ostro zakończone fragmenty roślin, które wyglądają jak zwykłe nasiona, potrafią wyrządzić poważne szkody.
Weterynarze biją na alarm, a przypadki zwierząt wymagających pilnej interwencji chirurgicznej w wyniku kontaktu z tymi roślinnymi elementami wciąż się mnożą. U wielu psów objawy mylone są początkowo z infekcją – wszystko zaczyna się od kaszlu, kichania lub uporczywego drapania pyska. Jednak problem szybko może przerodzić się w coś znacznie poważniejszego.

Dlaczego zwykły spacer może prowadzić do operacji?
Kłosy traw – bo to o nich mowa – stanowią jedno z najczęstszych letnich zagrożeń dla psów, a ich obecność na łąkach, polach i nawet przydomowych trawnikach wcale nie jest rzadkością. Ich ostrze zakończone nasiona potrafią wbić się w sierść, przebić skórę, a nawet dostać się do uszu, oczu czy nozdrzy psa.
Objawy obecności kłosa w organizmie mogą być niejednoznaczne i subtelne. Czasem pies zaczyna uporczywie się drapać, intensywnie kaszleć albo przejawiać trudności z oddychaniem. Właśnie dlatego wielu właścicieli zwleka z wizytą u weterynarza, sądząc, że to tylko przeziębienie lub alergia.
Jak podkreślają lekarze, największe ryzyko dotyczy psów z długą sierścią, zwłaszcza w okolicach uszu, łap i pyska.
Zalecamy dokładne sprawdzanie psa po każdym spacerze – mówi Holly McKinley, lekarz weterynarii w Pet Health Club (część kliniki Taverham).
Szczególną uwagę należy zwrócić na łapy i uszy, zwłaszcza u psów długowłosych. Jeśli podejrzewasz, że twój pies miał kontakt z kłosem, skontaktuj się z weterynarzem – podkreśliła..
Kłos w drogach oddechowych mógł zakończyć się tragicznie
Niepozorna suczka Millie, cocker spanielka z Wielkiej Brytanii, była pełna energii i zdrowia. Wszystko zmieniło się po spacerze po polach. Początkowo kaszel i problemy z oddychaniem wyglądały na typową infekcję. Jednak stan Millie nie poprawiał się mimo leczenia. Wtedy jej opiekunowie zdecydowali się na konsultację w klinice weterynaryjnej Taverham.
Po badaniu tomograficznym i endoskopii okazało się, że pies wciągnął kłos trawy nosem. Ciało obce utknęło głęboko w drogach oddechowych, wywołując ropne zapalenie oskrzeli. Konieczne było natychmiastowe usunięcie kłosa i oczyszczenie oskrzeli z ropy. Dopiero po tym wdrożono antybiotykoterapię. Na szczęście, dzięki szybkiej interwencji specjalistów, Millie wróciła do zdrowia.

Weterynarze przypominają, że kłosy mogą powodować nie tylko miejscowe stany zapalne, ale też prowadzić do infekcji, ropni, a w skrajnych przypadkach – nawet do trwałego uszczerbku na zdrowiu psa. Największym zagrożeniem są sytuacje, gdy kłos dostaje się do nosa lub gardła, co może doprowadzić do zadławienia, niewydolności oddechowej, a w najgorszych przypadkach – śmierci.
Latem zagrożenia dla psów nie kończą się na kleszczach. Kłosy traw to cichy wróg, który może wyrządzić więcej szkód, niż wielu właścicieli przypuszcza. Wystarczy chwila nieuwagi, by niewinna zabawa zakończyła się interwencją chirurgiczną – czujność i regularna kontrola sierści mogą uratować zdrowie pupila.




































