Obrzydliwe znalezisko w transporcie zboża z Ukrainy. Służby zatrzymały 24 tony przed wjazdem do Polski

Tym razem nie chodziło o brak dokumentów ani błędy w etykietach. Służby kontrolujące transport żywności natknęły się na coś, czego nikt się nie spodziewał. Do obrzydliwego znaleziska doszło w załadunku zboża, które do Polski miało wjechać z Ukrainy.
Służby zatrzymały transport zboża z Ukrainy do Polski
Na granicach i w punktach kontrolnych każdego dnia odbywają się dziesiątki rutynowych sprawdzeń jakości żywności wjeżdżającej na polski rynek. Większość z nich przebiega bezproblemowo – towary są zgodne z dokumentacją, opakowania właściwie opisane, a produkty spełniają wymagania jakościowe. Jednak od czasu do czasu inspektorzy trafiają na coś, co wykracza poza standardowy schemat.
Nie chodzi tylko o drobne uchybienia w oznakowaniu czy literówki na etykiecie. Czasem pojawiają się sytuacje, które z punktu widzenia bezpieczeństwa żywności i interesu konsumenta nie mogą zostać zbagatelizowane. W takich przypadkach kontrola nie kończy się na sprawdzeniu papierów – uruchamiane są procedury, które mogą zatrzymać całą partię towaru jeszcze zanim trafi na półki.
Właśnie z taką sytuacją mieli ostatnio do czynienia kontrolerzy jednej z placówek IJHARS. I nie była to jedyna interwencja w ostatnich miesiącach, która wymagała stanowczej reakcji.

IJHARS zatrzymała 24 tony zboża z Ukrainy
Z danych za ostatni rok wynika, że kontrolerzy Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) coraz częściej natrafiają na istotne nieprawidłowości w żywności sprowadzanej do Polski. Szczególną uwagę zwraca się na produkty pochodzące z państw spoza Unii Europejskiej, gdzie normy i systemy kontroli bywają mniej rygorystyczne.
Jak przekazał dr Tomasz Białas, dyrektor Biura Strategii i Kontroli Wewnętrznej IJHARS, najczęstszymi powodami zatrzymania są:
- brak oznakowania w języku polskim,
- nieprawidłowe deklaracje, np. „bez GMO”,
- błędy w informacjach o wartościach odżywczych,
- widoczne ślady zepsucia,
- obecność szkodników.
Tego rodzaju uchybienia nie tylko podważają zaufanie konsumentów, ale również narażają zdrowie publiczne. Dlatego procedury są surowe, a kontrole – systematyczne.
Obrzydliwe znalezisko w zbożu z Ukrainy
Najważniejszym momentem kontroli była interwencja IJHARS w Lublinie, gdzie inspektorzy zatrzymali transport 24 000 kg prosa z Ukrainy. Jak wynika z opublikowanego komunikatu, decyzji nadano rygor natychmiastowej wykonalności, co oznaczało, że towar nie miał prawa trafić do żadnego obrotu na terenie Polski.
Powodem decyzji o zakazie wprowadzenia na rynek było wykrycie obecności żywych szkodników – poinformował Główny Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych we wpisie opublikowanym w mediach społecznościowych.
To nie pierwszy przypadek w ostatnich tygodniach. Na początku kwietnia oddział IJHARS w Warszawie uniemożliwił wprowadzenie do obrotu ponad 21 ton marchwi z Rosji, która nie była właściwie oznakowana.

Choć zatrzymania te mogą budzić niepokój, pokazują jednocześnie, że system kontroli żywności w Polsce działa skutecznie. Dzięki stanowczym działaniom inspektorów potencjalnie niebezpieczne produkty nie trafiają na nasze stoły.
W 2024 roku najczęściej kontrolowanymi produktami były:
- przetwory warzywne i owocowe,
- nasiona roślin oleistych,
- ryby i przetwory rybne,
- świeże warzywa i owoce.
To pokazuje skalę i zakres pracy IJHARS – organizacji, której działania wpływają bezpośrednio na bezpieczeństwo żywnościowe Polaków.
Służby sanitarne coraz częściej zatrzymują transporty z zagranicy, wykrywając poważne nieprawidłowości – od błędów formalnych po zagrożenia biologiczne. Konsumenci mogą spać spokojniej, ale rynek importu staje się coraz trudniejszy dla nierzetelnych dostawców.




































