Problem sadowników z Mazowsza. Takich owoców nikt nie kupi
Jeden z największych regionów sadowniczych w Polsce, został w sobotę nawiedzony przez burze z gradem. Ucierpieli sadownicy z zagłębia warecko- grójeckiego. Owoce na drzewach zostały całkowicie zdewastowane, a sami uprawiający obawiają się, że takich jabłek i gruszek nawet za grosze nikt nie będzie chciał kupić. To całkowicie stawia ich pod ścianą.
Potężne gradobicie pod Grójcem
Przez Polskę od kilku dni przetacza się front atmosferyczny, który niesie ze sobą potężne zniszczenia. Takiego gradobicia doświadczyli w sobotę sadownicy z rejonu warecko-grójeckiego. Grad wielkości brył lodu spadł na podwórka ale nie ominął też sadów i upraw rolniczych.
Michał Gwara, sadownik z miejscowości Dębnowola w gminie Warka, przyznał w rozmowie z "money.pl", że takiego gradobicia nie doświadczyli w tej okolicy od około 12 lat.
Niezbędny zabieg pomidorów. Rób tak systematycznie, a plony będą ogromnePoprzednie gradobicie, ale bardzo delikatne, było w 2020 r. Poważne szkody wyrządziło z kolei gradobicie w 2012 r. W mojej miejscowości było ono silniejsze niż to sobotnie, ale w niektórych okolicznych miejscowościach jest odwrotnie. Wtedy to właściwie cała gmina była zbita, teraz to jest kilka wiosek z jednej strony Warki - przyznał sadownik z Dębowoli w rozmowie z “money.pl”
"Jabłka trafią na rynek za śmieszne pieniądze"
Jedno gradobicie wyrządziło w wareckiej gminie bardzo wiele szkód. Według sadownika z Dębnowoli najmocniej ucierpiały grusze. Około 80% owoców na drzewach jest poobijanych.
Gwara w swoim sadzie uprawia głównie Konferencje, czyli gruszki o szarej i rdzawej kolorystyce. Póki co, nie jest jednak w stanie stwierdzić, w jakim stopniu grad odbije się na finansach w jego gospodarstwie.
Nie wiemy też, jak takie owoce przyjmie rynek. Może być tak, że owoce sprzedamy nieco taniej lub do przetwórni za śmieszne grosze, ale może być też tak, że pojawi się w ogóle problem ze sprzedażą obitych gruszek. Jednak zakładam, że na 95 proc. uda się je jakoś ulokować na rynku w tym sezonie - przepowiada Michał Gwara w rozmowie z "money.pl"
Uprawy zniszczyły wcześniejsze przymrozki
Mazowszańscy sadownicy w odróżnieniu od lubelskich czy sandomierskich plantatorów, cieszyli się, że kwietniowe przymrozki nie były tak mocno dotkliwe. Temperatury spadły tam do -1 stopnia Celsjusza. Jabłonie z woj. mazowieckiego wówczas przetrwały czas ujemnych temperatur.
Tam, gdzie przymrozki były bardziej dokuczliwe, nie przetrwały niestety rośliny pestkowe i liściaste. Wśród nich znalazły się brzoskwinie, śliwki, jabłka, czereśnie, szpinak, szczypior czy sałata. To może skutkować zmniejszoną dostępnością tych owoców i warzyw na rynku handlowym. Istnieje zatem duże prawdopodobieństwo, że te produkty będą w dużej mierze importowane z innych krajów.