Spółka z Zamościa żąda odszkodowania. Chodzi o strajk rolników
W ubiegłym tygodniu w miejscowości Durdy na Podkarpaciu, protestujący rolnicy zablokowali tory kolejowe, którymi transportowane jest ukraińskie zboże. Teraz spółka LHS z Zamościa żąda od organizatora protestu zapłaty za poniesione przez protest straty. Kwota na wezwaniu do zapłaty zapiera dech w piersiach.
Strajkujący wysypali złom na tory
Podczas protestu rolników we wtorek 20 lutego w miejscowości Durdy (podkarpackie), doszło do incydentu, za który teraz ma odpowiedzieć organizator protestu.
Demonstranci z województwa świętokrzyskiego, chcąc zablokować najdłuższą szerokopasmową linię kolejową w Polsce, postanowili rozsypać złom na tory. Rolnicy obawiali się, że to właśnie tymi torami wjeżdża do kraju zboże z Ukrainy.
Syn Andrzeja Leppera wymownie o protestach polskich rolnikówZablokujemy drogę i trakt kolejowy, żeby kolej nie przejeżdżała. Nasza manifestacja rozpocznie się 20 lutego o godzinie 11 i będzie trwała do 14 marca. To miejsce jest newralgiczne, tutaj trafiają wahadła, które są rozładowywane na pobliskim terminalu - mówił Piotr Kiliński, organizator protestu
Spółka wysuwa roszczenia do rolnika
Zajście 20 lutego na torach kolejowych w Durdach przybrało nieoczekiwany obrót. PKP Linia Hutniczo-Szerokotorowa z siedzibą w Zamościu, to należąca do skarbu państwa spółka, której rolnicy uniemożliwili w poprzednim tygodni transport drogą kolejową, wysypując na tory złom.
Jak się okazało, państwowa spółka LHS po pierwszym dniu protestu poniosła straty.
Te całkowicie nieuzasadnione i wysoce szkodliwe dla naszej Spółki i naszych partnerów działania już w pierwszym dniu spowodowały znaczące straty finansowe, naraziły nas na roszczenia klientów oraz naruszyły nasz wizerunek - napisali w skierowanym do rolników piśmie przedstawiciele LHS
Spółka LHS z siedzibą w Zamościu, za spowodowane straty przez zablokowanie torów, postanowiła obarczyć winą jednego z organizatorów protestu.
W przypadku braku odstąpienia od blokowania szlaku kolejowego, PKP LHS sp. z.o.o. będzie dochodziła od Pana, jako organizatora protestu, wszelkich roszczeń związanych z poniesionymi kosztami oraz utraconymi korzyściami. Tym bardziej, że transporty zbóż linią LHS w tranzycie, przewożone zgodnie z ustawodawstwem krajowym, stanowiły w styczniu 2024r. zaledwie 1,72 % wszystkich przewozów linią PKP LHS., natomiast zorganizowana przez Pana akcja zablokowała wszystkie przewozy w tym, neutralne i zupełnie nie związane z tym protestem - tekst oficjalnego pisma LHS czytamy w serwisie “Farmer.pl”
Milionowe odszkodowanie od rolnika
Spółka PKP LHS podliczyła straty, które poniosła 20 lutego, a ich wysokość oszacowano na 1 274 400 zł. Organizatorowi protestu wystawiono rachunek do zapłaty - za jeden dzień protestu na torach - w wysokości 1,3 mln złotych.
Według firmy LHS, która podlega bezpośrednio pod ministerstwo infrastruktury, układanie przeszkód na torach jest określane jako działalność przestępcza, za którą grozi do 8 lat pozbawienia wolności.
Mariusz Miąsko, prawnik reprezentujący rolników, zwrócił uwagę na bezzasadność podjętego przez spółkę LHS dochodzenia jakichkolwiek roszczeń od organizatora protestu, odnosząc się do przepisów obowiązujących w polskim prawie.
Ten protest jest legalny, prawidłowo i legalnie zgłoszony. Blokada jest legalna i prawidłowo realizowana. Jedyną wada jest brak policji, która nie zabezpiecza blokowanego odcinka. Nieprawdą jest, że rolnicy przebywając na torach stwarzają zagrożenie dla ruchu kolejowego. To kolej stwarza zagrożenie dla rolników nie stosując się do wyłączenia odcinka z ruchu. Nie odwracajmy kota ogonem! Trzeba mieć tupet, żeby będąc spółką państwową zaatakować rolnika, który legalnie prowadzi protest! To kuriozum! - mówił na konferencji prasowej w Durdach 26 lutego prawnik Mariusz Miąsko
Grzegorz Skurski (jeden z protestujących rolników w Durdach) kieruje zażalenie w stronę służb mundurowych, które nie zabezpieczyły odpowiednio protestu. Teraz winni zaniedbań mają być pociągnięci do odpowiedzialności.