Sadownicy błagają o pomoc. Straty są horrendalne
Sadownicy nie mają powodów do radości. W związku z przymrozkami ich sytuacja uległa gwałtownemu pogorszeniu. Właściciele sadów z powiatów kraśnickiego i opolskiego proszą rząd o pomoc.
Sadownicy z ogromnymi stratami
Z relacji sadowników, którzy spotkali się z wicewojewodą lubelskim Andrzejem Majem, wynika, że przymrozki wygenerowały straty nawet w wysokości 100 proc. Ich sytuacja jest więc obecnie bardzo trudna.
Główki czosnku będą wielkie jak pięść. Musisz znać te zasadyDodatkowo muszą utrzymać plantację przez ten rok, w którym nie będzie zbiorów lub będą na poziomie kilkunastu, maksymalnie 30 proc., a koszty będą cały czas ponoszone przez sadowników, plantatorów. Na pewno ta sytuacja wymaga wsparcia — podkreślił polityk podczas konferencji w miejscowości Moniaki-Kolonia w gm. Urzędów.
Polacy zapłacą więcej za owoce?
Sadownicy proszą rząd zarówno o bieżącą pomoc, jak i o zmiany dotyczące systemu ubezpieczeń od klęsk żywiołowych. Zdaniem poszkodowanych, firmy ubezpieczeniowe unikają ubezpieczeń sadów i plantacji wieloletnich.
Ubezpieczają bardziej uprawy jednoroczne, szczególnie zboża, rzepak. W sadownictwie jest trudniej. Tę sprawę trzeba załatwić bardzo szybko, bo sezon ubezpieczeniowy rozpoczyna się już jesienią — podkreślał wicewojewoda lubelski, dodając, że kryzys przełoży się także na konsumentów, którzy zapłacą więcej za owoce.
ZOBACZ TAKŻE: Posadź obok koperku. Nie istnieje lepsze połączenie
"Może na pojedynczych drzewach znajdą się jakieś owoce na ciasto"
Jeden z sadowników obecnych na spotkaniu z Andrzejem Majem wyznał w rozmowie z mediami, że w jego sadzie straty — w zależności od odmiany jabłek — oscylują od 85 proc. do 100 proc. W przypadku śliwek sięgają 99 proc.
Może na pojedynczych drzewach znajdą się jakieś owoce na ciasto — przyznał smutno.
Lubelska Izba Rolnicza alarmuje o konieczności wsparcia gospodarstw dotkniętych kwietniowymi przymrozkami. Tydzień temu wiceminister rolnictwa Stefan Krajewski potwierdził, że rząd pracuje nad takim rozwiązaniem.