W ostatnim czasie na temat aktualnej i przyszłej sytuacji polskich rolników wypowiedział się były minister rolnictwa i urzędujący szef Rady ds. Wsi i Rolnictwa przy Prezydencie RP Jan Krzysztof Ardanowski. Polityk w gorzkich słowach odniósł się do niskich zarobków rolników, a także do założeń Europejskiego Zielonego Ładu. W kontekście Zielonego Ładu wypowiedział się w ostatnim czasie również komisarz ds. rolnictwa Janusz Czesław Wojciechowski, mówiąc: - A nie przychodzi do głowy, że problemy rolnictwa wynikają nie z Zielonego Ładu lecz z jego braku? Z tego, że rolnictwo nie wytrzymuje zamiany w przemysł?Politycy o sytuacji rolnikówByły minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski był ostatnio gościem Aktualności dnia na antenie Radia Maryja, gdzie wypowiedział się w gorzkich słowach na temat aktualnej sytuacji ekonomicznej i społecznej producentów żywności. Polityk wskazał, że rolnicy przegrywają w walce o rynek, który jest nieuregulowany przez państwo. Ardanowski w swojej wypowiedzi wskazał, że producenci żywności będą mogli mieć wymierne profity z prowadzonej przez siebie działalności tylko wtedy, gdy państwo wyeliminuje negatywne mechanizmy rynkowe. Z ust szefa Rady ds. Wsi i Rolnictwa padły również krytyczne słowa wobec założeń Europejskiego Zielonego Ładu. Ardanowski wskazał, że na plany Unii Europejskiej reaguje z dużym niepokojem. Jednym z powodów do niepokoju ma być odejście od energetyki węglowej, które - zdaniem polityka - ugodzi w sytuację ekonomiczną Polski.
Wystarczy niewłaściwa decyzja, chwila nieuwagi lub zwykły pech - wypadki w rolnictwie nie wybaczają błędów i nierzadko prowadzą do dramatycznych skutków. O rolniku, panu Sławku media pisały, gdy uległ potwornemu wypadkowi podczas pracy z prasą belującą - gdy chciał poprawić siatkę w maszynie, ta wciągnęła i zmiażdżyła jego ręce. Prawa ręka pana Sławka musiała zostać amputowana. Teraz trwa zaciekła walka o ratowanie drugiej kończyny - problem w tym, że rodzina rolnika nie ma środków finansowych, by zapewnić panu Sławkowi odpowiednie leczenie i zakup specjalistycznej protezy. Sekundy, które zmieniły życie w dramatPan Sławek ma 37 lat i prowadzi gospodarstwo rolne w Słupi w powiecie jędrzejowskim na terenie województwa świętokrzyskiego. Mężczyzna miał wiele planów dotyczących rozbudowy swojego gospodarstwa rolnego, a także wielki apetyt na życie - wszystko jednak legło w gruzach feralnego dnia, w którym rolnik uległ wypadkowi podczas korzystania z prasy belującej. Co dokładnie miało miejsce na polu? Historia jest krótka - pan Sławek chciał poprawić siatkę w pracującej maszynie, a ta błyskawicznie wciągnęła jego ręce. Mężczyzna został zabrany przez zespół ratownictwa medycznego do szpitala, gdzie trwała zaciekła walka o jego kończyny. Niestety, jedna z nich musiała zostać poddana amputacji, druga ma poważny uraz zmiażdżeniowy.
W ostatnich dniach białostocka Prokuratura Okręgowa postawiła cztery zarzuty dotyczące trucia zwierząt urzędnikowi, który pełni obecnie funkcję wicestarosty siemiatyckiego z ramienia PSL. Drugą osobą, która usłyszała prokuratorskie zarzuty w tej kwestii jest policjant pracujący w Grodzisku. Kontrowersyjna sprawa dotyczy uśmiercania zwierząt (w tym chronionych) za pomocą toksycznego środka ukrytego w kawałkach mięsa. Zarzuty prokuratorskie dla wicestarosty i policjantaNad wicestarostą siemiatyckim i funkcjonariuszem policji z posterunku w Grodzisku zawisły czarne chmury. Prokuratura Okręgowa w Białymstoku poinformowała, że obydwaj mężczyźni usłyszeli zarzuty związane z masowym truciem zwierząt w okolicy. Już w zeszłym roku w rejonach Drohiczyna - zazwyczaj na polach i łąkach - coraz częściej pojawiały się martwe zwierzęta, wśród których były m.in. psy, koty, lisy, ptaki, a nawet wilk. Ustalono, że wszystkie osobniki padły ofiarą spożycia toksycznego karbofuranu ukrytego w pożywieniu. Proceder trwał kilka lat. Jak poinformowała białostocka prokuratura, wicestarosta z ramienia PSL usłyszał zarzut podżegania do przestępstwa. Dwa kolejne zarzuty są związane z niedopełnieniem przez niego obowiązków, tj. nieujawnianiem padłych i rannych zwierząt chronionych z okolicy. Kolejny zarzut przeciwko staroście dotyczy momentu, kiedy pracował w Drohiczynie. Podejrzewa się, że mężczyzna składał wtedy fałszywe zeznania i celowo utrudniał prowadzenie postępowania karnego. Warto dodać, że wicestarosta siemiatycki zajmuje się również myślistwem.
Już jutro, 5 sierpnia 2021 roku, przypada dziesiąta rocznica śmierci lidera Samoobrony - Andrzeja Leppera. Rolnik był jedną z najbardziej charyzmatycznych postaci sceny politycznej po roku 1989. Na początku sierpnia 2011 roku Polskę obiegła niespodziewana i tragiczna wiadomość - Andrzej Lepper odebrał sobie życie. Andrzej Lepper - rolnik i politykAndrzej Lepper miał zarówno wielu zagorzałych zwolenników, jak i przeciwników, lecz jedno jest pewne - charakterystyczny działacz społeczny walczący o polską wieś nie pozostawiał nikogo obojętnym. Urodzony 13 czerwca 1954 roku w Stowęcinie, od samego początku swoje życie związał z zawodem rolnika. Nie każdy wie, że od 1980 roku był właścicielem gospodarstwa w Zielnowie - to właśnie tam od lat 90. hodował strusie i bizony. Życie w krótkim czasie uświadomiło Andrzejowi Lepperowi, że rzeczywistość na polskiej wsi wymaga zdecydowanych zmian. Z tego względu rolnik zdecydował się wejść na ścieżkę kariery politycznej, zakładając partię o nazwie Samoobrona Rzeczypospolitej Polskiej.
Dyskusje na temat funkcji Rzecznika Praw Obywatelskich zainspirowały część polityków do wszczęcia dyskusji na temat powołania specjalnego urzędu, dzięki któremu prawa zwierząt byłyby jeszcze lepiej respektowane. Lewica proponuje funkcję Rzecznika Ochrony (lub Praw) Zwierząt, lecz istnieją obawy, że jego kompetencje mogłyby nakładać się na obowiązki m.in. Inspekcji Weterynaryjnej. Choć pomysł jest na razie projektem poselskim, to Prawo i Sprawiedliwość zdaje się częściowo otwierać furtkę na wcielenie idei w życie. Rozmowy na temat funkcji Rzecznika Ochrony ZwierzątRolnicy hodujący zwierzęta bez wątpienia starają się o jak najlepszy dobrostan swoich podopiecznych. Mimo to zapisy tzw. piątki dla zwierząt z ubiegłego roku pozostawiły u wielu producentów żywności spory niepokój. Tzw. piątka dla zwierząt - póki co - leżakuje w rządowej zamrażarce, ale starania polityków o lepsze jutro dla zwierząt nie ustają. Jednym z pomysłów na lepszą ochronę dwu- i czworonożnych podopiecznych miałoby być powołanie funkcji Rzecznika Praw Zwierząt. Autorem projektu są posłowie Lewicy, którzy wyjaśniają, że funkcja Rzecznika Praw Zwierząt byłaby analogiczna wobec Rzecznika Praw Obywatelskich, a roczny budżet na ten cel miałby wynieść 5 mln złotych.
Po serii niebezpiecznych zjawisk pogodowych, które przetoczyły się nad Polską w ostatnim czasie, kolejne dni i noce nie będą najprawdopodobniej należały do spokojnych. Jak przekazało Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, do mieszkańców ośmiu województw przesłano SMS-y z informacją o tym, że w nocy z 28 na 29 lipca 2021 roku wystąpić mogą gwałtowne burze i nawalne deszcze. Wedle informacji przekazanych za pośrednictwem alertu RCB wiemy, że nawałnic i gradu mogą spodziewać się mieszkańcy województw: świętokrzyskiego, kujawsko-pomorskiego, mazowieckiego, śląskiego, małopolskiego, łódzkiego, lubelskiego i podkarpackiego. Alert RCB dla mieszkańców ośmiu województwLato jest w pełnym rozkwicie, a w tym samym czasie trwają wakacje i intensywny czas żniw. Rolnicy nie mogą jednak liczyć na spokój ze strony zjawisk pogodowych - najnowszy alert RCB ostrzega przed niebezpieczną aurą na terenie ośmiu województw. Gwałtowne burze, ulewne deszcze, porywisty wiatr, a nawet opady gradu z dużym prawdopodobieństwem wystąpią na terenie następujących województw: świętokrzyskiego, kujawsko-pomorskiego, mazowieckiego, śląskiego, małopolskiego, łódzkiego, lubelskiego i podkarpackiego. Na twitterowym profilu Rządowego Centrum Bezpieczeństwa możemy przeczytać zalecenia dotyczące tego, w jaki sposób odpowiednio przetrwać czas nawałnic. Ważne jest, by podczas burzy czy ulewnego deszczu pozostać w bezpiecznym schronieniu i nie wychodzić na zewnątrz. Zawczasu warto również pomyśleć o odpowiednim zabezpieczeniu przedmiotów na podwórkach, obejściach i balkonach, które mogą zostać porwane przez wiatr i wywołać dodatkowe szkody. Dodatkowo należy przygotować się na okresowy brak energii elektrycznej, a co za tym idzie - również internetu.
W ostatnich latach koszty produkcji rolnej systematycznie rosną - tego samego nie da się jednak powiedzieć o stawkach proponowanych za warzywa, owoce i pozostałą żywność produkowaną przez rolników. GUS opublikował dane, z których wynika, że w 2020 roku średnie miesięczne wynagrodzenie rolnika wyniosło 5,7 tysięcy złotych brutto. Choć kwota jest wyższa od średniej krajowej, to chętnych do pracy w rolnictwie jest z każdym sezonem coraz mniej. Pieniądze, które nie dają rolnikom poczucia bezpieczeństwaWynagrodzenie za pracę jest tematem drażliwym dla wielu osób - głównie ze względu na poczucie niesprawiedliwości wobec odgórnych mechanizmów rynkowych. Rolnicy znajdują się obecnie w trudnej sytuacji ekonomicznej, w której hurtowe ceny za produkty rolno-spożywcze często nie dają szansy na godny zarobek. Dane Głównego Urzędu Statystycznego z roku 2020 dokładają kolejną cegiełkę do zrozumienia złożonej sytuacji finansowej grupy społecznej, jaką są rolnicy: okazuje się bowiem, że średnie miesięczne wynagrodzenie rolnika w ubiegłym roku wyniosło 5,7 tysięcy złotych brutto. Choć jest to o 550 złotych więcej od średniej krajowej i 2,1% więcej niż w 2019 roku, to zarobki w rolnictwie satysfakcjonują coraz mniejszą liczbę osób - stąd ogromny odpływ pracowników z tej branży. Jak podaje GUS, w 2020 roku w rolnictwie pracowało 81,3 tysiące osób. Oznacza to, że w stosunku do poprzedniego roku było to o 2,7% mniej pracowników.
Rosnące stawki za tonę pszenicy niestety nie niosą samych pozytywnych informacji dla rolników - okazuje się bowiem, że ogłoszona przez GUS wyższa cena tego rodzaju zboża i zmiany stawek skupu w I półroczu 2021 roku sprawią, że ceny dzierżawy państwowych gruntów rolnych będą wyższe. Komunikat Głównego Urzędu Statystycznego podaje, że średnia cena pszenicy, jaka ukształtowała się na przestrzeni pierwszych sześciu miesięcy bieżącego roku to 93,04 zł/dt. Droższa pszenica, droższa dzierżawaW ostatnich miesiącach koszty produkcji rolnej w nieubłagany sposób rosną i niewiele wskazuje na to, by ten trend miał się w najbliższym czasie odwrócić. W najnowszym komunikacie Głównego Urzędu Statystycznego czytamy, iż cena pszenicy w pierwszym półroczu 2021 roku osiągnęła pułap 93,04 zł/dt. Jest to spora zmiana w porównaniu do drugiego półrocza 2020 roku, kiedy to pszenica wyceniana była na 74,21/dt. Wymienione dane oznaczają jedno: koszty dzierżawy gruntów należących do państwa wkrótce staną się wyższe - są bowiem skorelowane ze stawkami skupu podstawowych produktów rolnych.
- Rząd Prawo i Sprawiedliwość zrobi wszystko, żeby polskie rolnictwo dominowało w Europie - zapowiedział dziś w mediach społecznościowych premier Mateusz Morawiecki, przypominając, że Polski Ład przynieść ma wiele "propozycji dla polskiej wsi". I to nie wszystko, czym dziś przed południem podzielił się premier. Mateusz Morawiecki podkreślił, jak bardzo dumny jest z polskiego rolnictwa. - Ponad 2/3 Polaków, kupując żywność, sprawdza, czy to żywność polska. Jak jest polska, to znaczy, że jest najzdrowsza i najsmaczniejsza. Jesteśmy dumni z rodzimego rolnictwa i dlatego Polski Ład ma wiele propozycji dla polskiej wsi - moża przeczytać w mediach społecznościowych Mateusza Morawieckiego.
- Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało odbudowę polskich marek, wsparcie dla przemysłu, dla przemysłu rolno-spożywczego, rolno-przetwórczego, a dowiadujemy się, że 12 lipca sąd w Warszawie ogłosił upadłość Ursusa - mówił podczas wczorajszej konferencji prasowej poseł Stefan Krajewski. W ostatnich dniach media obiegła wiadomość, że jeden z warszawskich sądów odrzucił wniosek o otwarcie postępowania sanacyjnego spółki Ursus. Podczas środowej konferencji prasowej w Sejmie, głos w sprawie upadłości Ursusa zabrali politycy PSL. - Dzisiaj nie ma wsparcia rządu. Wszyscy schowali głowę w piasek i udają, że problemu nie ma - mówił Krajewski.
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi odpowiedziało na interpelację poselską w sprawie zapowiedzi nowego kodeksu rolnego. Co znajdzie się w zapowiadanym dokumencie?Jeszcze na początku czerwca bieżącego roku posłowie Stefan Krajewski i Zbigniew Ziejewski zwrócili się do ministra rolnictwa i rozwoju wsi, Grzegorza Pudy w związku z nowym kodeksem rolnym, który jest jedną z głównych zapowiedzi rządu, dotyczących zmian w rolnictwie, jakie wejdą wraz z Polskim Ładem. - Wielu właścicieli gospodarstw z niepokojem oczekuje na konkretne rozwiązania, które kodeks ten wprowadzi. Poczucie niepewności bez wątpienia nie wpływa pozytywnie na planowanie rozwoju polskich gospodarstw - wskazywał Stefan Krajewski w piśmie do MRiRW.
Komisja Europejska dała zielone światło dla wprowadzenia zakazu chowu klatkowego, popierający tym samym Inicjatywę Obywatelską „Koniec Epoki Klatkowej”. Jak wskazano, klatki z Unii Europejskiej miałby zostać wycofane do 2027 roku.Do 2023 roku w sprawie ma zostać przygotowany wniosek ustawodawczy. Kwestia zakazu zostanie rozważona przez KE w kontekście społeczno-ekonomicznych i środowiskowych skutków. Jak zapowiedziano, już na początku przyszłego roku rozpocząć się mają konsultacje publiczne.
Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Grajewie za pośrednictwem swojej oficjalnej strony internetowej poinformowała o niepokojącym zdarzeniu drogowym, które miało miejsce w ostatnich dniach na trasie Grajewo-Szczuczyn. Kierowca ciągnika siodłowego przewoził w naczepie 24 tony nawozów - w pewnym momencie stracił jednak panowanie nad pojazdem, uderzył w drzewo i wjechał w pole kukurydzy. Pojazd z nawozami wjechał w dobytek rolnikaPrzykre zdarzenie zostało opisane przez druhów Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Grajewie. Z informacji wiemy, że do wypadku doszło w miniony piątek 25 czerwca 2021 roku. W momencie niebezpiecznego zdarzenia ciągnik siodłowy marki Scania znajdował się na drodze krajowej numer 61 w okolicy Popowa w gminie Grajewo na terenie województwa mazowieckiego. Jak podają grajewscy strażacy, około godziny 17:30 dyżurny otrzymał zgłoszenie o wypadku - opisywany ciągnik siodłowy uderzył w drzewo i wjechał w pole kukurydzy.
Prace sezonowe w rolnictwie są teraz w rozkwicie, a na chętnych pracowników czekają do zebrania owoce i warzywa. Niestety, rolnicy mierzą się z ogromnym problemem, jakim jest brak rąk do pracy. W obecnym sezonie za zbiór kilograma truskawek można zarobić od 3 do 4 złotych, a w przeliczeniu na czas pracy - około 200 złotych dziennie. Stawki te zdają się jednak nie robić na nikim wrażenia.Czy brak chętnych do zbierania owoców oznacza, że rolnicy oferują zbyt małe wynagrodzenie za wykonaną pracę? A może istnieją inne sezonowe zajęcia, które bardziej kuszą potencjalnych pracowników? Problem na rynku pracy sezonowejPóźna wiosna to czas zbioru wielu owoców, wśród których ogromną popularnością cieszą się m.in. truskawki. Czy jednak przyszłość owocowego biznesu ma szansę przetrwać głęboki kryzys związany z brakiem chętnych osób do zbierania plonów z pól? Choć może wydawać się to nieprawdopodobne, rolnicy od pewnego czasu zmagają się z poważnym niedoborem rąk do pracy. Warto dodać, że w bieżącym sezonie na rynku prac sezonowych rolnicy mają sporą konkurencję zwłaszcza w sektorze budowlanym i transportowym, które ożywiły się po miesiącach przymusowego lockdownu. Jedną z najważniejszych kwestii w przypadku pracy sezonowej są zarobki - przy zbiorze owoców można obecnie zarobić od 2,5 do 5 tysięcy złotych netto miesięcznie. Wszystko jednak zależy od sposobu rozliczania z rolnikiem, tj. od tego, czy owoce zbierane są w systemie godzinowym, czy też na kilogramy. Jak podaje Rzeczpospolita, w Polsce pracownicy sezonowi mogą obecnie liczyć na 3-4 złote za kilogram zebranych owoców. W przeliczeniu na godziny będzie to około 200 złotych za dzień pracy. Warto dodać, że przed czasami COVID-19 stawki oferowane przez rolników były o połowę mniejsze. Mimo to teraz, z lepszymi ofertami wynagrodzenia, pracowników na polach i w sadach jest jak na lekarstwo. Być może część osób chętnych do prac sezonowych wyjeżdża za zachodnią granicę - zarobić tam można więcej, bo od 1,5 do 3 tysięcy euro.
Do dramatycznej sytuacji doszło w gminie wiejskiej Mińsk Mazowiecki: w piątek 11 czerwca około północy w miejscowości Arynów samochód uderzył w łosia. Przytomne zwierzę leżało wśród pokruszonego szkła, z otwartymi złamaniami kończyn. W sprawie rannego łosia interweniowało Pogotowie dla Zwierząt, które wskazało, że "nikt w gminach nie poczuwa się do pomocy zwierzętom", zwłaszcza w nietypowych godzinach. Pomocy odmówił również gminny lekarz weterynarii twierdząc, że za swoją pracę nie otrzyma od urzędników zapłaty. Finalnie łoś musiał zostać przewieziony z miejsca wypadku do uśpienia. Tragedia łosiaNa facebookowym profilu Pogotowia dla Zwierząt pojawił się dramatyczny wpis: w piątek 11 czerwca 2021 roku na drodze krajowej numer 50 w Arynowie na terenie wiejskiej gminy Mińsk Mazowiecki doszło do zderzenia łosia i samochodu. W wyniku wypadku zwierzę ucierpiało w szczególny sposób - łoś doznał dotkliwych obrażeń przednich kończyn, a także otwartych złamań tylnych. Warto podkreślić, że był przez cały czas przytomny i nie mogąc się ruszyć, leżał w rowie w odłamkach szkła. Nie trzeba dodawać, że poranione zwierzę było niezwykle wystraszone. Jak relacjonuje Pogotowie dla Zwierząt na Facebooku, najpierw na miejscu pojawiła się policja, która jednak nie mogła dodzwonić się do urzędników gminy Mińsk Mazowiecki w celu uzyskania pomocy dla dużego ssaka. Po godzinie 2 w nocy telefon odebrali działacze Pogotowia dla Zwierząt.
Na polskich drogach codziennie dochodzi do setek niebezpiecznych sytuacji, które coraz częściej dokumentowane są przez wszędobylskie kamery i aparaty fotograficzne. Na popularnym kanale Stop Cham na portalu YouTube.com w jednym z filmów pojawił się fragment przedstawiający beztroską jazdę pasażera na owijarce do bel. Fragment nagrania trwa krótko - mamy jednak nadzieję, że pasażer bezpiecznie dotarł do celu swej podróży. Pomysł solidnie rozbawił internautów - warto jednak pamiętać, że tego typu zabawa jest niebezpieczna i można otrzymać za nią grzywnę. Jechał na owijarce do belW filmie na kanale Stop Cham regularnie możemy oglądać ekscesy polskich kierowców, z których - bądźmy szczerzy - w znaczącej większości nie powinni być dumni. Zdarzają się jednak sytuacje, w których ludzka pomysłowość - pomimo ryzyka kontuzji - jest tak zaskakująca, że nietypowe nagrania szybko stają się hitami internetu. W filmie opublikowanym 7 czerwca 2021 roku, po czternastej minucie trwania wideo widzimy fragment z miejscowości Jednorożec, a w nim - owijarkę, na której jedzie anonimowy mężczyzna. Internauci w komentarzach pod filmem nie kryli swojego rozbawienia - widok osoby podróżującej w ten sposób jest rzeczywiście bardzo niecodzienny. Jeden z komentujących wskazał, że dodatkowy pasażer na owijarce wyglądał niczym Aladyn na latającym dywanie. >
Minister rolnictwa Grzegorz Puda zapowiedział, że trwają prace nad projektem ustawy o rodzinnym gospodarstwie rolnym. Jak stwierdził polityk, nowe przepisy mają przywrócić godność rolnika i godność rodzinnym gospodarstwom rolnym. Ustawa, która ma wesprzeć funkcjonowanie małych i średnich gospodarstw, została zapowiedziana w sobotę (12.06) podczas debaty Polski Ład. Od pola do stołu w Balicach. Minister rolnictwa chce przywrócić godność rolnikomOd jesieni zeszłego roku, kiedy to przez Polskę przetoczyła się fala gwałtownych strajków i demonstracji rolników, opinie gospodarzy na temat działań polityków nie są zbyt przychylne. W ostatnim czasie pojawiają się jednak nowe propozycje ze strony obozu rządzącego, które - zgodnie z zapowiedziami - mają poprawić sytuację polskich rolników, którzy prowadzą małe i średnie gospodarstwa. Minister rolnictwa Grzegorz Puda był obecny podczas debaty Polski Ład. Od pola do stołu w Balicach w sobotę 12 czerwca 2021 roku - wtedy to zapowiedział projekt ustawy o rodzinnym gospodarstwie rolnym.
Zgodnie z danymi holenderskiego urzędu statystycznego w Hadze, w 2020 roku upadłość ogłosiły łącznie 2 703 firmy, co stanowi o 16% mniej niż w poprzednim roku. - Spośród nich tylko 17 dotyczyło sektora rolnictwa, leśnictwa i rybołówstwa. W 2019 roku bankructwo w tej branży ogłosiły 23 podmioty - informuje portal TopAgrar.
Jak przekazuje Tygodnik Rolniczy, NASA przy współpracy z firmą Nanoracks zamierza w 2021 roku postawić na hodowanie żywności w kosmosie. Zgodnie z planami, będzie to sposób, by całkowicie zrewolucjonizować myślenie o uprawach roślinnych.
Francuski minister rolnictwa nie krył oburzenia, gdy poznał dedycję mera Gregory'ego Douceta. - Przestańmy wkładać ideologię do talerzy naszych uczniów. Dajmy im do jedzenia to, co pozwala rosnąć, a mięso jest takim pożywieniem - przekazał minister rolnictwa Julien Denormandie.
Sytuacja staje się niebezpieczna, gdyż po ostatnich roztopach stan drogi pogorszył się do tego stopnia, że jest ona kompletnie nieprzejezdna. Co gorsza, zaniedbana droga prowadzi także do DPS-u w Rogożewku. Wieś bezskutecznie prosi o wsparcieW Rogożewku na Mazowszu mieszkają nie tylko rolnicy, ale też sporo osób, które pracują w pobliskich miejscowościach. Samochód jest niezbędnym narzędziem do tego, by móc codziennie przemierzać kilometry do zakładu pracy. Niestety, jak podaje lokalna strona gostynin24.pl, gminna droga w Rogożewku jest w tak złym stanie, że przejazd samochodem osobowym staje się prawdziwym wyzwaniem. Mieszkańcy wsi bezustannie wzywają władze gminne do utwardzenia drogi. Obecny stan rzeczy uniemożliwia im codzienne funkcjonowanie i odcina ich od reszty świata - pytaniem pozostaje, czy zaniedbany odcinek drogi byłaby w stanie pokonać np. karetka pogotowia. W rozmowie z portalem gostynin24.pl wypowiedział się jeden z mieszkańców Rogożewka: - Ja uważam (...) że buduje się te drogi tam, gdzie ich nie powinno być. Na przykład do lasu - bo są takie drogi, czy na działki czyjeś, a tutaj droga gminna, żeby nie miała przejazdu. W razie jakiegoś wypadku na drodze 572, to wtedy tamtą drogę się zamyka, puszcza się pojazdy tędy, a teraz nie puszczą tędy pojazdu, to wszystko będzie stało tu w polu, bo tu nie ma żadnego innego dojazdu - żali się mieszkaniec wsi.
Były minister rolnictwa został zapytany przez Michała Jędrykę, czy przekazanie 1% (2,5 mld zł.) na rolnictwo z Krajowego Planu Odbudowy, jest wystarczającą kwotą. - Mało. Znam komentarze PSL. Trzeba przypomnieć, że rolnictwo ma swój budżet. To jest pewna szczególna część gospodarki Unii Europejskiej, inne działy nie mają tych pieniędzy. Rolnictwo dysponuje sporym w dalszym ciągu budżetem. Z Krajowego Planu Odbudowy mają być dołożone dodatkowe środki, ale jest to za mało i wielokrotnie apelowałem do ministra rolnictwa o to, że jeżeli rolnictwo ma po pandemii przejść suchą nogą i spełnić również te wszystkie nowe wymagania, które konsumenci europejscy rolnictwu stawiają - szeroko rozumiany Zielony Ład - to rolnictwo musi dostać dodatkowe środki na inwestycje. A oprócz tego środki rolnicze z drugiego filaru Wspólnej Polityki Rolnej mają być przeznaczone na rolnictwo, na gospodarstwa, na inwestycje, a rozwój obszarów wiejskich, czyli poprawienie jakości życia na obszarach wiejskich, infrastruktura techniczna, społeczna muszą być finansowane z innych źródeł - przekazał na antenie radia PIK Jan Krzysztof Ardanowski. Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo:[EMBED-3]
Komisja rolnictwa pochyliła się nad propozycjami, których autorami była Koalicja Obywatelska i koło poselskie Polska 2050. Komisja rolnicza na temat poprawekPrzypomnijmy: centrum sprawy stanowi projekt nowelizacji ustawy o wstrzymaniu sprzedaży ziemi państwowej. Na początku marca Rada Ministrów przyjęła projekt nowelizacji o wstrzymaniu sprzedaży tego typu gruntów do 2026 roku. Dotychczas graniczną datą, do której sprzedaż państwowych nieruchomości miała być wstrzymana, był 30 kwietnia 2021 roku. W trakcie drugiego czytania rządowego projektu ustawy posłowie zgłosili kilka poprawek, które w dalszej kolejności miały być zaopiniowane m.in. przez komisję rolniczą. Żadna z nich nie uzyskała opinii pozytywnej. Dwie z czterech poprawek do projektu ustawy zgłosiła Koalicja Obywatelska. W przypadku jednej z nich posłowie apelowali o przesunięcie wstrzymania sprzedaży o dwa lata (obecny projekt przewiduje tutaj pięć lat). W drugiej poprawce znajduje się propozycja, by składanie sprawozdania z oceny działalności omawianej ustawy było obowiązkowe. Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo: [EMBED-3]Koalicja Obywatelska zaproponowała, aby wstrzymanie sprzedaży nieruchomości państwowych dotyczyło działek o powierzchni powyżej 5 hektarów (a nie, jak obecnie, do 2 hektarów). Natomiast koło poselskie Polska 2050 chciało, by artykuł o nieodpłatnym przekazywaniu gruntów Kościołowi na ziemiach odzyskanych był usunięty. Powodem ma być fakt, że zapis ten nie koresponduje już z obecną rzeczywistością prawną. Biuro Legislacyjne stwierdziło, że propozycja Polski 2050 nie wchodzi z zakres ustawy, o której mowa - z tego względu została zaopiniowana negatywnie. Wiadomo, że projekt nowelizacji ustawy trafi teraz pod obrady Sejmu.
Główny Inspektor Pracy Katarzyna Łażewska-Hrycko przypomniała wraz z rozpoczęciem letniego okresu, dzieci przestają uczestniczyć w zajęciach szkolnych i mają więcej czasu na pomaganie swoim rodzicom, także podczas prac w gospodarstwie. Niestety, jak zaznaczyła Łażewska-Hrycko, dzieci bardzo często nie mają świadomości, jakie zagrożenie może nieść pomoc rodzicom czy dziadków. Zapraszamy do obejrzenia naszego materiału wideo:
- Już ma prawie trzydzieści lat ta kanalizacja, awarie się zdarzają tak jak wszędzie. I też zdarzyła się tutaj - powiedział wójt gminy Parchowo, Andrzej Dołębski. Problem w tym, że awaria pozostaje nienaprawiona od 2015 roku. Wieś Parchowo i dramat mieszkańcówSprawę państwa Mruków opisała Interwencja Polsat News. Bożena i Jan Mrukowie mieszkają w Parchowie, wsi mieszczącej się w powiecie bytowskim, w zachodniej części województwa pomorskiego. Ich życie nie jest usłane różami, głównie z powodu przykrego problemu, z jakim mierzą się na własnym podwórku. Co jakiś czas na posesji wybija szambo - spowodowane jest to najprawdopodobniej wadliwą konstrukcją rur kanalizacji gminnej. Państwo Mrukowie w rozmowie z Interwencją Polsat News podali, iż uciążliwy zapach czuć nie tylko na zewnątrz, ale również w ich domu. Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo: [EMBED-3]Nic zatem dziwnego, że pani Bożena i pan Jan obawiają się o zdrowie swoje i swoich dzieci. Pomimo usilnych próśb o zdecydowane działania, które państwo Mrukowie kierowali do władz gminnych, wójt nie rozwiązał problemu, który obecny jest w Parchowie od 2015 roku. Właściciele posesji muszą również samodzielnie sprzątać fekalia z gminy, które regularnie pojawiają się na ich podwórku: - Wcześniej sami sprzątaliśmy, ale ostatnio jak te fekalia wybiły, to powiedziałem, że już nie będę, bo to ponad moje siły. Zgłaszałem kilkakrotnie problem do wójta, który jest odpowiedzialny z tę kanalizację. Do dzisiejszego dnia jest to nieposprzątane i czekamy w dalszym ciągu na tego pana, który obiecał mi, że to przyjdzie i posprząta - powiedział Jan Mruk dla Interwencji. Służby przyjechały posprzątać nieczystości dopiero po wizycie dziennikarzy Polsat News.
W sprawie ferm przemysłowych wielokrotnie wyrażała swoje niezadowolenie np. Koalicja Społeczna STOP FERMOM PRZEMYSŁOWYM. Koalicja zauważyła, że w Polsce od kilku lat zauważyć można rosnąca liczbę ferm, czyli masowego chowu zwierząt. Zdaniem organizacji jest to nic innego, jak przekształcanie rolnictwa w "uciążliwy przemysł". Jednak nie tylko, to jest problematyczną kwestią. Zdaniem przedstawicieli Koalicji, powiększająca się liczba ferm wpływa nie tylko na zwierzęta, ale i na środowisko.
- Prawo i Sprawiedliwość zawiodło polską wieś, nie rozwiązało żadnego problemu, który pozostawili im poprzednicy. Afrykański pomór świń, jak rujnował, tak rujnuje hodowców, brakuje całościowej walki z suszami, a do tego PiS dołożył jeszcze wiele problemów - mówił Kulasek podczas konferencji prasowej, zaznaczając, że dziś PiS "majstruje przy KRUS, czego Polska wieś nie lubi", a problem związany z ubezpieczeniami upraw i hodowli nadal nie jest rozwiązany.
- Ostatnio mi ktoś gruz, jakieś śmieci w workach i porozwalane zabawki wywalił do wyschniętego stawku u mnie na polu. Pewnie tylko dlatego, że jest blisko drogi - napisał internauta pod zdjęciem śmieci na polu w serwisie Wykop. Swoimi historiami podzieli się także internauci, którzy komentowali post dotyczący mieszkańców okolic Olecka, zaśmiecających pola. - Tak mieszkańcy okolic Olecka i Oleczanie walczą o czystość i porządek, aby w worek i wywieść komuś na pole w rów. Bo niestety ludzie nie wiedzą co to kosz na śmieci, czy darmowy punkt przyjmowania śmieci na byłym wysypisku. Niestety nie wszyscy mają kulturę. Oby komuś wywieść na pole - napisał autor postu. - Niestety to norma. Proszę sobie wyobrazić ze przy drodze polnej dojazdowej do pola moich rodziców ktoś wyrzucał workami zużyte dziecięce pampersy - skomentowała internautka. Zapraszamy do obejrzenia naszego materiału wideo: O podobnej sytuacji miała miejsce pomiędzy Gołaszewem a Płochocinem.- Przy samej drodze na polach leżą kosze na śmieci, które jakby ktoś przywiózł prosto spod domu. Wyrzucone są też duże ilości książek, opon od ciągników i osobówek, kanapy czy części samochodowe. Jednak najgorsza z tego wszystkiego jest gnijąca góra wyrzuconej kapusty - wskazuje autor postu na grupie Ożarów Mazowiecki WOLNE MIASTO I GMINA.