Wyszukaj w serwisie
wiadomości ceny zwierzęta uprawy maszyny finanse i prawo biznes Wieś
RolnikInfo.pl > Uprawy > Coś czai się w sadach. Rolnicy biją na alarm, a ratunkiem może być tylko ogień
Sebastian Mikiel
Sebastian Mikiel 01.07.2025 14:54

Coś czai się w sadach. Rolnicy biją na alarm, a ratunkiem może być tylko ogień

sady, bakteria
fot.Pixabay/ringelbaer

W polskich sadach zachodzą niepokojące zmiany – drzewa zapadają na choroby szybciej, niż przewidywały prognozy. Sadownicy zmuszeni są do podejmowania drastycznych działań. Czy sytuacja może całkowicie wymknąć się spod kontroli?

 

Coraz więcej niepokojących sygnałów od polskich sadowników

Choroba, która jeszcze niedawno wydawała się pod kontrolą, dziś rozprzestrzenia się zaskakująco szybko. Sadownicy z różnych regionów Polski — od centralnej części kraju aż po lokalne zagłębia sadownicze — zgłaszają masowe przypadki czernienia i zasychania pędów. Problem nie jest nowy, ale jego obecna skala i tempo rozwoju zaskoczyły nawet doświadczonych rolników.

Sygnały o pogarszającej się sytuacji docierają do redakcji od kilku tygodni. Część producentów nie kryje zaniepokojenia. „Wygląda to gorzej niż w poprzednich latach” – mówią, przesyłając zdjęcia zainfekowanych kwater.

Co ciekawe, objawy pojawiły się wcześniej niż przewidywały to oficjalne modele chorobowe. Zgodnie z ich prognozami, do infekcji miało dojść na przełomie maja i czerwca, a pierwsze symptomy miały być widoczne dopiero pod koniec czerwca. Tymczasem pierwsi rolnicy sygnalizowali problem już w maju.

sad 1.jpg
fot.unsplash.com / fot. L. Mikah

Choroby drzew w sadzie. Nie wystarczy obserwacja – potrzebne są natychmiastowe działania

Choć teoretycznie najlepszą metodą ochrony przed zarazą ogniową jest profilaktyka prowadzona od wiosny, dziś w wielu miejscach może być już za późno. Gdy tylko choroba daje o sobie znać, zaleca się natychmiastowe cięcie zainfekowanych pędów z dużym zapasem zdrowej tkanki.

Nie ma już miejsca na czekanie – jeśli nie usuniemy chorych gałęzi, bakteria przejdzie na całe drzewo – mówią sadownicy, cytowani przez serwis sadownictwo.com.pl.

Najbardziej radykalną, ale zarazem skuteczną metodą jest spalenie zainfekowanego materiału roślinnego, zanim choroba rozprzestrzeni się dalej. Tylko wtedy można mieć nadzieję na uratowanie pozostałych drzew w sadzie.

Na razie brakuje skutecznych środków interwencyjnych. Nie ma też uniwersalnego preparatu, który pozwoliłby zareagować szybko i definitywnie powstrzymać rozwój patogenu.

Zaraza ogniowa nie odpuszcza. Polskie sady walczą z groźną bakterią Erwinia amylovora

To właśnie Erwinia amylovora odpowiada za dramatyczny stan wielu polskich sadów. Choroba znana jako zaraza ogniowa atakuje przede wszystkim drzewa ziarnkowe – grusze, jabłonie, ale też niektóre rośliny ozdobne. W skrajnych przypadkach może doprowadzić do całkowitego zamierania drzew, a nawet do konieczności wykarczowania całych kwater.

Obecnie nie istnieje żadne w pełni skuteczne rozwiązanie, które pozwoliłoby całkowicie wyeliminować zarazę ogniową z upraw. Rolnicy nie mają też do dyspozycji żadnych środków interwencyjnych, które działałyby po wykryciu pierwszych objawów.

sad 2.jpg
fot. unsplash.com / fot. D. Burton

Presję bakterii można ograniczyć tylko poprzez profilaktykę i systematyczne zabiegi ochronne – najlepiej jeszcze przed pojawieniem się widocznych symptomów – tłumaczą eksperci.

Tymczasem liczba zgłoszeń od sadowników nadal rośnie. Wiele wskazuje na to, że sytuacja będzie się pogarszać. Jeśli tempo infekcji nie zwolni, tegoroczne plony mogą być poważnie zagrożone, a niektóre sady czeka najczarniejszy scenariusz: całkowite wycięcie zakażonych drzew i wypalenie ich z użyciem ognia.