Funkcjonariusze policji w swojej codziennej pracy zmagają się nie tylko z przestępstwami - bardzo często pomagają też dzikim zwierzętom. Wedle informacji przekazanych na oficjalnym portalu policji, w środę 23 czerwca doszło do dramatycznej sytuacji na drodze S-7: prosto pod samochód ciężarowy wbiegły dwa łosie. Okazało się, że była to klępa z rocznym młodym. Matka poniosła śmierć na miejscu, a pozostały przy życiu łoś był tak przestraszony, że przez kilka godzin biegał w okolicach drogi szybkiego ruchu, nie dając się pochwycić służbom. Dramat łosi na drodzeKierowcy doskonale zdają sobie sprawę, że podczas jazdy na terenie niezabudowanym w każdej chwili mogą stanąć oko w oko ze zwierzyną leśną, która - ni stąd, ni zowąd - pojawia się na drodze i może stanowić ogromne zagrożenie. W rezultacie takich nieoczekiwanych sytuacji giną zarówno ludzie, jak i zwierzęta. Jak przekazuje KWP w Gdańsku, do smutnego zdarzenia doszło na drodze S-7 w Nowym Dworze Gdańskim w środę 23 czerwca bieżącego roku: na drogę ekspresową wbiegła klępa z młodym łosiem. Niestety, w tym samym czasie trasą jechała rozpędzona ciężarówka, której kierowca nie był w stanie wyhamować na czas. W wyniku zderzenia starszy z łosi poniósł śmierć na miejscu. Młodszy z osobników przeżył, lecz był bardzo wystraszony i przez trzy godziny biegał wzdłuż drogi szybkiego ruchu, stwarzając ogromne zagrożenie dla kierowców.
Na oficjalnej stronie internetowej nadleśnictwa Brodnica można zapoznać się z ważnym komunikatem: trwa tam okresowy zakaz wstępu do lasu na części obszaru leśnictwa Szabda. Powodem decyzji władz Lasów Państwowych są tkwiące w ziemi niewybuchy i inne niebezpieczne przedmioty, które w istotny sposób mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. Zakaz wstępu do lasu w nadleśnictwie BrodnicaBrak możliwości wstępu do lasu na części terenu należącego do leśnictwa Szabda obowiązuje od 19 maja do 30 czerwca 2021 roku, choć na oficjalnej stronie nadleśnictwa Brodnica informacja ta pojawiła się dopiero 27 maja. Informacja o niemożności wejścia do części lasu jest szczególnie dotkliwa w momencie, gdy aura zachęca do wycieczek pieszych i rowerowych na łonie natury. Mimo to władze Lasów Państwowych mają poważny powód ku temu, by apelować do okolicznych mieszkańców o czasowe pozostawanie z dala od lasu - na terenie leśnictwa Szabda znajdują się bowiem niewybuchy i inne niebezpieczne materiały, które mogą zagrozić zdrowiu i życiu ludzi. Warto zatem chwilowo powstrzymać się od wizyt w malowniczych lasach leśnictwa Szabdy ze względu na własne bezpieczeństwo. Dla dziennikarzy portalu pomorska.pl okoliczni mieszkańcy zdradzili, że nie zauważają, by w lesie trwały jakiekolwiek prace nad oczyszczaniem terenu z niewybuchów.
Koty są jednymi z najbardziej popularnych zwierząt na wsi. Choć wielu osobom wydaje się, że polujące mruczki nie są niczym nadzwyczajnym, to naukowcy podkreślają, że wypuszczanie kotów na zewnątrz jest błędem, który może kosztować środowisko najwyższą cenę. Ostatnio na jednej z popularnych grup ornitologicznych pojawiło się zdjęcie rannego derkacza, który został przyniesiony do domu przez kota. W komentarzach pod zdjęciem pojawiło się wiele wypowiedzi internautów, którzy w większości wskazywali, że - dla dobra dzikiej natury - miejsce wszystkich kotów jest w domu. Kot przyniósł w zębach chronionego ptakaW mediach społecznościowych tworzy się wiele grup, które z uwagą śledzą życie dzikich zwierząt w Polsce. W ostatnich latach szczególnie dużym zainteresowaniem cieszy się ornitologia. Wiosną entuzjaści ptaków mogą obserwować fascynujący proces lęgowy, a także dorastanie młodych i ich pierwsze loty. Niestety, na lęgi dzikich ptaków czekają nie tylko ornitolodzy-amatorzy ze swoimi lornetkami, ale również domowe koty. Nie trzeba nikomu powtarzać, że koty domowe zachowały silny instynkt drapieżcy i chętnie polują na małe ssaki, gady i ptaki. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, że koty potrafią doprowadzić do prawdziwego spustoszenia lokalnego ekosystemu, a nawet wyeliminowania gatunku chronionego. W ostatnim czasie na jednej z grup poświęconych entuzjastom ornitologii pojawił się wpis zaniepokojonego internauty: >Pod wpisem mężczyzny pojawiły się dziesiątki komentarzy, w których komentujący nie szczędzili słów krytyki właścicielom kotów wychodzących.
Białowieski Park Narodowy bez wątpienia jest perłą w koronie polskiego dziedzictwa przyrodniczego. Słynący z ochrony żubrów Park chce wydzierżawić aż 125 hektarów łąk od prywatnych właścicieli na potrzeby rozrastających się stad tych zwierząt. Jak podaje portal sadyogrody.pl, osoby, od których władze Parku Narodowego wydzierżawią grunty, otrzymają około 2,5 tysiąca złotych zapłaty za każdy hektar. Białowieski Park Narodowy dba o żubryBiałowieski Park Narodowy jest jednym z najstarszych tego typu obszarów w Polsce - warto podkreślić, że może poszczycić się fragmentami lasu pierwotnego, a także największą na świecie populacją żubra żyjącego na wolności. W Białowieskim Parku Narodowym życie toczy się w wielkiej mierze wokół żubrów, a informacja, która obiegła niedawno media jest tylko potwierdzeniem, że populacja tych zwierząt będzie miała jeszcze lepsze warunki do dalszego rozwoju. Jak informuje portal sadyogrody.pl, władze Białowieskiego Parku Narodowego zdecydowały się na wydzierżawienie 125 hektarów łąk od prywatnych właścicieli, którzy posiadają nieruchomości w okolicy. Dzięki temu żubry będą miały więcej przestrzeni do życia i żerowania. Każdy właściciel, który odda w dzierżawę swoje łąki, otrzyma średnio 2,5 tysiąca złotych za każdy hektar gruntu. Jest tutaj jeden warunek: właściciel łąki będzie miał w obowiązku zebrać i pozostawić siano na zimowe potrzeby żywieniowe żubrów.
Leśnicy nie od dziś zmagają się z plagą śmieci znajdowanych w lasach - są to nie tylko gruzy, opony i tworzywa sztuczne; na terenach leśnych ludziom nieobce jest wylewanie szamba czy porzucanie toksycznych opadów. Pracownicy Nadleśnictwa Szubin poinformowali na swoim facebookowym profilu o 25 beczkach, które zostały przez nich znalezione w lesie. W trzech z beczek znajdowała się niezidentyfikowana ciecz. Za pomoc w namierzeniu sprawcy obiecano tzw. nagrodę nadleśniczego w wysokości 10 tysięcy złotych. Beczki z cieczą w lesie1 czerwca 2021 roku na facebookowym profilu Nadleśnictwa Szubin pojawiła się informacja o nietypowym znalezisku, na jakie trafili lokalni leśnicy w okolicy miejscowości Buszkowo (woj. kujawsko-pomorskie): 25 beczek, z których część wypełniona była tajemniczą cieczą. Z wpisu w mediach społecznościowych możemy się dowiedzieć, że pracownicy Lasów Państwowych natknęli się na cztery żółte i cztery niebieskie 140-litrowe beczki. Dodatkowo na miejscu znajdowało się siedemnaście mniejszych beczek o pojemności 40 litrów. Jak przekazali leśnicy, w trzech większych pojemnikach zlokalizowano ciecz.
27-letni mężczyzna został zatrzymany w związku z kradzieżą kamery z lasu. Jak się wkrótce okazało, kamera była niewielką częścią łupów, które w swoim domostwie przechowywał mieszkaniec gminy Kamieńsk. Jak przekazują funkcjonariusze KWP w Łodzi, 27-latek posiadał karabinek KBKS, 296 sztuk amunicji, trofea myśliwskie, zwierzęce żuchwy, wypchane ptaki, znaleziska archeologiczne, a także... żywego jastrzębia. Wszystko zaczęło się od kamery z lasuMożna by powiedzieć, że 27-latek mógłby dalej prowadzić nielegalny proceder zbieractwa najrozmaitszych przedmiotów, gdyby nie jego akcja związana z kradzieżą kamery z lasu. Cała sytuacja została opisana przez funkcjonariuszy KWP w Łodzi. 2 czerwca 2021 roku policjanci z Kamieńska otrzymali zgłoszenie o kradzieży kamery wartej ponad 1000 złotych, która umieszczona była na poletku łowieckim.Policjanci w szybkim tempie namierzyli podejrzanego - jak przekazuje policja, okazał się nim być 27-letni mężczyzna mieszkający w okolicy.
O pile opowiedzieli Andrzej i Jarek - narzędzie okazało się bardzo przydatne podczas ścinki drzew na opał na zimę. Nowa piła Andrzeja i Gienka z "Rolnicy. Podlasie"W piątym odcinku najnowszego sezonu serialu Rolnicy. Podlasie bohaterowie przygotowywali się na nadejście zimy. W gospodarstwie w Plutyczach jedną z kluczowych czynności na jesieni jest ścinka drzew na opał. Jak uściślił Gienek, w domostwie Onopiuków pali się tylko drewnem. Co więcej, materiał pochodzi z ich prywatnego lasu - choć nie jest duży, to - jak stwierdził rolnik - w pełni pokrywa zapotrzebowanie podczas okresu grzewczego zimą. Okazało się, że Gienek i Andrzej wybierają się do lasu w towarzystwie Jarka i Jastrzębia. Gdy przyjaciel Gienka przybył na podwórko Onopiuków, Jarek i Andrzej opowiedzieli mu o prezencie, jaki otrzymali od fanów - pile mechanicznej. Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo: [EMBED-4]- U kogo zniknęła? - zapytał przekornie Jastrząb, widząc piłę niesioną przez Jarka. - U kogo zniknęła? Nowa piła, jeszcze się błyszczy! - zakrzyknął mężczyzna.
Zgłoszenie o wycięciu i kradzieży drzewa wpłynęło do kcyńskiej policji w miniony poniedziałek 12 kwietnia bieżącego roku. Wycinki i kradzieży dokonano na terenie lasu w Sipiorach (woj. kujawsko-pomorskie) należącego do szubińskiego nadleśnictwa. Jak się okazało, przestępstwo zostało popełnione kilka dni przed tym, jak do policji wpłynęło zgłoszenie.
Okoliczności zdarzenia będzie badała prokuratura i inspekcja pracy. Mężczyzna przygnieciony przez ścięte drzewoDo tragicznego zdarzenia doszło w środę 12 maja 2021 roku we wsi Bielawy na terenie województwa lubuskiego. 73-letni mężczyzna pochodzący z Dolnego Śląska przebywał w lesie, gdzie zajmował się ścinaniem drzewa. Do tego celu używał piły mechanicznej. Najprawdopodobniej mężczyzna niewłaściwie przewidział kierunek spadania ścinanego przez siebie drzewa, ponieważ w pewnym momencie został przez nie przygnieciony. Siła uderzenia była tak silna, że 73-latek poniósł śmierć na miejscu. Służby nie podają, czy mężczyzna znajdował się w lesie sam i po jakim czasie o wypadku zawiadomiono służby ratownicze. Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo: [EMBED-6]Jak przekazuje portal wiadomosci.wp.pl, policja z Nowej Soli zapowiedziała, że wskutek decyzji prokuratury zostanie przeprowadzona sekcja zwłok seniora. Drugim organem, który będzie analizował przyczyny i przebieg wypadku jest inspekcja pracy.
- Turnicki Park Narodowy to 18 tys. ha wyjątkowego lasu, który mimo szczególnej wartości przyrodniczej, jest bezwzględnie eksploatowany. Z dnia na dzień, z każdym wyciętym drzewem i zmiażdżonym metrem gleby, wartość ta jest degradowana - informuje Inicjatywa Dzikie Karpaty. Projektowany Turnicki Park Narodowy znajduje się w połowie drogi między Ustrzykami Dolnymi a Przemyślem, na Pogórzu Przemyskim, ekolodzy walczą o jego powstanie już od ponad 30 lat. Jak informuje dziś Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze, powstrzymanie wycinki jest możliwe nawet od zaraz, a jedyne, czego potrzeba to "dobrej woli". Zapraszamy do obejrzenia naszego materiału wideo:
Maszyna została przypadkowo zlokalizowana przez policjantów w województwie lubuskim. Złodziej chciał najwyraźniej w ten sposób oddalić się na bezpieczny dystans od miejsca przestępstwa. Kradziony ciągnik: z dolnośląskiego do lubuskiegoZdarzenie zostało opisane na stronie internetowej policji przez Komendę Miejską z Gorzowa Wielkopolskiego. Jak wiadomo, 19 kwietnia 2021 roku (poniedziałek) podczas pełnienia służby na terenie miasta i gminy Żary w województwie lubuskim, dwaj policjanci nieoczekiwanie natknęli się na ciągnik rolniczy. Maszyna była zaparkowana na drodze w lesie między miejscowościami Olszyniec i Złotnik. Funkcjonariusze zbliżyli się do traktora, by się mu przyjrzeć - okazało się jednak, że pojazd był opuszczony, a jego drzwi - otwarte. W okolicy nie znajdował się nikt, kto mógłby zadeklarować się jako właściciel maszyny lub świadek zdarzenia. Policjanci zdecydowali się na sprawdzenie danych pojazdu w systemach policyjnych. Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo: [EMBED-6]
Uderzającym przykładem kradzieży runa leśnego jest opisana przez Nadleśnictwo Bolesławiec zorganizowana grupa, która wycinała borówki na dużą skalę po to, by sprzedać ją w Holandii. Nielegalna wycinka borówki na WielkanocWielkanoc jest świętem symbolizującym życie - widoczne jest to szczególnie na tle budzącej się przyrody. Nic zatem dziwnego, że wiele osób poszukuje zielonych dekoracji, które umiliłyby świąteczne dni spędzone w domu. Mimo to nie wszyscy kierują się w tym względzie szlachetnymi pobudkami. Jak podaje Nadleśnictwo Bolesławiec na swoim facebookowym profilu, lokalna Straż Leśna w zeszłym tygodniu zatrzymała na gorącym uczynku grupę osób, która wycinała borówkę czernicę. Jak się okazało, wszystko to było motywowane celami zarobkowymi - zbieracze borówki mieli bowiem w zamiarze sprzedawać pęczki roślin w Holandii, dostając około 10 euro za sztukę.Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo: [EMBED-3]Jak ustalili strażnicy, osobami zajmującymi się nielegalną wycinką runa leśnego byli głównie obywatele Ukrainy i Turcji. Zbieracze borówki zostali ukarani mandatem w wysokości 1000 złotych. Co stało się ze ściętymi roślinami? Zgodnie z relacją Nadleśnictwa, zostały one przekazane osobom uczęszczającym na Warsztaty Terapii Zajęciowej w Bolesławcu (WTZ Bolesławiec).