Spośród wybitych 17 milionów norek aż 4 miliony z nich zostały zakopane - reszta trafiła bowiem do spalarni. Teraz okazuje się, że nad Duńczykami zawisło prawdziwe widmo grozy - ogromna liczba martwych zwierząt wskutek rozkładu może doprowadzić do katastrofalnego zanieczyszczenia środowiska. Duńczycy będą wykopywali norki? Ubiegły rok był wyjątkowo trudny nie tylko ze względu na problemy zdrowotne, z którymi zmagało się wiele osób, ale też ze względu na nowe zagrożenia epizootyczne dosięgające zwierząt dzikich i gospodarskich. Na przykładzie ogromnych ferm przemysłowych w Danii, w których hoduje się norki na futra, cały świat mógł się dowiedzieć, że zwierzęta te mogą chorować na koronawirusa, a w konsekwencji - przyczyniać się do powstawania nowych jego mutacji. Duński rząd zdecydował o wybiciu 17 milionów norek - 13 milionów trafiło do spalarni, jednakże ze względu na ich ograniczone moce przerobowe pozostałe 4 miliony martwych zwierząt zakopano na terenach wojskowych w zachodniej części Danii. Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo: [EMBED-7]Truchła zakopano w wielkich zagłębieniach terenu, które jednak - pomimo rekomendacji - miały głębokość nie 150, a 100 centymetrów. Ponadto jako lokalizację grzebowisk wybrano okolice jeziora. Istnieją uzasadnione obawy, że gnijące ciała zwierząt zanieczyszczą lokalne kąpielisko i wodę pitną, z której korzystają okoliczni mieszkańcy. Ministerstwo środowiska tonuje nastroje, pomimo tego, że martwe zwierzęta - ze względu na zbyt płytkie zakopanie - zostały "wypchnięte" przez gazy tworzące się podczas procesów gnilnych na powierzchnię ziemi. Duński rząd deklaruje, że norki zostaną zabrane, a ich pozostałości - spalone.
Do wyjątkowo nietypowej akcji policjantów doszło w minioną środę 12 maja bieżącego roku. Późnym wieczorem do oficera dyżurnego wpłynęło zgłoszenie o potraconej sarnie w Kaniowie na ulicy Jawiszowickiej. Co więcej, jak wynikało ze zgłoszenia, z rozerwanego brzucha zwierzęcia, wypadło młode sarniątko, połączone pępowiną z martwą sarną.
Osoba, która dopuściła się tak niegodziwego czynu, jest cały czas poszukiwana. Jeśli winny zostanie zlokalizowany, będzie musiał pokryć koszty utylizacji martwych zwierząt z olchowego lasu. Nieznany sprawca porzucił ciała zwierząt hodowlanych w lesieInformacja o całym zajściu pojawiła się 11 maja 2021 roku na facebookowym profilu Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie. Jak możemy przeczytać w komunikacie, na terenie Nadleśnictwa Bartoszyce (woj. warmińsko-mazurskie) nieznany sprawca porzucił ciała martwych zwierząt hodowlanych. W olchowym lesie pracownicy Nadleśnictwa znaleźli rozkładające się szczątki zwierząt - szacuje się, że jest to przynajmniej sześć sztuk bydła. Ze względu na ciepłą pogodę, a także na fakt, że padlina znajduje się na mokradłach, procesy gnilne zachodzą szybko. Ma to negatywny wpływ na lokalny ekosystem; kwestia stanowi również duże wyzwanie dla leśników, którzy muszą wywieźć ciała martwych zwierząt z rozlewiska, na którym urzędują bobry. Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo: [EMBED-7]Kolejne szczątki krów znaleziono w okolicy, na prywatnym polu. Czy za obydwoma "niespodziankami" stoi ten sam sprawca? Niestety na obecną chwilę pytanie to pozostaje bez odpowiedzi.
Wystraszone zwierzątko zostało zabrane przez policjantów i strażaków - w dalszej kolejności borsuczym maluchem zaopiekowali się specjaliści z Ośrodka Rehabilitacji Mysikrólik. Na odsiecz małemu borsukowiFunkcjonariusze policji chronią nie tylko ludzkie życie i bezpieczeństwo - nierzadko koleje ich zawodowego życia krzyżują się z losem zwierząt w potrzebie. W połowie kwietnia portal Rolnik Info w tekście zatytułowanym Kobieta znalazła na polnej drodze porzucone szczenięta. Nie były to psy informował o małych, osieroconych liskach, którym bez wahania pomogli policjanci. 10 maja 2021 roku na oficjalnej stronie policji pojawił się komunikat, w którym opisano kolejną akcję pomocową zwieńczoną sukcesem. Tym razem głównym bohaterem historii okazał się być maleńki borsuk. Jak przekazują policjanci KWP w Katowicach, jedna z mieszkanek Wisły na terenie województwa śląskiego, w nocy usłyszała dźwięki łudząco przypominające płacz dziecka. Zaniepokojona kobieta zadzwoniła na policję. Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo: [EMBED-6]W okolicach potoku Łabajów funkcjonariusze odnaleźli malucha - był to jednak borsuk, a nie człowiek. Mały ssak przebywał w okolicy bez swojej mamy, a w wyniku dalszych dociekań okazało się, że samica musiała najprawdopodobniej zginąć. W akcji wzięli udział też druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej, którzy złapali przestraszone borsucze dziecko i przekazali je pod opiekę policjantom.
Zwierząt nie udało się niestety uratować. Pomysłodawcy pływającej farmy twierdzą jednak, że krowy wypadły za burtę z winy człowieka - dwukrotnie zapomniano bowiem o zamknięciu bramki zabezpieczającej. Pływająca farma w porcie w RotterdamieRotterdam jest jednym z większych miast Niderlandów i słynie m.in. z wielkiego portu. Holenderscy rolnicy, nastawieni na efektywne i ekologiczne rolnictwo, szczycą się wysokimi plonami i maksymalnym wykorzystaniem przestrzeni. Tym razem nie chodzi jednak o rolnictwo wertykalne, a pierwszą na świecie pływającą farmę krów mlecznych połączoną z mleczarnią. Inwestycja znajduje się nieopodal lądu, w rotterdamskim porcie. Wedle założeń pomysłodawców farma ma być przykładem tzw. miejskiego rolnictwa; prowadzi bowiem recykling odpadów i działa w zrównoważony sposób. Wiele fotografii pływającej farmy (ang. floating farm) można znaleźć m.in. na Instagramie.Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo: [EMBED-7]Choć krowy są bardzo zadbane, to niektórzy komentatorzy krytykują fakt, iż zwierzęta nie mają zapewnionego odpowiedniego dostępu do pastwiska i żyją blisko zanieczyszczeń pochodzących z miast. Z drugiej strony, kolejne fotografie pokazują zwierzęta pasące się na lądzie nieopodal farmy przycumowanej w porcie. Tego typu dyskusje nie są jednak obecnie największym problemem pomysłodawców pływającej farmy - w ostatnim czasie ich działalności przyglądają się ze sceptycyzmem obrońcy zwierząt.
W czwartek 6 maja bieżącego roku około godziny 17:45 do Ochotniczej Straży Pożarnej w Gorzowie Śląskim wpłynęło zgłoszenie o pożarze budynku inwentarskiego w miejscowości Jastrzygowice. W chlewni w jednym z boksów, gdzie przebywały prosięta, zapaliła się słoma. Już w trakcie dojazdu strażaków na miejsce okazało się, że ogień został stłumiony.- W trakcie dojazdu na miejsce zdarzenia, dyżurny stanowiska kierowania Komendanta Powiatowego PSP w Oleśnie przekazał informację, że pożar został stłumiony w zarodku przez właściciela budynku - powiadomili strażacy z OSP Gorzów Śląski.
Na przejściu granicznym w Chyżnem (woj. małopolskie) w dniu 30 kwietnia bieżącego roku małopolscy inspektorzy zatrzymali do kontroli pojazd należący do polskiego przewoźnika. W aucie przewożone były zwierzęta ze Słowacji do Polski.
Pomiędzy stacją kolejową w Bierutowie a przejazdem kolejowym na drodze wojewódzkiej DW 451 – wylot na Namysłów stwierdzono, że pociąg pasażerski uderzył w dwie krowy. - W wyniku zdarzenia jedna z krów leży obok składu pociągu, natomiast druga krowa zlokalizowana jest pod składem w przedniej części pociągu - relacjonowali funkcjonariusze z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Oleśnicy.Zapraszamy do obejrzenia naszego materiału wideo:
Jak powiadomili funkcjonariusze z Komendy Miejskiej Policji w Świętochłowicach, policjanci uzyskali informację, z której wynikało, że na jednej z posesji w Świętochłowicach mogą znajdować się zaniedbane zwierzęta. Doniesienia potwierdziły się gdy na miejscu pojawili się policjanci wraz z przedstawicielem świętochłowickiego Urzędu Miejskiego i służby weterynaryjnej. Na posesji odnaleziono zwierzęta, które utrzymywane były w fatalnych warunkach. Zwierzęta były brudne, odwodnione i niewyleczone z chorób.
Funkcjonariusze policji z komisariatu w Kamieńsku w dniu 29 kwietnia 2021 roku około godziny 14.30 pojawili się na jednej z posesji w centrum miasta, gdzie odnaleziono ranną sarnę. Jak się okazało, sarna miała okaleczoną racicę i kulejąc, poruszała się na 3 nogach.
Ogniska ptasiej grypy nr 246 - 272 w 2021 roku stwierdzono na podstawie badań przeprowadzonych w dniach 21-28 kwietnia 2021 r. w następujących województwach:mazowieckie (11),lubelskie (1), pomorskie (3), warmińsko-mazurskie (5), wielkopolskie (7). Wśród ognisk ptasiej grypy nr 246 - 272 w 2021, pięć z nich stwierdzono w gospodarstwach niekomercyjnych. Należą do nich dwa ogniska ptasiej grypy potwierdzone w województwie pomorskim, gdzie łącznie utrzymywano 96 sztuk drobiu, jedno ognisko w województwie lubelskim, gdzie utrzymywano łącznie 35 kur, perlic i przepiórek oraz dwa ogniska ptasiej grypy w województwie mazowieckim, gdzie łącznie utrzymywano 237 sztuk drobiu. Zapraszamy do obejrzenia naszego materiału wideo: Fot. Na podstawie danych GIW- W gospodarstwach, w których stwierdzono chorobę, zostały wdrożone wszelkie procedury zwalczania przewidziane w przypadku wystąpienia HPAI, zgodnie z prawodawstwem krajowym i UE. Drób poddawany jest zabiciu i utylizacji, a wokół ogniska ustanowiono obszary zapowietrzone i zagrożone - wskazano w komunikacie.
Jak powiadomił wczoraj Główny Lekarz Weterynarii, w Polsce wyznaczone zostały obszary wysokiego ryzyka wprowadzenia i rozprzestrzenienia się wirusów wysoce zjadliwej grypy ptaków. Obszary wysokiego ryzyka wyznaczono na terenach czterech województw w kraju. Fot. Na postawie GIWZapraszamy do obejrzenia naszego materiału wideo: [EMBED-8]Zgodnie z komunikatem Głównego Lekarza Weterynarii, na podstawie decyzji wykonawczej Komisji Europejskiej, wskazano środki zmniejszające ryzyko, jakie mogą zostać wdrożone w zależności od sytuacji epidemiologicznej, są to między innymi zakazy:utrzymywania drobiu na wolnym powietrzu (wyjątek stanowi sytuacja, gdy drób jest chroniony przed kontaktem z dzikim ptactwem, lub gdy drób jest pojony i karmiony w zamkniętych pomieszczeniach)utrzymywania kaczek i gęsi razem z innymi gatunkami drobiu (za wyjątkiem sytuacji, gdy ryzyko wprowadzenia wirusa uznane zostanie za nieistotne ze względu na m.in. charakterystykę gospodarstwa),gromadzenia drobiu na targach, pokazach, wystawach i imprezach kulturalnychWszystkie zakazy zostały opisane w komunikacie >tutaj<. Jak zaznaczono w komunikacie, na obszarach wysokiego ryzyka wprowadzenia i rozprzestrzeniania się wirusów ptasiej grypy powiatowy lekarz weterynarii, bądź wojewoda na wniosek wojewódzkiego lekarza weterynarii w zależności od sytuacji epizootycznej na danym obszarze może wprowadzić powyższe zakazy.
Na szczęście świnia została uratowana dzięki szybkiej i zdecydowanej akcji pomocowej strażaków. Świnia w opałachJak możemy przeczytać na facebookowym profilu Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej z Lublina, w czwartek 22 kwietnia 2021 roku doszło do niecodziennego zdarzenia: do studzienki wpadła świnia. Zwierzę oczekiwało na pomoc ludzi na terenie jednego z gospodarstw we wsi Zemborzyce Tereszyńskie w gminie Konopnica na Lubelszczyźnie.Okazało się bowiem, że świnia wpadła do niezabezpieczonego otworu studzienki, która miała głębokość dwóch metrów. Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo: [EMBED-7]Bohaterka niniejszej historii przeżyła upadek, a na miejsce przyjechali wkrótce strażacy z JRG w Lublinie i OSP w Pawlinie. Druhowie bez wahania zdecydowali się na pomoc świni - korzystając z pasów transportowych, wyciągnęli ją na powierzchnię. Z relacji strażaków na facebookowym proflu KM PSP z Lublina wiemy, że zwierzak został przekazany swojemu właścicielowi i nie odniósł poważnych obrażeń. Nie wiadomo jednak, jakie były przyczyny tego, że świnia biegała wolno, wskutek czego znalazła się w studzience.
Pięć nowych przypadków wścieklizny u lisów zostały potwierdzone na podstawie badań, które wpłynęły z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego – Państwowego Instytutu Badawczego Puławach w dniu 13 kwietnia bieżącego roku. Fot. Na podstawie danych GIWZapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo: [EMBED-8]
Z opresji, która mogła potencjalnie zagrażać życiu konia, zwierzę uratowali strażacy OSP Torzym i JRG Sulęcin. Koń utknął w błocieNa oficjalnej stronie Komendy Państwowej Straży Pożarnej w Sulęcinie możemy przeczytać, iż 23 kwietnia 2021 roku w jednym z gospodarstw w miejscowości Torzym w województwie lubuskim doszło do niepokojącego zdarzenia. Koń dostał się na błotnisty teren na jednym z pastwisk i się przewrócił. Niestety, zwierzę nie było w stanie wstać o własnych siłach. W pierwszej kolejności swoich sił w ratowaniu zwierzęcia próbował jego właściciel.Niestety, wszelkie starania zdały się na nic - stało się jasne, że do uwolnienia konia z opresji potrzeba dodatkowej pomocy. Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo: [EMBED-8]Zgłoszenie o problemie trafiło do lokalnej straży pożarnej tego samego dnia w okolicach południa. Na miejsce przyjechały dwa zastępy strażaków - OSP Torzym i JRG Sulęcin.
Ogniska ptasiej grypy 226 - 245 w 2021 roku stwierdzono na podstawie badań przeprowadzonych od 21 do 23 kwietnia 2021 r. w następujących województwach:mazowieckim (11)warmińsko-mazurskim (2)pomorskim (6)wielkopolskim (1)Wśród ognisk 226 - 245 sześć stwierdzono w gospodarstwach niekomercyjnych na terenie województwa pomorskiego w powiatach sztumskim (4) i malborskim (2). Łącznie w tych gospodarstwach utrzymywano 470 kur. Fot. Na podstawie danych GIWZapraszamy do obejrzenia naszego materiału wideo: Zgodnie z komunikatem wydanym przez Głównego Lekarza Weterynarii, w gospodarstwach, w których potwierdzono ogniska od 226 do 245 w 2021 w 2021 roku, wdrożone zostały wszelkie procedury zwalczania ptasiej grypy, zgodnie z prawodawstwem zarówno unijnym, jak i krajowym. - Drób poddawany jest zabiciu i utylizacji, a wokół ogniska ustanowiono obszary zapowietrzone i zagrożone - wskazano w komunikacie.
Do zdarzenia doszło wczoraj, 23 kwietnia po godzinie 21:00. W miejscowości Ulatowo-Czerniaki w województwie mazowieckim ogniem został objęty murowany budynek gospodarczy. Na miejsce zdarzenia zostały zadysponowane zastępy strażackie. Funkcjonariusze po pojawieniu się na miejscu stwierdzili, że cały obiekt zajęty jest pożarem. Zapraszamy do obejrzenia naszego materiału wideo:
Złodziejem okazał się być 59-letni mężczyzna. Część gołębi wróciła do prawowitych właścicieli. Dwukrotnie ukradł gołębieObydwie kradzieże miały miejsce w województwie małopolskim. Pierwsze zgłoszenie o tajemniczym zniknięciu gołębi w Andrychowie w powiecie wadowickim policja otrzymała pod koniec marca bieżącego roku. Z terenu ogródka działkowego ukradziono wówczas sześć ptaków, których łączna wartość sięgała 14 tysięcy złotych. Wynika stąd, że pojedynczy gołąb wyceniany był na ponad 2,3 tysiące złotych. Do kolejnego alarmującego zdarzenia doszło na początku kwietnia - wadowicka policja otrzymała wtedy informację o kolejnej kradzieży gołębi. Tym razem zniknęło szesnaście ptaków o łącznej wartości 18 tysięcy złotych. Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo: [EMBED-6]Do drugiego przestępstwa doszło na terenie innej posesji, jednakże - podobnie jak w pierwszym przypadku - wszystko rozegrało się w gminie Andrychów. Funkcjonariusze policji zaczęli podejrzewać, że za obydwoma kradzieżami może stać ta sama osoba.
By ukazać skalę systematycznie topniejącej populacji trzody chlewnej w Polsce, wystarczy dodać, że podobnie złej sytuacji nie było w naszym kraju od siedemdziesięciu lat. Dramatyczny spadek pogłowia świń w PolsceBez wątpienia można mówić tutaj o trendzie, bo dane wskazują jednoznacznie, iż spadek liczby świń w kraju postępuje od dłuższego czasu.Na początku kwietnia 2021 roku w naszym kraju było 10,2 milionów sztuk trzody chlewnej. Jest to 9,4% mniej niż w styczniu 2021 roku, a także 11,6% mniej wobec danych z czerwca 2020 roku.Jak podaje portal agropolska.pl, podobna tendencja zauważalna była w Polsce sześć lat temu, jednakże pogłowie świń nie było aż tak małe, jak ma to miejsce obecnie. Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo: [EMBED-6]W historii powojennej Polski najmniejszą liczbę świń odnotowano w latach 50. XX wieku, w czasach głębokiego komunizmu. Aktualne dane mogą w tym aspekcie mocno zaskoczyć - liczba świń plasuje się teraz na najniższym poziomie od połowy ubiegłego wieku. Mimo tego, że 33% wszystkich stad w Polsce liczy nie więcej niż dziesięć świń, to zauważalna jest również postępująca koncentracja hodowli. W 2020 roku średnia liczba zwierząt w stadzie przekroczyła magiczną liczbę 100 sztuk.
Sprawą zajęła się prokuratura, a gmina Marcinowice wydała oświadczenie, w którym ubolewa nad zaistniałą sytuacją. Sołtyska ciągnęła za samochodem swojego psaJak relacjonuje Fundacja Mam Pomysł na stronie internetowej Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Świdnicy, 6 kwietnia otrzymano telefon z informacją o psie, który - przywiązany do samochodu łańcuchem - był ciągnięty za pojazdem. Jak się okazało, winowajczynią była 59-letnia sołtyska wsi Wirki, położonej w powiecie świdnickim na terenie województwa dolnośląskiego. Kobieta jest również z zawodu rolniczką. Sołtyska została zauważona przez okolicznych mieszkańców między Wirami a Wirkami, kiedy ciągnęła psa za samochodem. Świadkowie bez chwili zwłoki zawiadomili o fakcie policję, która po przybyciu na miejsce aresztowała 59-latkę. Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo: [EMBED-5]Pies trafił do schroniska dla bezdomnych zwierząt. Jak się okazuje, czworonóg doznał bardzo dotkliwych obrażeń ciała, m.in. otwartych, głębokich ran na łapach, tułowiu i pysku.Jak zaznaczają członkowie Fundacji, pies pozostaje pod opieką schroniska, dopóki nie wyzdrowieje, a sołtyska zostanie pociągnięta do odpowiedzialności karnej za znęcanie się nad zwierzęciem.
Z materiałów nadesłanych przez czytelników do dziennikarzy Gazety Wyborczej wiadomo, że w wejherowskiej parafii zamieszkuje teraz stado danieli. Ksiądz proboszcz Andrzej Leszczyński twierdzi, że darczyńca chce pozostać anonimowy. Daniele arcybiskupa Głódzia: z Gdańska do WejherowaW ogrodzie gdańskiej rezydencji arcybiskupa Głódzia hodowane były daniele. Niestety, wraz z nakazem Watykanu dotyczącym kary za tuszowanie nadużyć seksualnych w swojej diecezji, duchowny musiał wyprowadzić się z Gdańska. Co jednak stało się ze stadem zwierząt? Jak relacjonują dziennikarze, daniele nie zostały zabrane przez arcybiskupa do innego miejsca zamieszkania. Miały bowiem trafić do parafii pw. świętego Karola Boromeusza w Wejherowie. Choć sytuacja zdaje się dość prosta, bo daniele z jednego miejsca przeniesiono na inne, to - jak się okazuje - są wokół niej pewne niedomówienia.Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo: [EMBED-4]Początkowo duchowny z Wejherowa zaprzeczał, by daniele przebywały pod jego opieką, choć fotografie nadesłane przez ludzi mieszkających w okolicy świadczyły o czymś innym. Wkrótce jednak ksiądz Andrzej Leszczyński potwierdził, że otrzymał daniele od anonimowego darczyńcy. Proboszcz parafii pw. świętego Karola Boromeusza nie chciał potwierdzić, że daniele pochodzą od arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia.
Niektóre regiony, które dotychczas należały do obszaru zagrożenia, uzyskają status obszarów objętych ograniczeniami. Oznaczać to będzie znaczne ułatwienia dla hodowców trzody chlewnej w Polsce. Decyzja wykonawcza Unii EuropejskiejTzw. obszar zagrożenia, czyli strefa niebieska, znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie potwierdzonych ognisk afrykańskiego pomoru świń. Nie trzeba dodawać, że ze względu na sytuację epidemiologiczną sprzedaż czy transport zwierząt są znacznie utrudnione. Władze unijne uznały, że część regionów w Polsce, które dotychczas znajdowały się w strefie niebieskiej (czyli obszarze zagrożenia), będzie włączona do strefy czerwonej (czyli objętej ograniczeniami). Ze strefy niebieskiej do czerwonej przeniesione będą gminy Bartoszyce, Bisztynek w powiecie bartoszyckim i gmina Jeziorany w powiecie olsztyńskim (woj. warmińsko-mazurskie), gminy Żmudź, Dorohusk, Dubienka, Kamień, Leśniowice, Wojsławice w powiecie chełmskim, gminy Stary Zamość, Skierbieszów, Zamość, Miasto Zamość, Sitno w powiecie zamojskim oraz gminy Ostrówek, Lubartów w powiecie lubartowskim (woj. lubelskie). Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo: Ze strefy niebieskiej do strefy żółtej (obszaru ochronnego) trafią powiaty: koniński (gmina Grodziec), kaliski (gminy Blizanów, Stawiszyn, Żelazków) i pleszewski (gminy Gizałki, Chocz, Czermin, Pleszew, Gołuchów). Z kolei ze strefy czerwonej (objętej ograniczeniami) do strefy żółtej przejdą powiaty: pułtuski (gminy Pokrzywnica, Winnica i Świercze), ciechanowski (gmina Grudusk), mławski (gminy Stupsk i Wiśniewo), płoński (gminy Baboszewo, Dzierzążnia i Raciąż) i płocki (gminy Bulkowo i Staroźreby).
Pierwszą z wprowadzonych grzywny będzie można otrzymać za:Niezachowanie zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia.W tym przypadku grzywna może wynieść od 50 do 250 zł. Zapraszamy do obejrzenia naszego materiału wideo:
Podczas spotkania Jarosław Kaczyński zapytany został o sprawę "piątki dla zwierząt". Prezes PiS odniósł się do kwestii związanej z zakazem uboju rytualnego. - Wydaje mi się, że mamy do czynienia z bardzo skuteczną kampanią, która prowadzi do tego, że wielu, w szczególności rolników, uważa, że te zakazy, które mają być wprowadzone, czy miały być wprowadzone, bo w tej chwili ta sprawa nie stoi, będą, np. skutkowały tym, że nie będzie można sobie zrobić rosołu z kury, własnej kury, na obiad. To oczywiście to jest całkowita nieprawda - przekazał dziś Jarosław Kaczyński. Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo: [EMBED-4]
Jak podaje agropolska.pl, w lutym 2021 roku przedsiębiorstw z branży rolnej, które stały się niewypłacalne, było aż osiemnaście. Tak dużej skali problemu w tym sektorze nie odnotowano nigdy wcześniej. Niewypłacalność przedsiębiorstw z branży rolnejNa samym początku warto podkreślić, że niewypłacalność dotyczy nie tylko samych rolników, ale też m.in. dostawców pasz i agrochemii, producentów maszyn, a także firm skupujących produkty z gospodarstw rolnych. Mamy obecnie do czynienia z błędnym kołem - zamknięcie restauracji, hoteli, ograniczone funkcjonowanie szkół i wielu miejsc pracy sprawia, że zapotrzebowanie na żywność uległo zachwianiu. Przez to problemy przeżywają sami rolnicy, a wraz z nimi przedsiębiorcy, którzy dostarczają im środków i narzędzi do pracy w gospodarstwie. Jak podaje Monitor Sądowy i Gospodarczy, od początku 2021 roku niewypłacalność ogłosiło 316 polskich firm. Dla porównania warto dodać, że jest to aż o 75% więcej, niż w analogicznym okresie rok temu. Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo: [EMBED-4]Rekordy bite są również w liczbie niewypłacalnych przedsiębiorstw związanych z branżą rolną - tylko w lutym przybyło ich osiemnaście. Jak podaje agropolska.pl, jest to skala dotychczas niespotykana.
W Kościerzynie obok pomnika przy rondzie Kaszubskim zamieszczony został plakat. Na czarnym tle podzielonym na dwie części, po lewej stronie zobaczyć można zdjęcie Waldemara B. z datą 2019. - Mamy dość dyktatury dewiantów - można przeczytać pod zdjęciem byłego senatora PiS. Po prawej stronie widnieje napis "Dewiant rok 2021" i zamieszczone zostało zdjęcie z nagrania, na które w zeszłym tygodniu pojawiło się w mediach. Na kadrze widać samochód polityka, do którego przywiązany jest pies. - Kocham zwierzęta. (…) tak jak ja się psami opiekuję, to mało kto (...) - takie słowa byłego senatora można przeczytać pod zdjęciem z nagrania. Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo: [EMBED-4]
Przypomnijmy, w miniony czwartek były senator Prawa i Sprawiedliwości został zatrzymany przez policję po tym, jak wpłynęło skandaliczne nagranie. Na początku nagrania, które zarejestrował kierowca samochodu, jadącego za politykiem, widać, jak zwierze, przywiązane sznurkiem początkowo jeszcze biegnie za autem, a później już nie nadąża, po czym przewraca się i dalej jest wleczone za samochodem. Na terenie posesji odnalezione zostały także zwłoki psa. Waldemar B. następnego dnia usłyszał zarzut "znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem w ten sposób, że przywiązał zwierzę do haka holowniczego samochodu, ruszył i zwiększając prędkość, tak że pies nie nadążył, przewrócił się i był ciągnięty". Zapraszamy do obejrzenia naszego materiału wideo: [EMBED-5]
Jak się okazało, mężczyzna posunął się do tak okrutnego czynu, ponieważ był zły na pasierba. By zrobić mu na złość, spalił należące do niego króliki. Okrutny czyn nietrzeźwego mężczyznyO karygodnym wydarzeniu poinformowała na swojej stronie internetowej Komenda Powiatowa Policji w Iławie 30 marca 2021 roku. Jak wynika z komunikatu służb, w jednym z domostw położonych na terenie gminy Iława, nietrzeźwy mężczyzna wszczął awanturę. Chłopak, który zadzwonił na policję, zgłosił, że jego ojczym goni go z siekierą i grozi mu. Doszło również do tego, że mężczyzna - rozzłoszczony na swojego pasierba - pochwycił dwa z jego królików i wrzucił je do palącego się pieca. 36-letni agresor został zatrzymany przez policję i osadzony w areszcie. Przyznał się do zarzucanych mu czynów, tj. zabicia zwierząt ze szczególnym okrucieństwem. Zapraszamy do obejrzenia naszego najnowszego materiału wideo: [EMBED-5]Przewinienie tego typu kategorii podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat. Sprawa jest w toku.