Na facebookowym profilu Stowarzyszenia Przyjaciół Dorzecza Gwdy pojawił się niepokojący wpis: na rzece Głomii w Wielkopolsce w ciągu zaledwie dwóch godzin spuszczono wodę, by móc przeprowadzić prace remontowe mostu. Jak przekazała organizacja, proces ten został przeprowadzony zbyt szybko, co doprowadziło do - ich zdaniem - katastrofy ekologicznej. W korycie wyschniętej rzeki leżą obecnie tysiące śniętych ryb gatunków chronionych. Stowarzyszenie grzmi o katastrofie ekologicznejJak możemy przeczytać na facebookowym profilu Stowarzyszenia Przyjaciół Dorzecza Gwdy, do dramatycznej sytuacji doszło we wtorek 6 lipca na rzece Głomia w Krajence na terenie województwa wielkopolskiego. Ponieważ istniała potrzeba przeprowadzenia prac remontowych na moście, Wody Polskie zdecydowały na czasowe spuszczenie wody z rzeki. Jak informuje organizacja ekologiczna, woda została usunięta z koryta rzeki w bardzo krótkim czasie - od około 1,5 do 2 godzin, nie zachowując przy tym odpowiednich procedur. Na prośbę urzędu miasta Krajenki spuszczenie wody z Głomii zostało przeprowadzone przez pracowników Wód Polskich. Warto jednak dodać, że - jak podaje agropolska.pl - gmina Krajenka wskazuje, że nie wnioskowała do Wód Polskich o całkowite spuszczenie wody z rzeki, ale tylko o obniżenie jej poziomu.
Gospodarstwa rolne muszą nieustannie się rozwijać, by w efektywny sposób produkować żywność i dawać zyski rolnikom. Nieodzownym elementem inwestycji jest bez wątpienia kupowanie maszyn. Na wieść o tym, że w porównaniu do ubiegłego roku w czerwcu 2021 roku rolnicy kupili o 38% nowych ciągników więcej, część internautów drwiąco skomentowała sytuację finansową producentów żywności. Jeden z internautów napisał gorzko o rolnikach: - A tak narzekają jak im ciężko. Rolnicy chcą rozwijać swoje gospodarstwaW ostatnim czasie w mediach pojawiły się podsumowania dotyczące liczby zarejestrowanych nowych ciągników w czerwcu 2021 roku. W ubiegłym miesiącu polscy rolnicy kupili 1269 nowych ciągników - było to aż o 38% więcej w porównaniu do czerwca 2020 roku. Fakt ten nie spodobał się części komentatorów, którzy wytknęli rolnikom, że kreowany przez nich obraz wsi kłóci się z rzeczywistością: >Inni internauci również pokusili się o krytykę rolników, mówiąc: >>Rolnikom zdecydowanie nie spodobały się słowa krytyków - zarzucili im zazdrość i zawiść, a także brak zrozumienia dla zróżnicowanej sytuacji rolników w Polsce.
Rolnictwo jest dziedziną, która stale się rozwija, a nowe spojrzenie na sprawy produkcji żywności może zadziwić niejednego doświadczonego gospodarza. Niektóre z nowatorskich sposobów uprawy ziemi są tak naprawdę powrotem do natury, jak ma to miejsce m.in. w przypadku siewu bez uprzedniej orki ziemi. Jeden z rolników, który prowadzi swoje kontro na portalu YouTube.com, w drugiej połowie czerwca zaprezentował efekty wzrostu kukurydzy na macie z żyta 35 dni po wysiewie. Pomysł kreatywnego rolnika został skomentowany nie tylko na YouTube.com, ale też w innych mediach społecznościowych. Choć metoda siewu bezorkowego jest bardzo popularna m.in. w USA, to niektórzy polscy rolnicy nadal podchodzą do niej z pewną podejrzliwością. Siew bezorkowy i dyskusja w internecieGrupy społecznościowe w sieci internetowej są źródłem inspiracji dla rolników, którzy chętnie dzielą się swoich doświadczeniem, jak i pomagają w codziennych problemach. W ostatnim czasie na jednej z popularnych grup rolniczych w mediach społecznościowych pojawił się link do filmu na YouTube.com, którego autorem jest Andrzej Leszczyński. Rolnik w filmie zatytułowanym Kukurydza No-till 35dni po siewie w żyto [pis. oryg. - przyp. red.] zaprezentował efekty siewu, przed którym nie zorał ziemi. Post wzbudził zainteresowanie rolników - część z nich pochwaliła pomysł siana kukurydzy bez orki prosto na tzw. matę z żyta; pozostali gospodarze nie kryli sceptycyzmu wobec tego rozwiązania, wskazując, że metoda ta jest pożywką dla chwastów i gryzoni. Jak się jednak okazuje, technika no-till (ang. bez orki) staje się coraz bardziej popularna m.in. na Zachodzie, choć wcale nie należy do typowych "nowatorskich" rozwiązań współczesnego świata. Jest ona bowiem znana od dawna, lecz częściowo zanikła wraz z pojawieniem się nowoczesnych maszyn na wsiach. Geniusz omawianej techniki tkwi w jej prostocie - zamiast orania ziemi przed siewem, ziemię pozostawia się nietkniętą. Jakie korzyści rolnicy widzą po tego typu siewie? Jeden z internautów podzielił się swoją opinią na temat filmu rolnika w następujący sposób: >Kolejny z komentatorów wskazał na popularność techniki na Zachodzie: >
Dwóm mieszkankom powiatu legnickiego udowodniono dokonywanie oszustw. Jak się okazało, kobiety oferowały sprzedaż gruntu zainteresowanym osobom bez zamiaru sfinalizowania transakcji. Straty poszkodowanych opiewają na ponad 100 tysięcy złotych.Jak poinformowała podkom. Jagoda Ekiert z Komendy Miejskiej Policji w Legnicy, funkcjonariusze policji z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Miejskiej Policji w Legnicy zakończyli przestępczy proceder dwóch kobiet. 64-latka oraz 44-latka ogłaszały na sprzedaż grunt. Tyle że nie miały zamiaru finalizować transakcji.
Zakończyły się poszukiwania zaginionego 84-latka. Ciało mężczyzny zostało odnalezione pod dwóch dniach w wiejskiej studni. Jak powiadomiła rzecznik KPP w Płońsku, podkom. Kinga Drężek-Zmysłowska, w minioną środę, 30 czerwca bieżącego roku przed godziną 13:00 do płońskich funkcjonariuszy policji wpłynęło zgłoszenie. Ze słów starszej kobiety, mieszkanki miejscowości Rąbież w gminie Naruszewo wynikało, że zaginął jej 84-letni mąż.
Nie ma wątpliwości, że wszelkiego rodzaju działalność człowieka pozostawia ślad na stanie środowiska naturalnego. Zgodnie z wynikami najnowszego raportu zleconego przez Fundację Przyjazny Kraj o nazwie Zasoby wodne w Polsce - ochrona i wykorzystanie, rolnictwo w większej mierze niż sektor komunalny przyczynia się do pogorszenia stanu wód w naszym kraju. Jak relacjonuje Rzeczpospolita, kolejnym sektorem, który ma katastrofalny wpływ na wody jest turystyka. Rolnictwo bardziej szkodliwe niż przemysł? W ostatnim czasie Rzeczpospolita podzieliła się wynikami raportu Zasoby wodne w Polsce - ochrona i wykorzystanie zleconego przez Fundację Przyjazny Kraj i przeprowadzonego przez firmę Alternator. Wyniki analizy mogą mocno zdziwić - w powszechnym przekonaniu to przemysł i miasta (a nie działalność rolna i turystyka) są głównym źródłem pogarszania się stanu środowiska.Rezultaty badań są jednak konkretne: w rolnictwie stosuje się zbyt duże ilości nawozów mineralnych, które trafiają później do wód i wywołują ich eutrofizację. Rolnicy stosują również zbyt wiele nawozów naturalnych (często w niewłaściwym czasie), co doprowadza do sytuacji, w której gleba nie jest w stanie przyjąć wszystkich składników. Efekt? Zanieczyszczenia śródlądowych wód podziemnych i powierzchniowych, jezior i Morza Bałtyckiego. Analitycy wskazują, że sektor rolny odpowiedzialny jest w ten sposób za połowę nadmiarowych związków organicznych w Morzu Bałtyckim. Dobitnym przykładem katastrofalnych skutków eutrofizacji wód są m.in. plagi sinic w Bałtyku.
Spory sąsiedzkie na wsiach obrosły już niejedną legendą, a ich przykład został uwieczniony m.in. w postaci komicznego konfliktu bohaterów filmu Sami swoi - Kargula i Pawlaka. Jak się okazuje, lata mijają, a ludzka mentalność pozostaje taka sama - dowodem na to stwierdzenie jest historia naszego czytelnika, którego życie skutecznie utrudnia wiecznie niezadowolona sąsiadka. Jak stwierdził czytelnik (proszący o anonimowość), wraz z ojcem chętnie pomaga lokalnej społeczności, m.in. poprzez odśnieżanie drogi czy łatanie dziur. Niestety, za każdym razem sąsiadka wszczyna konflikt i dzwoni po policję. Raban o odśnieżanie Bywają sąsiedztwa, w których niemal zawsze trwa sielanka; bywają jednak i takie wsie, gdzie najmniejsze choćby odstępstwo od codziennej rutyny kończy się przyjazdem policji. Jeden z naszych czytelników, rozgoryczony zachowaniem sąsiadki, jeden z przykładów wiecznie żywego konfliktu opisał następująco: - W moim powiecie duża liczba ludzi z mojej wsi pracuje w dwóch dużych zakładach, w których zmiana zaczyna się o 6:00 rano. Gdy mój tata pewnego dnia wyjechał o godzinie 4:00 rano, aby ułatwić ludziom dojazd do pracy, pewna miła sąsiadka postanowiła straszyć nas policją oraz dzwonić do gminy tylko dlatego, że odśnieżamy drogę publiczną i zakłócamy ciszę nocną. Jak się okazuje, przytoczony przykład nie był jedyną sytuacją, w której sąsiedzi weszli na wojenną ścieżkę.
W ostatnim czasie media obiegła niespodziewana wiadomość: emerytowany arcybiskup Sławoj Leszek Głódź, ukarany przez Watykan za opieszałość w walce z wykorzystywaniem seksualnym nieletnich przez duchownych, został sołtysem w Piaskach na Podlasiu. Choć prawo kanoniczne wskazuje, że duchowni nie mogą sprawować publicznych urzędów, to sam arcybiskup uważa, że bycie sołtysem nie ma w sobie nic niewłaściwego i nie musi konsultować tego ze Stolicą Apostolską.Jakie plany wobec sołectwa ma duchowny? W rozmowie z dziennikarzami zapowiedział, że chce m.in. zadbać o chodniki, by nie rosła na nich pokrzywa. Emerytowany arcybiskup działa jako sołtysWe wtorek 29 czerwca 2021 roku emerytowany arcybiskup Sławoj Leszek Głódź pojawił się na sesji rady Jaświły, co było jego publicznym debiutem w roli sołtysa wsi Piaski. Sprawę zrelacjonował Fakt.pl - dzięki dostępnym w internecie materiałom wideo możemy zobaczyć, że obecność kontrowersyjnego arcybiskupa przyciągnęła na miejsce spore grono dziennikarzy. Nie obyło się bez pytań adresowanych wobec arcybiskupa Głódzia - przedstawiciele mediów zapytali m.in. w jaki sposób nowy sołtys zamierza działać w podległej mu wsi. Emerytowany kapłan odpowiedział dziennikarzom portalu Fakt.pl: - [Będę robić to - przyp. red.] czego [mieszkańcy - przyp. red.] będą oczekiwali. Żeby pokrzywy nie rosły na chodnikach. Światło żeby było. Takie społeczne sprawy.
Od 1 lipca 2021 oku wszystkie osoby, którym marzy się własny dom, spotka niemała niespodzianka - wniosek o pozwolenie na budowę i zgłoszenia z projektem domu będą mogły być przekazywane nie tylko w formie fizycznej, ale również elektronicznej. Zmiana ta może okazać się prawdziwą rewolucją w prawie budowalnym i znacznie ułatwić proces budowania własnego domostwa. Przesyłanie wniosków i projektów ma być bowiem możliwe poprzez aplikację e-Budownictwo. Ogromne zmiany dla osób budujących domyBudowa domu to ogromne przedsięwzięcie - mnogość detali, które wymagają szczególnej uwagi, może przytłoczyć osoby, które nie mają większego doświadczenia w tym temacie. Jak się jednak okazuje, najnowsze informacje z branży budowlanej dają powód do tego by wierzyć, że już wkrótce nastąpią istotne zmiany, które będą mogły pomóc w sprawnym przejściu przez wszystkie formalności prowadzące do stworzenia własnego domostwa. Wedle wiadomości na portalu Interia.pl, Główny Urząd Nadzoru Budowlanego uruchomi nową opcję w aplikacji o nazwie e-Budownictwo. Za jej pośrednictwem będzie można przesyłać zarówno wnioski o pozwolenie na budowę domu mieszkalnego, a później - również jego projektu. Dzięki temu wnioskodawcy z pewnością zaoszczędzą wiele czasu na wizytach w urzędach, a sam proces pracy z dokumentami będzie prostszy i - miejmy nadzieję - bardziej przejrzysty.
Od wielu miesięcy słyszało się o akcji Agrounii, którą było zbieranie funduszy na spełnienie marzenia Gienka i Andrzeja Onopiuków o posiadaniu własnej prasy belującej. Jak przekazał lider ruchu - Michał Kołodziejczak - maszyna została zakupiona już miesiąc temu, a we wtorek 29 czerwca 2021 roku belarka ruszyła w drogę do swoich właścicieli na Podlasiu. Pod postem Agrounii pojawiło się wiele pochlebnych komentarzy internatów - nie zabrakło jednak gorzkich słów ze strony niektórych rolników, którzy otwarcie krytykowali pomysł zbierania pieniędzy na nowe maszyny.Agrounia jedzie na Podlasie z belarkąJeden z najbardziej popularnych bohaterów kultowego serialu Rolnicy. Podlasie nigdy nie krył, że jednym z jego największych marzeń jest posiadanie własnej belarki. Niestety, od realizacji tego zamierzenia dzieliła go przeszkoda natury finansowej. W pewnym momencie losem Andrzeja i Gienka Onopiuków zainteresowali się działacze Agrounii, którzy zdecydowali, że pomogą rolnikom w kupnie nowej prasy belującej. Zbiórka trwała przez pewien czas i zakończyła się pełnym sukcesem - jak poinformował lider Agrounii Michał Kołodziejczak, we wtorek 29 czerwca 2021 roku maszyna zostanie przekazana rolnikom w Plutyczach. - Całkiem niedawno zbieraliśmy na belarkę, na prasę dla naszych kolegów z Plutycz. (...) Za mną jest piękna, nowiutka belarka dla chłopaków, dla Andrzeja i Gienka. Nowiutka, pachnąca, zieloniutka. W tej chwili wstawiamy ją na lawetę, wyjeżdżamy za chwilę do Plutycz, (...) przypinamy pasami i robimy to, co zaplanowaliśmy. (...) Jeżeli sobie coś zaplanowaliśmy, to dokładnie to robimy - powiedział Michał Kołodziejczak w nagraniu dostępnym na facebookowym profilu Agrounii. Ponadto dodał: - Realizujemy plan, który przyjęliśmy - to dla nas jest najistotniejsze. Wiele osób pytało: "co dalej z belarką?", "co się stało z pieniędzmi?", bo przecież tyle zostało uzbierane. Belarka była kupiona ponad miesiąc temu, my długo czekaliśmy na odpowiedni moment, kiedy ją zawieźć i oto w ten sposób pakowana jest teraz na lawetę przez Andrzeja, przez naszego działacza (...) i będzie niebawem już w Plutyczach - z Lubelszczyzny jedziemy na Podlasie. Co będzie się dalej działo - będziemy Wam pokazywać, ale jedno jest pewne: (...) to, co zaplanowane, to będzie zrealizowane. Miała być belarka - jest belarka. Miała być nówka - jest nówka. Miała być na sianokosy - będzie. Dzisiaj pierwsze bele już będą z niej wyskakiwały.
Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź został nowym sołtysem w Piaskach na Podlasiu. Jak powiadomiono, arcybiskup na stanowisko został wybrany jednogłośnie. Wiadomość o wyborze nowego sołtysa została zamieszczona na stronie urzędu gminy. Jak się okazało jeszcze w połowie czerwca przeprowadzone zostały wybory uzupełniające sołtysów miejscowości Mociesze i sołectwa Piaski. Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź na funkcję sołtysa został wybrany w Piaskach, a Krzysztof Kolendo w Mocieszach.
Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt (DIOZ) za pośrednictwem mediów społecznościowych powiadomił o poniedziałkowej interwencji. Jak się okazało, od byłej sołtysowej Krzyżowej Agnieszki S. odebrany został ledwo żywy pies. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez prezesa DIOZ, niebawem do świdnickiej prokuratury wpłynie zawiadomienie o znęcaniu się nad psem. - Oddech był płytki, pies niemalże nie reagował na bodźce. Spał na trawie, przypięty łańcuchem do budy. Jego skołtuniona sierść oblepiona była fekaliami i przemoczona od moczu - powiadomiono. Przy budzie nie było wody, w garnkach znajdowały się skisłe, ugotowane kości. Natychmiast została podjęta decyzja, że należy jak najszybciej odebrać konające zwierzę. Jak przekazano w mediach społecznościowych, była sołtys krzyczała do obecnych, by "spierda*** z jej posesji".
Koalicja Społeczna STOP FERMOM PRZEMYSŁOWYM za pośrednictwem mediów społecznościowych powiadomiła o proteście, który już jutro odbędzie się pod siedzibą Ministerstwa Środowiska w Warszawie. Protest odbędzie się w sprawie projektu ustawy odległościowej.Protest pod Ministerstwem Środowiska przy ul. M. Reja 3/5 w Warszawie odbędzie się jutro, 24 czerwca bieżącego roku o godzinie 13:00. Na proteście pojawią się mieszkańcy polskich wsi, tworzone przez nich stowarzyszenia ekologiczne oraz komitety protestujące, a także Greenpeace Polska i Fundacją Dobre Sąsiedztwo.
Choć niektóre nawyki podczas pracy na roli mogą się wydawać wielu osobom nieszkodliwe, to codzienna praktyka pokazuje, że nawet niewinne pomysły mogą mieć dramatyczny finał. Podczas przewożenia siana mężczyzna usiadł na dyszlu przyczepy podpiętej do ciągnika. W pewnym momencie 64-latek stracił równowagę i spadł pod koła jadącego pojazdu. Mieszkaniec gminy Wyszków poniósł śmierć na miejscu. Tragedia podczas przewożenia sianaChoć wypadki podczas prac polowych nie są niestety rzadkim zjawiskiem na polskiej wsi, to mało kto spodziewałby się tragedii podczas zwożenia siana do gospodarstwa. Jak dowiadujemy się z relacji wyszkowskiej policji, do dramatycznego zdarzenia doszło po godzinie 21:00 w sobotę 19 czerwca 2021 roku na drodze powiatowej między miejscowościami Ochudno a Porządź. Dwie osoby - mężczyzna i kobieta - zakończyli prace na polu i zwozili siano do gospodarstwa. Ponieważ ciągnik rolniczy ma miejsce tylko dla kierowcy, 64-latek usiadł na dyszlu przyczepy ciągniętej przez traktor. W pewnym momencie podczas jazdy rolnik stracił równowagę i spadł wprost pod koła pojazdu.
Spory między mieszkańcami wsi a osobami z miast, które przenoszą się na prowincję, nie są niestety rzadkością. W dużej mierze konflikty dotyczą zapachów i dźwięków typowych dla rolniczego krajobrazu. Jedna z rolniczek podzieliła się swoją historią na jednej z grup społecznościowych: wyznała, że chce zablokować odrolnienie ziemi, którą zakupili przybysze z miasta. Jak się okazuje, plany budowy mogą mieć negatywny wpływ na jej hodowlę bydła. - Za chwilę nie będzie gdzie bydła pasać - napisała internautka. Pod jej postem pojawiło się sporo zaskakujących odpowiedzi. Zablokować odrolnienie ziemi na wsiWielu mieszkańców miast buduje swoje domostwa na wsi, szukając dla siebie miejsca wypoczynku po ciężkich dniach spędzonych w pracy. Niektórzy postanawiają również tworzyć na terenach wiejskich hotele i pensjonaty. Problem w tym, że każda kolejna inwestycja może być potencjalnie problematyczna z punktu widzenia hodowli zwierząt i produkcji rolnej. Jedna z internautek podzieliła się swoim problemem w mediach społecznościowych, pisząc: >Rolniczka nie musiała długo czekać na odpowiedzi, wśród których znalazły się bardzo zaskakujące pomysły.
Już dziś o 20:15 stacja Fokus TV wyemituje 15 odcinek trzeciego sezonu programu "Rolnicy. Podlasie". Widzowie wieczorem kolejny raz będą mieli szansę zobaczyć swoich ulubionych bohaterów przy pracy. W Plutyczach pojawi się także gość. W najnowszym odcinku nie zabraknie wizyty w Plutyczach. W gospodarstwie Gienka i Andrzeja pojawi się nie tylko znany wszystkim widzom Jastrząb, ale i pani Nina - czyli sąsiadka rolników. Kobieta będzie pomagać rolnikom przebierać ziemniaki do sadzenia. Jak powiadomiła stacja, w najnowszym odcinku podczas sadzenia ziemniaków w Plutyczach, rolnicy będą opowiadać, jak sadzenie wyglądało kiedyś. Fani Gienka i Andrzeja już niedługo będą mieli szansę częściej oglądać swoich ulubionych bohaterów, o czym więcej można przeczytać >tutaj<. A co jeszcze wydarzy się w nowym odcinku "Rolnicy. Podlasie"?
W gminie Wyryki (woj. lubelskie) funkcjonariusze policji zatrzymali 31-latka. Mężczyzna z siekierą w ręku wtargnął na posesję sąsiadów, grożąc pozbawieniem ich życia i spaleniem. We wtorek 8 czerwca bieżącego roku do dyżurnego włodawskiej komendy wpłynęła informacja o zdarzeniu, do którego doszło w gminie Wyryki. Jak się okazało, na posesję sąsiadów z siekierą w ręku niespodziewanie wtargnął 31-letni mężczyzna.
Konflikty dotyczące gruntów na wsi nie są tylko symbolem przeszłości - zdarzają się one nierzadko również w dzisiejszych czasach. We wsi Wielkie Radowiska nowy dzierżawca pola zaorał jedyną drogę, która prowadziła do domu letniskowego pani Lidii. Wkrótce potem samozwańczy likwidator stuletniej drogi przyjechał z urzędnikami gminnymi do drugich sąsiadów - rolników Agnieszki i Tomasza, by poinformować ich, że droga ma być odbudowana na ich polu. Pani Agnieszka i pan Tomasz nie godzą się na takie rozwiązanie - droga miałaby bowiem przebiegać tuż obok ich domu. Możliwe, że sąsiedzki spór znajdzie swój finał w sądzie. Zaorał drogę bez pytaniaJak podaje portal Pomorska.pl, pani Lidia, właścicielka domu letniskowego we wsi Wielkie Radowiska w gminie Dębowa Łąka (woj. kujawsko-pomorskie), zaczęła mieć problemy z jedyną drogą dojazdową do swojej nieruchomości z momentem, gdy pole obok wydzierżawiła nowa osoba. Pewnego dnia droga, która była użytkowana przez sto lat, została zaorana przez nowego dzierżawcę. Warto dodać, że mężczyzna nie poinformował o swoim zamiarze pani Lidii. Właścicielka domu znalazła się w potrzasku - droga o długości kilometra przestała istnieć, a wraz z nią zniknęła możliwość dojazdu samochodem do nieruchomości. Wkrótce okazało się jednak, że problem zaoranej drogi dotknął nie tylko samą panią Lidię.
W momencie, gdy na wsi prace polowe trwają w najlepsze, nie brakuje doniesień na temat dramatycznych wypadków rolniczych. Jak podaje Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Końskich, w piątek 11 czerwca podczas belowania siana maszyna wciągnęła ręce rolnika. Mężczyzna poniósł straszliwe obrażenia ciała: jego ręce i okolice przedramion zostały całkowicie zmiażdżone. Wszystko przez jeden błąd: w pewnym momencie chciał poprawić ręką siatkę w maszynie. Maszyna zmiażdżyła ręce rolnikaDramatyczne wypadki podczas prac polowych wydarzają się praktycznie każdego dnia - zajęcia w gospodarstwie mają często wysoki poziom ryzyka kontuzji. Historia, którą przytaczają strażacy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Końskich na swojej stronie internetowej, jest przykładem szczególnie drastycznego wypadku podczas prac polowych. Ofiarą nieszczęścia stał się 37-letni rolnik, który w piątek 11 czerwca 2021 roku zajmował się belowaniem siana z pomocą maszyny. Mężczyzna chciał poprawić siatkę w belarce - niestety, w tym momencie maszyna wciągnęła jego ręce i przedramiona.
Dzika zwierzyna, na co dzień zajęta własnymi sprawami, rzadko kiedy wchodzi w kontakt ze swoimi zwierzęcymi pobratymcami z gospodarstw. Tym razem wizyta bobra na pastwisku we wsi Żerniki nie przebiegła w spokojnej atmosferze - gryzoń okazał się być agresywny i atakował pasące się krowy. W pewnym momencie interweniować musieli strażacy - finalnie bóbr trafił do klatki. Badania wyjaśnią, czy ssak nie padł ofiarą wścieklizny. Bóbr jak wściekły rzucał się na krowyBobry w powszechnej świadomości nie przedstawiają się jako agresywne stworzenia - zajęte budowaniem żeremi nie mają bowiem powodów, by atakować inne zwierzęta. Warto również dodać, że bobry odżywiają się tylko pokarmem roślinnym. Tym bardziej dziwić mogą doniesienia, które pojawiły się na facebookowym profilu Państwowej Straży Pożarnej w Tomaszowie Lubelskim - druhowie poinformowali, że w miejscowości Żerniki bóbr zaatakował krowy. Strażacy otrzymali zgłoszenie o nieproszonym gościu na pastwisku w poniedziałek 14 czerwca 2021 roku wczesnym popołudniem i bez chwili zwłoki udali się do gospodarstwa.
Na polskich drogach codziennie dochodzi do setek niebezpiecznych sytuacji, które coraz częściej dokumentowane są przez wszędobylskie kamery i aparaty fotograficzne. Na popularnym kanale Stop Cham na portalu YouTube.com w jednym z filmów pojawił się fragment przedstawiający beztroską jazdę pasażera na owijarce do bel. Fragment nagrania trwa krótko - mamy jednak nadzieję, że pasażer bezpiecznie dotarł do celu swej podróży. Pomysł solidnie rozbawił internautów - warto jednak pamiętać, że tego typu zabawa jest niebezpieczna i można otrzymać za nią grzywnę. Jechał na owijarce do belW filmie na kanale Stop Cham regularnie możemy oglądać ekscesy polskich kierowców, z których - bądźmy szczerzy - w znaczącej większości nie powinni być dumni. Zdarzają się jednak sytuacje, w których ludzka pomysłowość - pomimo ryzyka kontuzji - jest tak zaskakująca, że nietypowe nagrania szybko stają się hitami internetu. W filmie opublikowanym 7 czerwca 2021 roku, po czternastej minucie trwania wideo widzimy fragment z miejscowości Jednorożec, a w nim - owijarkę, na której jedzie anonimowy mężczyzna. Internauci w komentarzach pod filmem nie kryli swojego rozbawienia - widok osoby podróżującej w ten sposób jest rzeczywiście bardzo niecodzienny. Jeden z komentujących wskazał, że dodatkowy pasażer na owijarce wyglądał niczym Aladyn na latającym dywanie. >
Gienek i Andrzej Onopiukowie z pewnością są jednymi z najlepiej rozpoznawalnych rolników w całej Polsce. Swoją sławę zawdzięczają udziałowi w programie Rolnicy. Podlasie, a także prowadzonemu przez siebie profilowi w mediach społecznościowym. Nie będzie jednak przesadą stwierdzenie, że w ostatnim czasie Onopiukowie dosłownie zniknęli z przestrzeni internetowej, gdyż na ich fanpage'u nie pojawiają się żadne nowe wpisy. Czy cisza ze strony rolników spowodowana jest niechęcią do hejtu ze strony internautów czy mnogością zadań do wykonania w gospodarstwie? Onopiukowie milczą w mediach społecznościowychProfil Gienka i Andrzeja Onopiuków na portalu Facebook obserwuje ponad 71,6 tysiąca osób. Jeszcze do niedawna bohaterowie kultowego programu Rolnicy. Podlasie regularnie publikowali wpisy, dokumentujące ich codzienność w Plutyczach. Z czasem nad Gienkiem i Andrzejem zaczęły zbierać się czarne chmury. W komentarzach pod postami rolników coraz częściej można było przeczytać gorzkie słowa, krytyczną ocenę ich stylu życia, a także wyśmiewanie. Jeden z ostatnich postów, który relacjonował ważne zdarzenie z Plutycz, opisywał lądowanie śmigłowca LPR - niestety, wielu internautów oczerniło Gienka i Andrzeja, wypisując na ich temat wiele nieprawdziwych osądów. Ostatni post na facebookowym profilu Gienka i Andrzeja pojawił się 27 maja 2021 roku. We wpisie fani mogli dowiedzieć się, że ich ulubieni rolnicy nie będą obecni w gospodarstwie przez dwa dni - tym samym prosili o nieodwiedzanie ich gospodarstwa. Od tamtej pory na profilu bohaterów serialu Rolnicy. Podlasie panuje cisza. Jest to o tyle znamienne, że w niedalekiej przeszłości posty pojawiały się dość często - w maju nieomal każdego dnia.
Jak podaje agropolska, rekordzistą w naszym kraju jest gospodarstwo, które ma aż dziesięć zobowiązań finansowych na łączną kwotę 6,2 milionów złotych.Rolnicy toną w długach?Krajowy Rejestr Długów działa od 2003 roku, a znajdują się w nim osoby, które zalegają ze spłatami swoich zobowiązań finansowych. Jak taka sytuacja wygląda w przypadku rolników? Nie jest niczym zaskakującym, iż rolnicy często muszą brać pożyczki - kupno drogich maszyn lub materiału siewnego są inwestycjami, na które jednorazowo trzeba wydać niemałą kwotę pieniędzy. Kredyty są często jedynym wyjściem z sytuacji - a przedsiębiorcy rolni zaciągają je z nadzieją, że po plonach spłacą dług. Często rzeczywiście taki scenariusz przebiega bez większych problemów, czasem jednak - głównie z racji nieprzewidywalności pogody i cen - zbiory czy kwoty w skupach są na tyle niezadowalające, że tworzy to problem z oddaniem pożyczonych pieniędzy. Czy w przypadku rolników mamy do czynienia ze złym zarządzaniem finansami i ryzykiem, czy też z popadnięciem w pułapkę kredytów nie z własnej winy? Tak naprawdę każdy przypadek jest inny i trudno tutaj o jakiekolwiek trafne wnioski na podstawie uogólnień. Jak podaje Krajowy Rejestr Długów pod koniec 2020 roku, na liście dłużników znalazło się 1441 rolników. Mają oni w sumie 6195 zobowiązań finansowych opiewających na kwotę 100 milionów złotych.
Jak się jednak okazało, złodziej, który włamał się do gospodarstwa został zdradzony przez zaskakującą rzecz - swoje własne ślady na śniegu, które bez problemu doprowadziły policjantów do miejsca składowania skradzionych łupów. Złodziej w gospodarstwieJak już wspomniano, cała sytuacja rozegrała się 28 stycznia 2021 roku po południu. Komisariat policji w Toruniu otrzymał wtedy zgłoszenie o włamaniu się na teren jednego z gospodarstw rolnych oraz o kradzieży mienia. Po przybyciu na miejsce ustalono, iż - jak wskazywały pozostawione ślady - złodziej wybił szybę budynku gospodarczego. Dzięki temu mógł wejść do środka, po czym zabrał ze sobą dwa silniki elektryczne z mieszalnika pasz i dwa akumulatory od ciągnika. Jakby tego było mało, zdecydował się na zdemontowanie elementów instalacji elektrycznej. Jak oszacowano wstępnie, straty poniesione przez rolnika wyniosły około kilku tysięcy złotych.
Kultowy Ursus znalazł się na liście przedmiotów licytowanych na rzecz WOŚP dzięki firmie Dawtona Sp. z o.o. Licytacja Ursusa dla WOŚPPodczas 29. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy ludzie z całej Polski zbierali fundusze dla potrzebujących pod hasłem Finał z głową – dla laryngologii, otolaryngologii i diagnostyki głowy. W trakcie wydarzenia, poza wpłacaniem datków, można zawsze licytować niezwykłe przedmioty. Wśród nich znalazł się także kultowy Ursus C-330. Na aukcji zamieszczonej na portalu allegro.pl możemy przeczytać: Z okazji 29 Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy prezentujemy Państwu legendarny ciągnik URSUS C-330M, potocznie nazywany także „trzydziestką”. Model i wiek nie zostały wybrane przypadkowo, ponieważ Dawtona obchodzi w tym roku swoje 30-lecie, a prezentowana „trzydziestka” ma… 29 lat!O samym pojeździe napisano: Data pierwszej rejestracji ciągnika to 23.10.1992 rok. Ciągnik jest sprawny i odnowiony, łącznie z nowymi oponami. Z okazji 29. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy traktor ma specjalnie zaprojektowany design. Widać na nim serduszka WOŚP, jak i motywy przewodnie tegorocznej edycji. Pojazd jest przechowywany w zamkniętym pomieszczeniu. Zwycięzca licytacji będzie mógł go odebrać w Lesznie, gdzie mieści się jeden z zakładów firmy Dawtona.
Można powiedzieć, że początek roku na rynku maszyn rolniczych okazał się być całkiem pozytywny. Mimo to w statystykach zauważalne jest lekkie hamowanie - w grudniu zarejestrowano 367 nowych traktorów więcej. Rynek nowych traktorów w styczniuTo, w jakim tempie i jak wiele ciągników kupują i rejestrują rolnicy, jest dobrym odzwierciedleniem sytuacji ekonomicznej panującej w polskich gospodarstwach rolnych. Każdy zakupiony ciągnik cieszy - również dlatego, że jest to niezwykle ważna, przyszłościowa inwestycja. Jak podaje portal sadyogrody.pl powołując się na dane agencji Martin&Jacob, w styczniu 2021 roku zarejestrowano 610 nowych traktorów rolniczych. W styczniu 2020 roku było to szesnaście pojazdów mniej. Optymizm może być zatem umiarkowany, bo w grudniu odnotowano dużo większą liczbę kupionych traktorów - całe 977 sztuk.Prym na rynku nowych ciągników wiedzie New Holland - w styczniu sprzedano ich 126 sztuk, co sprawia, że około 20% nowych ciągników w Polsce opatrzonych jest logo tej marki. Na drugim miejscu wśród najbardziej popularnych traktorów rolniczych jest japońska Kubota. Firmie tej udało się sprzedać w Polsce 85 sztuk, co jest bardzo dobrym wynikiem w statystykach azjatyckiego producenta. Podium zamyka tutaj czeski Zetor - niegdyś jego popularność wśród polskich rolników zmalała, a obecnie wraca nieco do łask. W styczniu 2021 roku ciągników tej marki sprzedano niewiele mniej niż w przypadku Kuboty - 81 sztuk.
Cebulowe miseczki wyglądają po czasie bardzo różnie - czasem są wypełnione sokiem, czasem są suche i pomarszczone. Każda z tych oznak jest zapowiedzią konkretnej pogody na dany miesiąc. Dieter Wagner i jego cebulaDieter Wagner jest starszym człowiekiem, który w swoim regionie zasłynął z niezwykle trafnej prognozy pogody, wnioskowanej na podstawie obserwacji pokrojonej cebuli. Mężczyzna kroi cebulę na dwie połówki, a następnie wyjmuje z nich półokrągłe "miseczki", z których zbudowane jest warzywo. Na specjalnie przygotowanym małym blacie układa dwanaście cebulowych miseczek - każda z nich reprezentuje kolejny miesiąc w roku. Następnie soli je i pozostawia w ustronnym miejscu na dwanaście dni. Po tym czasie jest w stanie wyczytać z cebuli przyszłość - a dokładniej pogodę, jakiej można spodziewać się w każdym miesiącu. Jeśli w cebuli zbierze się ciecz, wskazuje to na deszczową aurę. Jeśli warzywo się pomarszczy - odwrotnie - spodziewać się będzie można suchej pogody. Zbrylona sól na powierzchni cebuli zapowiada natomiast opady śniegu.
Widzowie "Rolnik szuka żony" z pewnością pamiętają Natalię, która pojawiła się w szóstej edycji programu TVP1. Młoda kobieta postanowiła zawalczyć o miłość Seweryna. Jednak rolnik nie wybrał Natalii, jednak już kilka miesięcy po emisji programu, Natalia przyznała, że jest w związku. Pod koniec lipca ubiegłego roku stanęła na ślubnym kobiercu ze swoim partnerem, Maciejem. Teraz para doczekała się pociechy.